Początek nowego roku na warszawskim parkiecie kontynuował grudniowe wzrosty. Szczególne wyróżniał się sektor bankowy, którego indeks w pierwszych dniach nowego roku dynamicznie szedł w górę. Niestety, entuzjazm ten dość prędko został stłumiony przez Komitet Stabilności Finansowej, który przypomniał rynkowi o wciąż aktualnych czynnikach ryzyka dla tego sektora.
W minionym roku zespół ekspercki Prezydenta RP zaprezentował ustawę dotyczącą zwrotu niesłusznie naliczonych spreadów dla kredytów walutowych. Kolejnym krokiem zmierzającym do spełnienia prezydenckich obietnic wyborczych miały być nowe narzędzia, które zachęcą banki do przewalutowania zobowiązań klientów zadłużonych w walucie obcej. Pierwsze z nich zostały zawarte w nowej uchwale Komitetu Stabilności Finansowej, podmiotu odpowiedzialnego za nadzór makroostrożnościowy w Polsce. Na jej mocy zostaną zaktualizowane bufory kapitałowe. Jednym z nich jest współczynnik wypłacalności obliczany jako stosunek funduszy własnych do aktywów i pozycji pozabilansowych ważonych ryzykiem. Zgodnie ze zmianami, kredyty walutowe otrzymają wyjątkowo wysoką wagę na poziomie 150%. Dodatkowo, na wszystkie banki zostanie nałożony bufor ryzyka systemowego, który zastąpi dotychczasowe, podwyższone z tytułu tego ryzyka wymogi kapitałowe.
Nowe wymagania nadzorcze to istotny koszt dla banków, które będą zmuszone zamrozić część kapitału. To natomiast znajdzie swoje negatywne odzwierciedlenie we wskaźniku ROE, czy też w braku możliwości wypłaty dywidend. Koszt zwrotu spreadów został oszacowany przez KNF na kwotę 9,3 mld zł. To jednak nie wszystko, w bieżącym roku zmianie uległy także zasady naliczania składek do BFG. Niewykluczone, że nowe przepisy okażą się bardziej kosztowne niż dotychczasowe. W efekcie szacunki analityków Domu Maklerskiego Trigon dotyczące kosztów ,,dobrowolnego” przewalutowania kredytów walutowych wydają coraz bardziej realne. Te dla całego sektora mogą wynieść od 25 mld do 30 mld zł. Warto podkreślić, że niniejsze czynniki ryzyka są również dostrzegane przez innych analityków – w ostatnich miesiącach odsetek rekomendacji pozytywnych dla banków oscyluje w pobliżu 20%, natomiast negatywnych wokół poziomu 40%.
Dlaczego zatem inwestorzy w ostatnim czasie tak chętnie umieszczają akcje banków w swoich portfelach? To niewątpliwie zasługa poprawy globalnych nastrojów rynkowych wokół tego sektora – wiele wskazuje na to, że włoski rząd znalazł sposób na dokapitalizowanie upadających podmiotów. Należy pamiętać, że sytuacja rodzimych banków jest znacznie bardziej stabilna niż europejskich, co wynika m.in. z dobrej na tle Europy kondycji polskiej gospodarki oraz dodatnich stóp procentowych. Według szacunków NBP zysk netto całego sektora w okresie I – XI 2016 r. wzrósł o 20,5% rdr do 13 mld zł. Te wielkości oznaczają również, że podatek bankowy nie uderzył w branżę tak mocno, jak pierwotnie tego oczekiwano. Dochody Skarbu Państwa z tytułu nowej daniny publicznej do listopada ub. roku wyniosły 3,15 mld zł. Dodatkowo, dynamicznie rosnąca inflacja wpływa na oczekiwania co do wzrostu rynkowych stóp procentowych. Inwestorzy liczą także, że opóźniony napływ środków unijnych wpłynie na wzrost inwestycji, który przyczyni się do pobudzenia akcji kredytowej. Ryzyko związane z kolejnymi ewentualnymi upadłościami SKOK – ów, którego materializacja obciążyłaby cały system bankowy, nieco zmniejszy się w środowisku wyższych stóp procentowych.
Niewątpliwie fundamenty polskich banków są bardzo solidne, a obecne uwarunkowania ekonomiczne pozwalają z optymizmem spoglądać w przyszłość na zyskowność tego biznesu. Warto jednak podkreślić, że póki co oczekiwania dotyczące wzrostu stóp procentowych są nieco przedwczesne, bowiem RPP wyraźnie podkreśla, że w tym roku nie widzi perspektyw do zacieśniania polityki monetarnej. W powietrzu ciągle wisi ryzyko zwrotu spreadów i przewalutowania kredytów walutowych. Wszystko to sprawia, że branża w dalszym ciągu jest nieco mniej atrakcyjna niż można byłoby oczekiwać. Wielkości wskaźników rynkowych wskazują na to, że te najbardziej realne atuty sektora zostały już wycenione. Wskaźniki C/Z dla banków o małej ekspozycji na ryzyko frankowe są relatywnie wysokie, podczas gdy te nim obarczone są wyraźnie niższe. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku C/WK. Co więcej, mnożniki polskich banków są wysokie na tle naszego regionu, a nawet Europy Zachodniej.
Podsumowując, perspektywy sektora bankowego są coraz bardziej obiecujące, choć wciąż obarczone istotnym ryzykiem oraz niepewnością. Wiele wskazuje na to, że dopiero w 2018 r. potencjał wzrostowy banków odzyska swój blask. Niemniej, rynek dyskontuje przyszłość, toteż warto rozważyć zwiększenie ekspozycji na ten segment rynku już w tym roku, zwłaszcza jeżeli gospodarka przyśpieszy, inflacja utrzyma wysoką dynamikę, a obawy dotyczące kredytów frankowych stracą na swojej sile. Ponadto, kluczem do sukcesu może okazać się wnikliwa selekcja w ramach całej branży.
Autor: Seweryn Masalski, MM Prime TFI