„Biznes? Ja nie prowadzę biznesu. To jest moja życiowa misja!”. Artem Tuliuk przyjechał do Polski w 2017 roku z Kamieńca Podolskiego, żeby zapewnić dostęp do dobrej szkoły swojemu 7-letniemu wówczas synowi. W tej chwili w Polsce na stałe mieszka już cała jego rodzina, a on z sukcesami prowadzi poradnię pedagogiczno-terapeutyczną dla rosyjskojęzycznych dzieci ze spektrum autyzmu.

ARTYKUŁ W RAMACH CYKLU: „BIZNES BEZ GRANIC”, KTÓREGO PARTNEREM JEST FUNDACJA ASHOKA

Skąd narodził się pomysł na założenie własnej działalności gospodarczej w Polsce?

Pomysł na własną poradnię zrodził się wiele lat temu, kiedy mieszkałem na Ukrainie. Byłem prezesem fundacji, która zajmowała się leczeniem dzieci chorych na autyzm. Sam mam syna autystyka, więc doskonale znam problem, środowisko i możliwości rozwojowe chorych dzieci na Ukrainie. Między innymi dlatego przyjechałem do Polski 4 lata temu. Musiałem dać mojemu synowi szanse na lepsze życie. Teraz tu mieszka na stałe cała moja rodzina. Poziom opieki nad dziećmi ze spektrum autyzmu w Polsce może nie jest tak rozwinięty, jak na Zachodzie, ale jest o niebo lepszy niż na Ukrainie. Kiedy szukałem poradni dla syna, pomyślałem, że to jest dobry czas, aby ten pomysł zrealizować. Jednak do uruchomienia działalności przyczyniło się wiele zdarzeń. Przede wszystkim napisałem projekt, który zgłosiłem do Fundacji Ashoka. Poznałem też ludzi, którzy mają chore dzieci i z jedną z tych osób jako wspólnicy otworzyliśmy poradnię dla osób rosyjsko- i ukraińskojęzycznych ze spektrum z autyzmu.

Poradnia przyjmuje tylko dzieci migrantów?

Przede wszystkim są to dzieci ze wschodu, z Ukrainy, Białorusi i Rosji. Coraz więcej rodzin z tych krajów decyduje się na przeprowadzkę do Polski, aby zapewnić swoim dzieciom lepsze warunki rozwojowe oraz podjąć prace. Dla chorych dzieci każda zmiana jest dużym wyzwaniem. Sama przeprowadzka do innego kraju jest obciążeniem, a terapia w nieznanym języku dodatkowym stresem. Dlatego stworzyliśmy poradnie dla dzieci migrantów. Zatrudniamy terapeutów znających języki wschodu i w tych językach prowadzimy zajęcia.

Jaki jest cel działalności pańskiej firmy i jej misja?

Przede wszystkim pomoc: chorym dzieciom, jak i ich rodzicom, którzy przyjeżdżają do Polski, aby leczyć swoje dzieci i tu godnie żyć. Nowe życie w obcym kraju jest zawsze wyzwaniem, a dla rodzin z chorymi dziećmi podwójnym. Wiem, z czym się muszą zmierzyć takie rodziny i dlatego doskonale potrafię wczuć się w ich sytuację. Dlatego zawsze mówię, że ja nie prowadzę biznesu. To jest moja życiowa działalność, która musi przy okazji dawać możliwość utrzymania. Często obniżamy nowo przyjezdnym rodzinom ceny za zajęcia, bo wiem, że zaklimatyzowanie się w nowym miejscu jest dużym obciążeniem finansowym. Pomagamy im także zdobyć dokumenty tj. orzeczenia o niepełnosprawności czy znaleźć szkoły specjalne dla dzieci.

„Biznes? Ja nie prowadzę biznesu. To jest moja życiowa misja!”  sala zabaw i do ćwiczeń z kolorowymi materacami.
„Biznes? Ja nie prowadzę biznesu. To jest moja życiowa misja!”

Jakie były początki podjęcia i prowadzenia przez Pana firmy w Polsce?

