Ponad 551 złotych miesięcznie – tyle przeciętna para wydaje na utrzymanie mieszkania i jego wyposażenie. Koszty te wróciły na drogę wzrostu już prawie rok temu – wynika z szacunków Open Finance opartych o dane GUS.

Powoli zapominamy już o tym, że ceny mogą spadać. Już ponad pół roku temu GUS po raz ostatni poinformował o deflacji. Jej miejsce na dobre zajęła inflacja, czyli wzrost ogólnego poziomu cen dóbr i usług. Póki co nie mamy do czynienia ze skokowymi podwyżkami, ale i tak nasze koszty życia z miesiąca na miesiąc rosną.

Wzrost cen nie powinien przyspieszać

Prognozy sugerują, że w najbliższym czasie presja inflacyjna będzie spadać. To znaczy, że wzrost cen powinien hamować. Potwierdzają to zarówno najnowszy odczyt wskaźnika przyszłej inflacji (autorstwa BIEC), jak i projekcja inflacji przygotowywana przez Narodowy Bank Polski. To dobre wieści dla kredytobiorców, którzy dłużej cieszyć będą się niskim oprocentowaniem. Z drugiej strony posiadacze bankowych lokat wciąż nie mają co liczyć na to, że bankowcy zaczną oferować im wyżej oprocentowane lokaty.

Opłaty z mieszkanie rosną od 11 miesięcy

W przypadku kosztów składających się na utrzymanie dachu nad głową urząd uwzględnia koszty ogrzewania i nośników energii (odpowiadają za 40% kosztów związanych z mieszkaniem), a ponadto m.in. wydatki na dostarczenie mediów, odprowadzenie nieczystości, zakup mebli, AGD, środków czystości czy remontów.

Efekt? Od 11 miesięcy przeciętny koszt związany z „dachem nad głową” znowu zaczął rosnąć. W tym czasie wydatki per capita podniosły się z poziomu 271,7 zł do 275,5 zł ustanawiając tym samym historyczny rekord. To znaczy, że dwuosobowa rodzina musi wydać na mieszkanie średnio trochę ponad 551 zł miesięcznie.

Tylko maju br. wyraźnie podrożały: urządzenia AGD (o 0,4%), woda (o 0,3%) i usługi kanalizacyjne (o 0,2%). Mniej niż miesiąc wcześniej trzeba za to było płacić za opał (o 0,4%) – wynika z najnowszej publikacji GUS.

 

Autor: Bartosz Turek, analityk Open Finance