Kiedy zespół mówi „NIE”. O sposobach pracy z pracownikami, którzy nie uznają lidera. Droga na szczyt bywa długa, kręta i obarczona ryzykiem, które nie każdy potrafi ponosić. Mimo to wciąż wielu menedżerów wierzy, że powinni tam być. Czasem to ukoronowanie wieloletniej pracy i doświadczenia, czasem owoc determinacji i wytrwałości, a czasem zupełny przypadek. W zależności od sposobu dotarcia na szczyt, osobowości, wewnętrznych predyspozycji, odporności psychicznej i wyznawanych wartości zależy to, jak długo menedżer będzie się cieszył nieograniczonym widokiem z góry. Bo choć widoki potrafią uwodzić magią bezkresu i wielkich możliwości, zejście na ziemię, skąd patrzy zespół, bywa bardzo bolesne.

Jakie idee lider uzna za własne, z jakimi wartościami się utożsami, jakie cele sobie postawi i jakie sposoby dotarcia do nich przyjmie, często zależy to, jak zostanie przyjęty. Czy będzie zrozumiany, zaakceptowany i czy zespół uzna wyznaczony kierunek dalszej podroży również za swój.

Lider to nie zawód. To osobowość. Klucz do tego, by pozyskać serca i umysły ludzi. To oni zdecydują, czy tej konkretnej osoby warto słuchać, czy warto za nią podążać, czy warto się od niej uczyć i dla niej również – warto czasem ryzykować. Prawdziwe przywództwo, choć dziś okraszone wieloma górnolotnie brzmiącymi sloganami sprowadza się tak naprawdę do wielkiego zaufania, jakim są w stanie obdarzyć lidera ludzie, którym wyznaczy kierunek działania. Jego siła polega na budowaniu poczucia sensu tego, co robią i w co wierzą, sprawczości w tym, kim są i kim mogą się stać. Odkrycia energii tam, gdzie najtrudniej ją wydobyć i gdzie jeszcze trudniej jest ją utrzymać.

Kiedy zespół mówi "NIE". O sposobach pracy z pracownikami, którzy nie uznają lidera  - portret kobiety, obok krótkie bio, tekst.
Kiedy zespół mówi „NIE”. O sposobach pracy z pracownikami, którzy nie uznają lidera

Przywództwo to sztuka. Trudna do nauczenia, choć nie niemożliwa. Ale to głęboka autentyczność wypełniona sukcesami i porażkami zdecyduje o tym, czy ludzie uwierzą w twarz, którą chce im się sprzedać.

Czego szukają ludzie?

Zarządzanie zespołem jest wyzwaniem nie tylko dla menedżera, ale także dla zespołu, który mierzy się z całą paletą ambicji, emocji, uczuć, pragnień, możliwości, oczekiwań, wewnętrznych potrzeb i braków, z którymi przychodzi osoba zarządzająca. I choć cele stawia przed nim organizacja, to wiele wyzwań często generuje zespół, który w założeniu ma wspierać ich realizację.

Menedżer, wchodząc do zespołu, powinien być świadomy i mieć wiedzę o tym, czy jego najważniejsze cele są zbieżne z celami zespołu. Czy naprawdę gramy do wspólnej bramki, czy jedynie tylko tak nam się wydaje? Czy zespół dopasowuje się do tego, czego się od niego oczekuje, czy czuje sens i wagę wspólnych celów, wyzwań i problemów. Ponadto, czy chce grać razem czy osobno? Trudno budować dobrą współpracę, jeśli zespół od początku nie podziela wartości lidera, nie identyfikuje się z grupą, nie akceptuje zadań, które należy wykonać, ignoruje lub sabotuje decyzje, które należy podjąć.

Kiedy zespół mówi "NIE". O sposobach pracy z pracownikami, którzy nie uznają lidera  - okładka magazynu HR Personel i Zarządzanie.
Kiedy zespół mówi „NIE”. O sposobach pracy z pracownikami, którzy nie uznają lidera

Błąd wielu menedżerów polega na tym, że chcą za wszelką cenę przekonać do siebie zespół. Mogą zupełnie nie znać ludzi, ich potrzeb, oczekiwań, nastawienia, sposobu pracy, a mimo to wychodzić z założenia, że trzeba zjednać sobie, jeśli nie wszystkich to przynajmniej większość, i to możliwie jak najszybciej. Mieć swoich ludzi i swoją armię, niezależnie od tego, kto tak naprawdę będzie ją tworzył. Tu często zaczyna się wewnętrzna walka lidera o to, kim powinien być dla zespołu, a przede wszystkim – w jakich proporcjach uwzględniać role, które przyjdzie mu zagrać w tej sztuce.

