W 1901 roku w Anglii i Walii żyło 32,5 mln ludzi, z czego 200 tys. zawodowo zajmowało się praniem. W 2011 roku przy populacji wynoszącej 56,1 mln ludzi już tylko 35 tys. osób pracowało w zawodach związanych z tym zajęciem. Od lat trwa dyskusja czy nowe technologie i związana z nimi automatyzacja, destrukcyjnie działają na rynek pracy czy wręcz przeciwnie. Badania ekspertów firmy doradczej Deloitte dowodzą, że ma to wpływ na likwidację miejsc pracy, ale jedynie w branżach wymagających siły fizycznej, m.in. w produkcji i rolnictwie. Jednocześnie postęp technologiczny prowadzi do wzrostu siły nabywczej konsumentów, co wpływa pozytywnie na tworzenie nowych usług i związanych z nim miejsc pracy – to główne wnioski z raportu Deloitte „Technology and people: The great job-creating machine”.
Ekonomiści brytyjskiego oddziału Deloitte: Ian Stewart, Debapratim De oraz Alex Cole na podstawie spisów ludności przeprowadzonych w Anglii i Walii pomiędzy 1871 a 2011 rokiem przeanalizowali transformację tamtejszego rynku pracy. „Od dłuższego czasu nie ma zgody co do tego, czy technologia wpływa na liczbę miejsc pracy pozytywnie czy negatywnie. Skoro nie jesteśmy w stanie przewidzieć kierunku rozwoju nowych technologii i jego skutków, to tym bardziej nie będziemy w stanie ocenić ich ewentualnego przełożenia na sytuację na rynku pracy. Okazało się jednak, że odpowiedzi na nurtujące nas pytania przynosi historia, stąd decyzja o przeprowadzeniu tej analizy” – wyjaśniają autorzy badania.
Ekonomiści Deloitte przytaczają badania PEW Foundation, które pokazują, że 48 proc. ekspertów technologicznych w USA wierzy, że roboty i maszyny zastąpią znaczną liczbę pracowników i doprowadzą do masowego bezrobocia. Niektóre prognozy wskazują, że tylko w samej Wielkiej Brytanii aż 35 proc. miejsc pracy może ulec automatyzacji w ciągu najbliższych 10-20 lat. Wśród „zagrożonych” branż wymienia się, m.in. handel (automatyczne samoobsługowe kasy sklepowe).
Badania ekspertów Deloitte pokazały, że na przestrzeni lat rzeczywiście istniały sektory, w których na skutek rozwoju technologii zatrudnienie zostało ograniczone. Tak stało się w branży produkcyjnej i rolnictwie, które niegdyś opierały się na pracownikach fizycznych. W 1871 roku w Anglii i Walii zawody, w których wykorzystywana jest siła fizyczna stanowiły 23,7 proc. wszystkich profesji. W 2011 roku odsetek ten wynosił już jedynie 8,3 proc. Szczególnie szybkie spadki nastąpiły w ostatnich latach. Pomiędzy 1992 a 2011 rokiem liczba robotników rolnych spadła o 50 proc.
Sytuacja wygląda podobnie w przypadku rzemieślnictwa. W tym samym czasie liczba szewców i zawodów pokrewnych spadła o 82 proc., tkaczy o 79 proc. Analogiczna sytuacja nastąpiła w przypadku profesji wypieranych przez komputery. Liczba maszynistek i stenotypistek spadła o 57 proc.
Nowoczesne technologie wpływają na rynek pracy i zmieniają profil pracownika. Rosnąca automatyzacja rzeczywiście oznacza zastąpienie ludzi przez roboty w niektórych profesjach i branżach. Nie zawsze jednak wiąże się to z redukcją zatrudnienia. Wpływ komputerów na pracę to nic nowego, choć wymiar tego zjawiska przybiera na sile. Tempo innowacji sugeruje, że technologie, które wydają się odległą przyszłością, wejdą w życie dużo szybciej niż się spodziewamy, ale będzie to stosunkowo długi proces i tempo wdrożenia w każdym kraju będzie inne. Ponadto automatyzacji przyświeca zasada, że maszyny to partnerzy w miejscu pracy, a nie konkurencja.
Z analizy Deloitte UK wynika, że szybki wzrost nowych miejsc pracy nastąpił w innych usługach, w tym finansowanych z budżetu państwa. I tak pomiędzy 1992 a 2011 rokiem liczba nauczycieli w Anglii i Walii wzrosła o 580 proc., pielęgniarek o 909 proc., a pracowników socjalnych o 183 proc. Zawody związane z opieką w 1871 roku stanowiły jedynie 1,1 proc., a w 2011 roku już 12,2 proc. Podobnie szybki wzrost nastąpił w branżach związanych z technologią oraz biznesem.
