Prezes Europejskiego Banku Centralnego jest barwną postacią. Konferencje prasowe z jego udziałem dają się lubić, a on sam potrafi być bardzo elokwentny w tłumaczeniu stanowiska banku i wpływu jakie ma ono wywierać na gospodarkę strefy euro. Z drugiej strony, w ostatnim czasie pojawiło się wiele doniesień na temat podziałów w kierowanym przez Mario Draghiego banku, czemu nie miał być pomocny jego styl zarządzania.Kładzie się to pewnym cieniem na samą instytucję i jej przyszłość. Wydaje się, że rozwój wydarzeń we Frankfurcie przybiera coraz bardziej skomplikowany bieg, ale jedna rzecz przez cały dotychczasowy okres urzędowania Włocha wydawała się stała. Był to nieustający i wielokrotny głos w kierunku rządzących, by reformowali swoje państwa.

Mario Draghi był bardzo konsekwentny w swym przekazie, który wyraźnie wskazywał na potrzebę zmian strukturalnych. Generalnie reformy miały polegać na uelastycznieniu gospodarek, czemu, co do zasady, trudno odmówić zasadności. Prostym dowodem na to może być lepsze zachowanie gospodarek USA oraz Wielkiej Brytanii w tym roku. Część osób jako przyczynę tego stanu rzeczy stara się wskazywać politykę ilościowego luzowania, ale ów pogląd wydaje się prawdziwy jedynie częściowo, jeżeli w ogóle. Otóż aktualnie najbardziej ekspansywną polityką monetarną może pochwalić się Japonia, co jednak nie przekłada się pozytywnie na rozwój tamtejszej gospodarki. Zaszkodziła podwyżka podatków, ale również brak reform strukturalnych, czyli tak zwanej „trzeciej strzały” w polityce zmiany premiera Shinzo Abe. To czego potrzebuje Kraj Kwitnącej Wiśni to imigracja, jako że starzące się społeczeństwo będzie konsekwentnie wywierało negatywną presję na dynamikę zmian PKB oraz inflację. Polityka monetarna tutaj wiele nie pomoże.

Europejski problem jest po części podobny, choć większą bolączką Starego Kontynentu jest brak elastyczności, innowacyjności i konkurencyjności jakimi mogą się pochwalić kraje anglosaskie. Lepiej pod tym względem wypadają jedynie Niemcy, które potrzebne reformy przeprowadziły wcześniej. Niestety inne kraje nie idą ich przykładem, czego najjaskrawszym przypadkiem jest Francja. Na dodatek ciężko oczekiwać nagłej zmiany pod tym względem. Przeprowadzane w Europie reformy są bowiem niewystarczające lub co gorsza w ogóle ich nie ma. Słowa Mario Draghiego o potrzebie zmian notorycznie trafiały więc w próżnię i jak się wydaje postanowił on zmienić strategię. Symptomatyczna pod tym względem była jego ostatnia konferencja prasowa. Otóż punkt ciężkości zauważalnie przesunął się w kierunku potrzeby przeprowadzenia QE, czemu towarzyszyć mógłby fiskalny bodziec i tutaj główny ukłon kierowany jest w stronę Niemiec. To dość zaskakująca zmiana stanowiska, które jednak ewoluowało już od pewnego czasu. Wydawać by się mogło, że ten proces przyhamować mogłyby podziały w ramach EBC, ale jak na razie tak się nie stało. W tym momencie start ilościowego luzowania w Europie wydaje się jedynie kwestią czasu. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można bowiem stwierdzić, że dotychczasowe działania EBC nie przyniosą zamierzonych skutków, a prognozy są systematycznie rewidowane w dół. Obserwowane spadki cen ropy naftowej będą ostatecznym gwoździem do trumny i negatywnie wpłyną na oczekiwania inflacyjne, tak bacznie obserwowane przez Mario Draghiego. Innym już nieco zapomnianym, ale wciąż ważnym czynnikiem są sankcje nałożone na Rosję, które w Europie wspierają dezinflację.

Czy polityka ilościowego luzowania w Strefie Euro się sprawdzi? Prezes EBC twierdzi, że tak, a przynajmniej nie zaszkodzi. Pozytywne skutki mają być odczuwalne poprzez kilka kanałów. Pierwszym z nich jest wyparcie kapitału za granicę, co ma skutkować osłabieniem euro. Prywatni inwestorzy od których kupowane będą obligacje będą musieli coś zrobić z uwolnioną gotówką i część z niej zapewne wypłynie za granicę, co ma osłabić walutę wspólnotową. Drugi kanał wiąże się z tzw. efektem majątkowym. Otóż EBC skupujący aktywa powinien oddziaływać na wzrost ich cen, a ten według teorii ma stymulować konsumpcję. Trzeci czynnik jest sygnalny, w znaczeniu wysłania klarownego sygnału, że EBC jest zdeterminowany, by osiągnąć nałożony na niego cel inflacyjny. Czwarty wiązać się ma z pozytywnym wpływem wielkości bilansu banku centralnego na oczekiwania inflacyjne. Piątym i ostatnim kanałem ma być chęć dalszego obniżenia rentowności obligacji, co w połączeniu z rosnącymi oczekiwaniami inflacyjnymi zmniejszy realny koszt pieniądza. Osobiście bardzo wątpię w pozytywne skutki tak przedstawionego planu. Wydaje się, że europejskie problemy wcale nie wynikają z nieodpowiedniej polityki monetarnej, więc ta z definicji nie może przełamać dotychczasowej złej passy. Strefa euro ma problem strukturalny związany z brakiem konkurencyjności wielu jej gospodarek, którym ponadto brakuje elastyczności i innowacyjnego wigoru. Poprawa na tym froncie wymaga reform i bolesnych dostosowań, które są trudne do przeprowadzenia z politycznego punktu widzenia. Europa, podobnie jak wcześniej wspomniana Japonia, nie otrzyma więc potrzebnego jej lekarstwa. Oznacza to, że o uzdrowienie będzie ciężko. Nie będą pomagać niskie ceny ropy oraz dezinflacyjne efekty sankcji nałożonych na Rosję, czego EBC nie będzie w stanie zmienić. Ponadto polityka ilościowego luzowania w unii monetarnej złożonej z wielu państw może i zapewne będzie przebiegać według innego wzorca niż w przypadku jednolitych państw, które dotychczas ją stosowały. Kwestie prawne zyskują w tym kontekście na istotnym znaczeniu, podobnie jak otwarty sprzeciw najważniejszego państwa, czyli Niemiec. Do niedawna Mario Draghi nie forsował więc tego rozwiązania na siłę, szczególnie że najważniejsze cele QE osiągnął bez uruchamiania programu. Mowa o słabnącym euro i zniżkach rynkowych stóp procentowych w najważniejszych państwach. Tym bardziej więc zastanawiający jest istotny zwrot w jego stanowisku, co może mieć bardzo poważne konsekwencje dla przyszłości Starego Kontynentu. Czyżby na poważnie zaczął obawiać się rosnących w siłę partii antyestablishmentowych i w desperackim ruchu chce stymulować koniunkturę by temu przeciwdziałać? To może być część prawdy, gdyż na wyjazdowym październikowym posiedzeniu w rodzinnych Włoszech zaskoczony został bardzo nieprzyjemnym powitaniem ze strony protestujących przeciwko EBC…

 

Lukasz_BŁukasz Bugaj, CFA, Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska SA