Nie da się bowiem przyjąć tylko jednej wybranej roli. To odpowiedź na pytanie o to, kim jestem? Kolegą, przyjacielem, mentorem, nawigatorem, tyranem – decyduje o tym, jakie działania podejmie menedżer i w efekcie, jaką rolę główną sobie przypisze lub z jaką utożsami go zespół. Warto być jej świadomym, bo wydostanie się z raz przyjętej maski, może być bardzo trudne, długotrwałe i kosztowne. Czasem niemożliwe. Może również podważyć zasadność funkcjonowania danej osoby na stanowisku.

Ludzie, którzy zaczną identyfikować menedżera głównie jako przyjaciela, będą szukali w nim wsparcia, pocieszenia, zrozumienia – również dla własnych błędów, niedoskonałości i trudności, które z pewnością pojawią się na różnych etapach pracy. Ci, którzy widzą w nim wroga – będą walczyć, często skupiając się nie na tym, co naprawdę ważne, a na wygraniu własnej bitwy. Będą spalać się w walce, nie w pracy. Dla tych, którzy nie będą potrafili określić, kim właściwie jest osoba, która nimi zarządza, znalezienie balansu między oczekiwaniami szefa a własną, efektywną pracą będzie trudne. Dlatego by móc skutecznie zarządzać, trzeba wiedzieć, kim chce się być dla swoje-go zespołu. Jak łączyć role, scalać, rozwijać lub zmieniać. Konfrontując skład, potrzeby i osobowość grupy z własnym planem na jego zarządzanie, oczekiwaniami, jakie stawiają ludzie, oraz możliwościami i wartościami, jakie wyznaje organizacja.

Akceptacja czy realizacja celu?

Akceptacja zespołu jest ważna, ale jeszcze ważniejsza jest realizacja celu organizacji. Bez tego żaden zespół w dłuższym czasie nie przetrwa i prędzej czy później rozpadnie się w taki, czy inny sposób. Dlatego szukać należy ludzi, którzy chcą, potrafią i rozumieją, jakie cele ma dany zespół, które potrafią identyfikować dostępne możliwości i wykorzystywać własne zasoby do tego, by realizować konkretnie zdefiniowane zadania.

Jeśli pracownik nie znajduje sensu swojej pracy, nie rozumie celu, do którego zespół zmierza, sabotuje pracę całej grupy, a przy okazji podważa autorytet menedżera, nie warto szukać na siłę sposobu, by w nim pozostał. Jeśli menedżer szuka zrozumienia i szacunku u osoby sabotującej pracę (jawnie lub nie) straci też szacunek wśród innych. Siła menedżera nie polega na przekonywaniu do pracy ludzi, którzy nie chcą pracować, udowadnianiu, że z każdym warto pracować i że każdy wnosi jakąś wartość – polega na dobieraniu osób w sposób, który tę pracę umożliwi, dając jasny sygnał i efekt tego, po co jesteśmy w danej organizacji.

Świadomy menedżer nie boi się zmian – co więcej wyprzedza je, zanim ich ilość okaże się przytłaczająca i trudna do opanowania– czasem rezygnując także z najlepszych, z najdłuższym stażem, najbardziej zasłużonych, ale i najbardziej okrutnych w tym, by cynicznie obnażać, oceniać i wykorzystywać słabości zespołu, który jest w fazie przeobrażeń. Ważne, by prawidłowo zidentyfikować, kto wnosi faktyczną wartość do wspólnej pracy, a kto prowadzi własne rozgrywki i walkę o swoje ego.

Prawdziwe autorytety rodzą się w ciszy. Nie potrzebują poklasku, krzyku, nie zawsze muszą być dla wszystkich widoczne, nie zawsze błyszczące i doskonałe. Autorytet niewiele ma wspólnego z agresywną siłą przekonywania – jestem tu, rządzę, słuchaj. To nie pozycja, wizytówka czy nazwa stanowiska. Siła oddziaływania na innych najczęściej rodzi się z wolności, niezależności myślenia, samodzielności działania i zaufania do siebie – własnych decyzji, przekonań, a ponad wszystko wartości.

Zapraszamy do przeczytania całego artykułu w magazynie HR Personel i Zarządzanie