Wszystko wskazuje na to, że kontrowersyjny plan pomocy dla „frankowców”, ostatecznie nie wejdzie w życie. Ustawa przewidująca umorzenie 50% kursowego długu dla wybranych kredytobiorców, po senackich poprawkach trafiła do Komisji Finansów Publicznych (KFP). Prezydium KFP zadecydowało, że w związku z podejrzeniem o niekonstytucyjność proponowanych rozwiązań, prace nad nimi zostaną wstrzymane. Na decyzję posłów mogła też wpłynąć perspektywa odszkodowań wypłacanych akcjonariuszom banków. Nowy pomysł w postaci Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, na pewno zostanie lepiej przyjęty przez sektor bankowy oraz NBP i KNF. Opinia kredytobiorców może być mało przychylna.
Pomoc w spłacie rat raczej nie zadowoli opozycji i dłużników …
Zawieszenie prac nad „ustawą frankową” oznacza faktyczny koniec wspomnianego projektu. Takie rozstrzygnięcie wynika ze zwyczajowej zasady dyskontynuacji. Zgodnie z nią, wszystkie trwające prace legislacyjne kończą się po upływie kadencji Sejmu i Senatu. Wyjątki dotyczą jedynie:
- obywatelskiego projektu ustawy
- ustawy budżetowej
- sprawozdania sejmowej komisji śledczej
- postępowania w Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej i sejmowej Komisji do Spraw Unii Europejskiej
Ustawa przewidująca preferencyjne przewalutowanie kredytów dla części „frankowców”, nie jest projektem obywatelskim. Poza tym, kolejny rząd prawdopodobnie będzie miał bardziej radykalne plany w sprawie „hipotek” waloryzowanych kursem franka.
Wstrzymanie przygotowań ustawy pomagającej „frankowcom”, nieprzypadkowo zbiegło się w czasie z inną decyzją. Mowa o przyspieszeniu prac związanych z powołaniem Funduszu Wsparcia Kredytobiorców – tłumaczy Andrzej Prajsnar – analityk portalu RynekPierwotny.pl. Pomysł utworzenia funduszu pomagającego wszystkim posiadaczom kredytów hipotecznych (niezależnie od waluty), pojawiał się już w propozycjach poprzedniego Prezydenta. Posłowie PO postanowili skorzystać z tej ogólnej koncepcji w projekcie ustawy o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej (druk sejmowy numer 3859).
Wspomniany projekt zakłada utworzenie specjalnego funduszu w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK). Głównym źródłem finansowania tego funduszu mają być wpłaty krajowych banków – dodaje analityk portalu RynekPierwotny.pl. Zgromadzone środki o początkowej wartości 600 milionów złotych, powinny służyć do wsparcia kredytobiorców spełniających przynajmniej jeden z poniższych warunków:
- status bezrobotnego w dniu złożenia wniosku o wsparcie (pomoc nie będzie przysługiwać osobom, które rozwiązały umowę o pracę z własnej inicjatywy lub zostały zwolnione dyscyplinarnie)
- zadłużenie hipoteczne większe niż wartość mieszkania (wskaźnik LtV > 100%)
- rata wyższa od 60% miesięcznych dochodów gospodarstwa domowego
Z pomocy banków nie będą mogły skorzystać osoby posiadające dom o powierzchni użytkowej powyżej 100 mkw. lub mieszkanie większe niż 75 mkw. Dla rodzin wychowujących dwoje dzieci, analogiczne limity podniesiono do 100 mkw. i 150 mkw. Osoby posiadające przynajmniej trójkę dzieci, będą mogły otrzymać wsparcie niezależnie od powierzchni lokum. Warto dodać, że własność innego mieszkania lub prawo do najmu, bezwarunkowo wykluczy kredytobiorcę z uczestnictwa w programie pomocowym.
Decyzję o zakwalifikowaniu dłużnika do programu pomocowego, wyda właściwy starosta. Wniosek do starostwa będzie można złożyć do końca 2018 r. Wsparcie z BGK przyjmie postać zwrotnej pożyczki na spłatę rat (do 1500 zł/m-c). Bank Gospodarstwa Krajowego przekaże środki z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców bezpośrednio na rachunek służący do spłaty kredytu. Pożyczka z BGK będzie finansowała co najwyżej osiemnaście kolejnych rat. Spłata zobowiązania wobec Banku Gospodarstwa Krajowego rozpocznie się po dwóch latach od zakończenia pomocy. Dodatkowe zadłużenie ma być spłacane w 96 równych i nieoprocentowanych ratach.
Do najbliższych wyborów parlamentarnych pozostało już bardzo mało czasu. Zatem nie wiemy, czy rząd wcieli w życie swój nowy pomysł. Można być jednak pewnym, że proponowane rozwiązania nie zadowolą większości posłów i wyborców opozycji oraz bardziej radykalnych „frankowców”. Dla tych środowisk, akceptowalnym rozwiązaniem jest tylko przewalutowanie po początkowym kursie franka i przeniesienie całości strat na banki. Koszty takiej operacji poprzez obniżkę wpływów z podatku CIT oraz dywidend, poniesie również budżet państwa.
Zagraniczne recepty na pomoc kredytobiorcom są bardzo różne
W kontekście Funduszu Wsparcia Kredytobiorców warto wspomnieć, że inne kraje również wdrażają plany pomocowe dla posiadaczy „hipotek”. Węgierski rząd skoncentrował się na osobach spłacających kredyt walutowy. Ich dług został przeliczony po rynkowym kursie forinta z III i IV kw. 2014 roku, a odszkodowania od banków zmniejszyły przeciętne zadłużenie o 20% – 25%. Władze Chorwacji zdecydowały się na roczne „zamrożenie” kursu CHF/HRK w kredytach hipotecznych i wprowadzenie limitów oprocentowania.
Hiszpański rząd uruchomił natomiast specjalny program, który miał na celu obniżenie obciążeń kredytowych dla bezrobotnych. Niepracujący Hiszpanie w 2009 r. i 2010 r. płacili raty nieprzekraczające 500 euro/miesiąc. Banki pobierające niższe płatności otrzymały wsparcie w postaci linii kredytowej z Instituto de Crédito Oficial (odpowiednika polskiego BGK) oraz państwowe poręczenie odroczonych długów. Koszt realizacji wspomnianego programu został oszacowany na 170 mln euro. W latach 2012 – 2013 wprowadzono również zakaz eksmisji niektórych kredytobiorców hipotecznych (m.in. najbiedniejszych dłużników i rodzin wielodzietnych). Była to odpowiedź na fakt, że od 2008 r. do 2012 r. zostało eksmitowanych aż 150 000 hiszpańskich rodzin. W ramach porównania warto dodać, że na terenie Polski roczna liczba przeprowadzonych eksmisji wynosi od 4000 (dane GUS z 2005 r.) do 8200 (dane GUS z 2013 r.).
Najciekawszy pomysł na pomoc dla kredytobiorców mają irlandzcy politycy. W Irlandii nadal działa program zamiany kredytu na najem (Mortgage to Rent Scheme). Dzięki tej inicjatywie, mniej zamożni Irlandczycy nie muszą wyprowadzać się z lokum, które wcześniej przejął i zlicytował kredytodawca. Byli właściciele domu lub mieszkania płacą niski czynsz, a po pięciu latach mogą skorzystać z prawa do odkupu nieruchomości. Opisywane rozwiązanie zaoszczędza kredytobiorcom kłopotów związanych z eksmisją i przeprowadzką. Jego wprowadzenie w polskich warunkach wymagałoby dobrej współpracy między sektorem bankowym i rządem.