E-commerce to połowa przychodów polskich marek modowych. Polskie sieci odzieżowe od kilku lat zgodnie deklarują, że mają w planach rozwój e-commerce. Najlepsi gracze co roku podwajają przychody z tego kanału. Eksperci są zgodni, że w dotkniętym pandemią 2020 roku padną rekordy. Czy to wystarczy, by odzieżowe marki przetrwały kryzys?

Do tej pory liderem polskich marek modowych w kanale online była Grupa CCC. Dzięki przejęciu kilka lat temu portalu eobuwie.pl oraz sukcesywnemu rozwojowi e-sklepów w kolejnych krajach, sprzedaż internetowa stanowiła w 2018 r. jedną piątą przychodów, a w 2019 r. już jedną czwartą. Za cel na 2022 spółka wyznaczyła sobie osiągnięcie 35-40 proc udziałów w rynku. Tymczasem analiza raportu za I kwartał 2020 r. pokazuje, że z końcem marca e-commerce sięgnął 43 procent. W kwietniu było to już 63 proc. całości przychodów grupy.

E-commerce polskich marek modowych- Udział e-commerce w sprzedaży_merce.jpg

O podobnym skoku poinformowała spółka LPP, właściciel marek Reserved, Cropp, House, Mohito i Sinsay. W I kwartale udział e-commerce w całości sprzedaży wzrósł do 33 proc., a obecnie sięga 45 proc. (w porównaniu do ok. 14,5 proc. w IV kwartale 2019 r.).

Z jednej strony rosnące znaczenie e-commerce tłumaczą dramatyczne spadki przychodów ze sprzedaży stacjonarnej. Zamknięcie galerii handlowych skutkowało stratami sieci odzieżowych na poziomie 40-50 proc. w marcu i nawet 90 proc. w kwietniu. Z drugiej strony to, co dzieje się na naszych oczach, to gwałtowne przyspieszenie całej branży cyfrowej. Koronawirus zadziałał jak katalizator i przyspieszył trendy, które pięły się w górę od lat. Przedsięwzięcia internetowe tak jak zakupy online, zdalna edukacja, telemedycyna, dostawa jedzenia czy wideostreaming w ostatnich tygodniach wręcz wystrzeliły – zauważa Bartosz Górecki, Brand Manager merce.com

E-commerce daje kopa

Polskie spółki odzieżowe to ważni gracze głównie w krajach Europy Środkowo-Wschodniej – prowadzą za granicą sprzedaż stacjonarną oraz internetową. Podczas gdy ich przychody rosną średnio o kilkanaście procent rok do roku, kanał e-commerce rozwija się w dużo szybszym tempie. Co roku przychody ze sklepów internetowych zwiększają się o kilkadziesiąt procent. U liderów sprzedaży online, takich jak LPP, wyniki podwajają się co roku. Rosną one tym bardziej teraz, gdy podczas pandemii ogół przychodów ze sprzedaży stanął w miejscu, a nawet spadł. Dane grupy CCC pokazują spadek przychodów ze sprzedaży w I kwartale 2020 na poziomie 7 proc. w stosunku do analogicznego okresu w 2019 r. Jednocześnie kanał internetowy wzrósł w tym czasie o 43 proc.

Dynamika wzrostu przychodów ze sprzedaży online w naszej sieci utrzymuje się na poziomie 50 proc. rok do roku. Ciężko mi teraz oszacować, jakie tempo uzyskamy w tym roku. Przez jego sporą część byliśmy całkowicie pozbawieni możliwości sprzedaży stacjonarnej. Dlatego też o faktycznym wzroście będzie można mówić dopiero pod koniec roku. Myślę, że zostaną przywrócone niedziele handlowe, co mogłoby pomóc odbudować część zysków – mówi Marcin Ochnik, Prezes Zarządu Ochnik S.A. Zwraca też uwagę na spadek marży, towarzyszący wzrostowi udziału e-commerce w sprzedaży.

 – To, co działa w internecie, to cena. Aktualna marża spółek jest tragicznie niska ze względu na to, że firmy walczyły sprzedażą o zachowanie płynności finansowej, a nie generowanie zysków. Przy aktualnej marży firmy nie utrzymałyby się na powierzchni przez dłuższy czas – dodaje.

Wzrost przychodów z ecommerce_merce.jpg

Czy e-commerce jest lekarstwem na kryzys?

Stały wzrost przychodów ze sprzedaży internetowej w odzieżówkach to efekt zwiększonej popularności zakupów online oraz wprowadzenia niedziel niehandlowych, ale też wynik ciągłych inwestycji w ten kanał. Polskie spółki systematycznie wchodzą na kolejne zagraniczne e-rynki, inwestują również w logistykę oraz marketing. Lepszą sytuację mają podmioty, które na rynku internetowym działają od lat. Niestety większość marek ma jeszcze na na tym polu wiele do nadrobienia.

Poziom strat jest oczywiście zależny od przyjętej przez firmy strategii sprzedaży. Podmioty, które miały do tej pory dobrze funkcjonujący kanał online, odczują straty najmniej. Te które stawiały tylko na retail – analogicznie największe. Długofalowo najlepiej funkcjonować będą marki, które zarządzają dwoma kanałami i umiejętnie potrafią je ze sobą łączyć. Każdy z kanałów ma swoje plusy i minusy i każda z firm musi umiejętnie balansować ich korzyściami i wadami – radzi Marcin Ochnik.

W online nie płacimy za czynsze i kanał jest bardziej odporny na takie sytuacje, z jaką mamy teraz do czynienia. Należy jednak pamiętać, że online to dużo wyższe koszty IT i prowadzenia marketingu – dodaje.

Eksperci prognozują, że sukces kanału e-commerce zwabi do niego nie tylko więcej klientów, ale też podmiotów. A przez to wybić się będzie trudniej. Globalne statystyki mówią o bardzo dobrych wynikach dla e-commerce w 2019 r. Polska wpisuje się w ten trend. Według danych amerykańskiego Departamentu Handlu udział e-commerce w całkowitej sprzedaży detalicznej stale rośnie i wyniósł w ubiegłym roku 16 proc. A portal CCInsight podaje, że wzrost przychodów online sprzedawców detalicznych w USA wzrósł o 68 proc. (r/r) od połowy kwietnia, przekraczając wcześniejszy szczyt 49 proc. z początku stycznia.

Wiele z naszych rodzimych marek modowych nie dobiło jednak pod tym względem nawet do 10 proc. Dużo ugrali ci, którzy zainwestowali w e-commerce w poprzednich latach. Koronawirus dramatycznie uszczuplił wydatki na inwestycje w tym roku, wiele firm już wstrzymało planowane wcześniej działania. Jednak ten, kto zainwestuje w kanał online teraz, gdy jest jeszcze kawałek rynku do zagarnięcia, skorzysta. Ci, którzy się spóźnią i będą chcieli uszczknąć dla siebie kawałek e-commercowego tortu, gdy w internetowym retailu zrobi się już tłoczno, będą musieli za to zapłacić dużo więcej – zauważa Bartosz Górecki z merce.com.

Źródło: merce.com