Przed nami cała seria danych z Europy pod postacią wstępnych indeksów PMI oraz wskaźników IFO i ZEW. Te wiodące miary nastrojów w styczniu i lutym zniżkowały. Warunki finansowe uległy od tego czasu wyraźnej poprawie i to powinno gwarantować skromne odbicie w danych ankietowych (zapewne najwyraźniejsze w przypadku ZEW). Mimo to należy mieć świadomość, że czynniki zagrożenia dla wzrostu w Europie nadal są aktualne i ważą na sentymencie. Wśród nich należy przede wszystkim wymienić zagrożenie brexitem oraz obawy o słabość gospodarek emerging markets.

Nie bez znaczenia może też być aprecjacja euro do walut głównych partnerów handlowych. Innymi słowy: bilans ryzyk dla wzrostu nadal pozostaje negatywny. Minimalne odbicie w dzisiejszych danych to za mało by zanegować taką ocenę. Ewentualna kontynuacja spadków Composite PMI byłaby natomiast znakiem, że kruche ożywienie w Eurolandzie znów traci impet. Po silnym rajdzie na giełdach słabość gospodarek może stać się przesłanką do korekty odbicia. Wzrostowym odreagowaniem jest też zagrożony EUR/PLN, który w ostatnich kilkudziesięciu godzinach flirtował z poziomem 4,25. Z odnawianiem długich pozycji w PLN należy zaczekać na korektę w kierunku 4,30.

Utrzymanie siły indeksów w ubiegłym tygodniu to w dużym stopniu zasługa wygasania marcowej serii kontraktów (pokrywanie krótkiej pozycji zbudowanej w trakcie załamania). W przedświątecznym tygodniu może zabraknąć paliwa do kontynuacji zwyżek. Wielkimi krokami zbliża się też koniec wyjątkowo burzliwego kwartału będący jednocześnie końcem roku fiskalnego w Japonii. Przepływy typowe dla końca okresów rozrachunkowych mogą zaburzyć płytki handel. Będą one szczególnie istotne w przypadku USD/JPY. Trudno oprzeć się wrażeniu, że bazując na tendencjach na rynku stopy i relatywnej sile giełd, kurs powinien być bliżej 115,00. Osłabienie jena powstrzymywane jest jednak przez ostatnie wyczyszczenie rynku z długoterminowych krótkich pozycji, które sprawia, że również krótkoterminowy kapitał nie postrzega obecnych poziomów jako atrakcyjnych do kupna USD/JPY. Z kolei EUR/USD jest niemal dokładnie w połowie obowiązującego przedziału wahań 1,11- 1,14. Za bardziej prawdopodobne należy postrzegać kolejne podejście do jego górnego ograniczenia. Na rynku nadal dominować powinna strategia kupowania dołków. Wspólnej walucie sprzyjać będzie korekta na giełdach. Nie spodziewamy się jednak wybicia eurodolara z wspomnianego zakresu. Notowania EUR/USD można porównać do rajdu ślimaków: jednej walucie szkodzi polityka ECB, słaby wzrost i zagrożenie brexitem. Druga, po gołębim zwrocie Fed, nie ma przesłanek do niczego więcej niż korekty. Taki stan rzeczy może odmienić dopiero zmiana retoryki amerykańskich władz monetarnych.

 

Bartosz Sawicki, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.