Autorzy badania po przeanalizowaniu danych statystycznych wyodrębnili cztery mechanizmy oddziaływania nowoczesnych technologii na rynek pracy:
- Technologie zastępują miejsca pracy, ale te opierające się na sile mięśni, pracy fizycznej. W 1871 roku 6,6 proc. osób było zakwalifikowanych jako pracownicy zatrudnieni w rolnictwie. W 2011 było to już jedynie 0,2 proc. W ciągu 140 lat, na skutek rozwoju technologii i automatyzacji, nastąpił spadek zatrudnienia w tym sektorze o 95 proc. Z kolei zatrudnienie w produkcji spadło z 38 proc. w 1948 roku do 8 proc. w 2012 roku. Dzięki rozwojowi technologii znacznie wzrosła za to wydajność w obu tych sektorach.
- Tworzą się nowe miejsca pracy dla osób pracujących w sektorze technologicznym. W ciągu ostatnich 35 lat dwie z dziesięciu najszybciej rozwijających się profesji w Wielkiej Brytanii należą do branży technologicznej. Eksperci Deloitte zwracają jednak uwagę, że wzrosty zatrudnienia w niektórych branżach mogą mieć krótkotrwały charakter (np. operatorzy telefoniczni czy telegraficzni).
- Technologie kreują miejsca pracy w sektorach opartych na wiedzy. Rośnie popyt na usługi specjalistyczne, takie jak medycyna, biznes czy profesjonalne usługi marketingowe. W 1871 roku w Anglii i Walii pracowało 9,8 tys. księgowych, w 2011 roku ta liczba wzrosła do ponad 215 tys. osób.
- Technologie obniżają wydatki na podstawowe potrzeby życiowe, budując tym samym popyt na nowe miejsca pracy. Postęp technologiczny, zwiększając produktywność, wpływa pozytywnie na wzrost siły nabywczej konsumentów, co z kolei powoduje powstanie nowych sektorów usług. Mając więcej pieniędzy, ludzie wydają je na zaspokajanie potrzeb związanych z relaksem i wolnym czasem. Eksperci Deloitte przytaczają przykład pracowników barów. Pomiędzy 1951 a 2011 rokiem liczba osób zatrudnionych w tej branży wzrosła czterokrotnie. W 1871 roku jeden fryzjer przypadał na 1793 Anglików i Walijczyków. Obecnie liczba ta spadła do 287 osób. Tendencja ta dotyczy także innych branż. I tak pomiędzy rokiem 1992 a 2011 liczba osób pracujących w rozrywce (m.in. aktorzy, tancerze, reżyserzy) wzrosła o 156 proc.
Należy wziąć pod uwagę także zmiany demograficzne, takie jak wydłużenie średniej długości życia, co wiąże się z większym popytem na usługi związane z pielęgnacją osób starszych oraz zagospodarowaniem ich czasu wolnego.
Tempo wdrażania nowych technologii przyspiesza, a to oznacza, że społeczeństwo musi się przygotować na rosnące bezrobocie technologiczne, czyli wynikające z postępu technicznego. Analiza Deloitte udowadnia, że rynek pracy i jego struktura w gospodarce nie została ustalona raz na zawsze. Są drogi zawodowe, które się zamykają, ale w tym samym czasie otwierają się zupełnie nowe możliwości rozwoju. Większość pracowników powinna stale myśleć o rozwijaniu swoich kompetencji i nie unikać nowości technologicznych. Zmieniająca się gospodarka globalna pokazuje, że praktycznie żaden zawód nie istnieje na zawsze, a sposób jego wykonywania nieustannie podlega modyfikacjom.
„Coraz szybszy rozwój technologiczny to wyzwanie dla pracowników i firm. Dla tych pierwszych oznacza konieczność ciągłego uczenia się i pozostawania w gotowości do zmian, niekiedy nawet w zakresie profesji. Z kolei pracodawcy, aby nadążyć za zmianami, będą musieli stale zatrudniać fachowców o wysokich kwalifikacjach. Tymczasem już dziś na rynku pracy widoczny jest niedobór wysoko wykwalifikowanych kandydatów” – mówi Piotr Palikowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami.
„Kompetencje potrzebne na rynku pracy zmieniają się bardzo dynamicznie właśnie ze względu na postęp technologiczny. Kto jeszcze 15 lat temu przewidywał, że w 2015 roku prawie każda firma potrzebować będzie specjalisty od mediów społecznościowych? Obecnie od pracowników oczekuje się dużej elastyczności oraz gotowości do ciągłego przyswajania nowych informacji, a także zmiany specjalizacji nawet kilka razy w ciągu kariery zawodowej” – podsumowuje Natalia Pisarek, lider zespołu Human Capital Consulting, Deloitte Polska.