Branża IT ma do odzyskania ponad 400 mln zł. O 18 proc. spadło przez ostatni rok zadłużenie branży IT. Przedsiębiorcy z tego sektora są aktualnie w dobrej sytuacji. W dłuższej perspektywie problemem mogą okazać się jednak rosnące należności branży. Przez ostatnie 3 lata ich wysokość się prawie potroiła i znacznie przekracza kwotę zaległości. Firmy IT mają do odzyskania ponad 400 mln zł. Najwięcej zalega im handel i budownictwo.
Branża IT, która jest jednym z beneficjentów przyspieszonej przez pandemię cyfryzacji, ma za sobą bardzo dobry czas. Z dnia na dzień zapotrzebowanie zarówno na urządzenia jak i oprogramowanie do pracy zdalnej gwałtowanie wzrosło. Szeroko rozumiana digitalizacja i przenoszenie usług do przestrzeni online stała się dla wielu przedsiębiorstw priorytetem. Popyt na usługi firm z tego sektora stale rośnie. Co ma swoje odzwierciedlenie nie tylko w dynamicznie rosnącej liczbie ofert pracy na polskim rynku, ale także w spadku zadłużenia.
Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, w kwietniu 2022 r. długi przedsiębiorców z branży IT wyniosły blisko 180 mln zł. Liczba dłużników notowanych w bazie danych to 6 388, z których każdy ma średnie zaległości w wysokości ponad 28 tys. zł. Porównując te dane z 2021 r., możemy zaobserwować spadek ogólnej kwoty zadłużenia o 18 proc.
Najwięcej do oddania mają firmy z sektora informacji i komunikacji (ponad 123 mln zł), czyli programiści, administratorzy sieci oraz stron internetowych. Kolejni na liście dłużników są przedsiębiorcy zajmujący się sprzedażą oprogramowania, technologii i sprzętu elektronicznego (26,8 mln zł). Ponadto ci zajmujący się naprawą i konserwacją urządzeń (blisko 19 mln zł).
Samozatrudnieni mają najwięcej zobowiązań
Ponad 40 proc. wartości zadłużenia wszystkich przedsiębiorców branży IT należy do jednoosobowych działalności gospodarczych. Samozatrudnieni stanowią także większość wszystkich dłużników w bazie KRD (3 484 z 6 388 notowanych). Ponadto mają najwięcej zobowiązań (14 680 spośród 28 267). Nie przodują jednak pod względem wysokości zaległości. Tych najwięcej do uregulowania mają bowiem spółki z ograniczoną odpowiedzialnością – blisko 84 mln zł.
Najwięcej do oddania branża IT ma wtórnym wierzycielom (72,5 mln zł) oraz instytucjom finansowym (ponad 48 mln zł). Następni w kolejce do odzyskania swoich pieniędzy są twórcy i sprzedawcy oprogramowania (17,7 mln zł) oraz firmy telekomunikacyjne (ponad 16 mln zł).
Najwyższe zaległości mają firmy z województwa mazowieckiego. Łączna kwota ich niezapłaconych zobowiązań przekracza bowiem 52 mln zł. Dalej na liście dłużników znajdują się przedsiębiorcy z Wielkopolski (prawie 25 mln zł) i Śląska (19,3 mln zł). Wysoko w tym zestawieniu znajdują się także firmy z województwa dolnośląskiego, które mają do uregulowania zaległości w wysokości 18,1 mln zł. To zestawienie nie jest zaskoczeniem. Dane dotyczą bowiem regionów, w których w skali kraju działa najwięcej firm z branży IT. W takiej sytuacji naturalnym zjawiskiem jest także wysoka liczba zadłużonych.
Branża jako wierzyciel
Znacznie większym problemem niż zaległości są dla sektora IT nieodzyskane należności, które wynoszą ponad 409 mln zł. Innymi słowy ponad dwa razy więcej niż zadłużenie. ¼ tej kwoty (99 mln zł) to rachunki i faktury, których nie zapłacili przedsiębiorcy z branży handlowej. Z zapłatą spóźniają się także firmy budowlane (69 mln zł) oraz transportowe (50,4 mln zł).
Prawie połowa wszystkich należności branży to długi jednoosobowych działalności gospodarczych, którzy mają do oddania 200,5 mln zł. Pomimo dobrej sytuacji, przedsiębiorcy poważnie powinni potraktować sytuację, w której tak wielu kontrahentów zalega z płatnościami.
Zaległości wobec firm IT rosną od lat
Największa zmiana nastąpiła między rokiem 2019 a 2020, kiedy łączna kwota należności zwiększyła się prawie dwukrotnie – ze 170,1 mln zł do na 337,5 mln zł. Wówczas znacznie wzrosły zaległości jakie wobec przedsiębiorców z branży IT miały firmy handlowe, transportowe oraz przemysł. Niekoniecznie jest to efekt pandemii, bo KRD znaczący skok długów wobec branży IT zarejestrował już w listopadzie 2019 roku.
Przedsiębiorcy z tego sektora zdają się popełniać częsty grzech czasów koniunktury. Znaczący wzrost przychodów i bardzo dobra sytuacja finansowa powodują, że nie przywiązują dużej uwagi do odzyskiwania własnych należności. Taka postawa może jednak spowodować, że część zarobionych pieniędzy zostanie stracona bezpowrotnie. Dłużnik widząc, że wierzycielowi wcale nie zależy na odzyskaniu należności, będzie grał na czas i prowadził z nim grę na przeczekanie, aż doprowadzi do przedawnienia. Co prawda nie kasuje to całkowicie długu, ale znacznie utrudnia jego odzyskanie. Jedynym argumentem motywującym wówczas dłużnika do zapłaty może być wpis do bazy Krajowego Rejestru Długów.
Źródło: KRD