Nowi szefowie resortów gospodarczych – rozwoju, finansów, skarbu państwa, energetyki – będą postawieni w trudnej sytuacji w wyniku obietnic wyborczych. Co  z tego, że wskazują słuszne cele – wzrost zatrudnienia, inwestycji i wydajności pracy – skoro nie będą mogli ich zrealizować.

W sytuacji, kiedy  na 38 mln Polaków, zaledwie 16 mln pracuje, a ponad 9 mln pobiera emerytury i renty, obniżenie wieku emerytalnego jest społecznym „samobójstwem”.

Znaczne zwiększenie wydatków socjalnych ograniczy w sposób oczywisty możliwość finansowania inwestycji.

Dotowanie trwale nierentownych kopalń i rozdrobnionego rolnictwa, utrzymywanie ogromnego sektora publicznego, zarządzanie spółkami skarbu państwa i spółkami  komunalnymi przez polityków uniemożliwiają szybki wzrost wydajności pracy.

Cieszy zapowiedź utrzymania deficytu poniżej 3 proc., aby obniżyć koszt obsługi długu publicznego. Ale należy dodać, że taki deficyt jest uzasadniony w czasie silnego spowolnienia gospodarki, kiedy jednak gospodarka rośnie, finanse publiczne powinny być w pełni zrównoważone.

 

Komentarz Jeremiego Mordasewicza, doradcy zarządu Konfederacji Lewiatan