Organizowany corocznie event, w zeszłym roku zgromadził 67 000 zawodników i ponad 12 000 dzieci! To wyjątkowy wynik zwłaszcza, że w 2014 r. kiedy twórca Jaro Bieniecki sam wbijaj słupki pod pierwsze przeszkody zawodników było zaledwie 700. Dziś marka Runmaggedon rozwija skrzydła także na arenie międzynarodowej i zachęca do akcji crowdfundingowej.

Runnmageddon Global wchodzi na zagraniczne rynki

Runmageddon zdominował polski rynek. Ma dwie trzecie udziałów w rynku biegów przeszkodowych (OCR – Obstacle Course Race), stając się wzorem imprez w kraju. Z tego powodu twórcy wydarzenia uznali, że ekspansja zagraniczna wpłynie na jeszcze większą rozpoznawalność, frekwencję, ale także stanie się sposobem na monetyzację wszelkich działań. Planując dalszy zagraniczny rozwój w maju 2019 organizatorzy stworzyli spółkę akcyjną RUNMAGEDDON S.A. w dniu 13 czerwca wystartowali z emisją akcji spółki.

– Żeby zrealizować nasze plany, tj. ekspansję na inne rynki, potrzebujemy dodatkowego finansowania, w postaci ok. 30-40 mln złotych w ciągu najbliższych czterech lat. Pieniądze zamierzamy zbierać w formule akwizycyjnej, przejmując podmioty zagraniczne (co-brandować je najpierw by docelowo przebrandowywać na Runmageddon). Korzystając z ich know-how legislacyjnego na miejscu i naszego organizacyjnego, chcemy tworzyć najlepsze eventy w Europie – tłumaczył portalowi BiznesTuba.pl, Jaro Bieniecki.

Uczestnik nie może być zadowolony, ma być zachwycony

Jak zaznacza Jaro Bieniecki, twórca Runmaggedonu, uczestnicy, którzy wychodzą z naszych eventów mają być nie zadowoleni, a zachwyceni!
– Po każdej imprezie badamy tzw. współczynnik NPS – Net Promoter Score. To różnica między tymi, którzy „zdecydowanie poleciliby imprezę swoim znajomym”, a tymi, którym średnio się podobało lub nie podobało wcale. Wyniki powyżej 0 są uznawane za dobre, powyżej 50 za doskonałe. Na pierwszym evencie Runmageddon uzyskał ocenę 66 pkt., a obecnie wynik waha się między 70 a 90. Sytuuje to Runmageddon w kategorii „love brands” – komentuje Jaro Bieniecki.

Jaro Bieniecki, fot. archiwum prywatne