Początki dla mnie nie były trudne, bo mam polskie pochodzenie oraz kartę stałego pobytu. Jestem absolwentem historii na Uniwersytecie Jagiellońskim, więc bariera językowa nie stanowi dla mnie problemu, biegle posługuję się językiem polskim. Dzięki temu mogłem wszystkie sprawy dotyczące rejestracji firmy załatwić bez problemu. Dużą pomoc otrzymałem od Fundacji Ashoka. Przede wszystkim opracowanie biznes planu, a także pomoc prawną i finansową. Ponadto ogromne wsparcie merytoryczne, jak zorganizować prace, na co zwrócić uwagę, bo dla migranta nie wszystkie działania są oczywiste. Do dziś, kiedy mamy problemy możemy się zwrócić do fundacji i zawsze otrzymujemy pomoc czy skierowanie do odpowiedniej osoby, która podzieli się swoją wiedzą.

Kim są pacjenci Pana poradni?

Nasi podopieczni to przede wszystkim dzieci w wieku szkolnym z różnymi odmianami autyzmu. Edukujemy również rodziców, gdyż część pracy muszą wykonywać sami z dziećmi w domu.

Jakie trudności napotyka przedsiębiorca w trakcie prowadzenia swojej działalności?

W trakcie prowadzenia działalności napotkałem wiele różnych problemów. W większości wszystkie udaje się rozwiązać. Dla nas jako poradni największym problemem są często zmieniające się ustawy dotyczące kształcenia i referencji terapeutów.
Najtrudniej o legalne zatrudnienie specjalistów znających języki wschodnie. Migranci muszą się liczyć z kosztami nostryfikacji dyplomów. Ogromnych pieniędzy wymaga również zakup specjalistycznego sprzętu. Pracujemy głównie z terapeutami z Ukrainy, Białorusi i Rosji. Przede wszystkim dlatego, że chcemy, aby dzieci mogły swobodnie się czuć i rozumieć terapeutę. Dla dzieci z autyzmem każda zmiana jest trudna, a zmiana języka jest dla nich dużym stresem. Nasi terapeuci cały czas robią dodatkowe kursy, dokształcają się. Szczególnie jeżeli posiadają dyplomy z Ukrainy, które tu w Polsce nie są wystarczające i muszą mieć dodatkowe umiejętności poświadczone egzaminem.

W jaki sposób nasze Państwo ułatwia bądź utrudnia, zostanie przedsiębiorcą?

Nie spotkałem się z większymi problemami przy zakładaniu poradni. Myślę, że wsparcie dla migrantów jest takie same jak dla wszystkich przedsiębiorców. Na pewno dużym ułatwieniem jest rejestracja firmy online.

Czy miał Pan jakieś sytuacje kryzysowe, z powodu których chciał Pan zrezygnować i zająć się czymś innym?

Jak na razie nie miałem większych kryzysów. Wszelkie problemy rozwiązujemy razem z moją wspólniczką lub ze wsparciem innych ludzi. Wkładam całe serce w prace w poradni, to nie jest tylko moja praca zarobkowa, ale przede wszystkim sens życia. W środowisku pedagogów i osób ze spektrum autyzmu czuję się jak w domu, bezpiecznie. Ja te dzieciaki potrafię czytać jak otwartą książkę. Wśród specjalistów i praktyków zajmujących się autyzmem mam wiele kontaktów, bo jako głowa ukraińskiego stowarzyszenia rodziców dzieci autystycznych sprowadzałem ich na warsztaty i konferencje do Ukrainy.

Czy spotkał się Pan ze stwierdzeniem, że przedsiębiorca pracuje zawodowo 24 godziny na dobę? Ile jest w tym prawdy?

Własny biznes to zawsze dużo pracy, szczególnie na początku, kiedy trzeba wiele spraw zorganizować. Nie pracuje 24 godziny na dobę, ale na pewno więcej niż standardowe 8 godzin na etacie. W naszej poradni zadania są podzielone. Ja koordynuję prace terapeutów, szukam sponsorów i opracowuje całą dokumentacje finansowo – prawną. Moja wspólniczka nadzoruje prace terapeutów z dziećmi, spotkania z rodzicami, a także wdraża nowe rodziny na terapie.

Jaka działa Pana biznes w obliczu pandemii?

Nasz poradnia pracuje bez większych zmian. Prowadzimy przede wszystkim zajęcia indywidualne. Niekiedy terapie w grupach, ale są to grupy 4-5 osobowe, więc nie ma dużych zgromadzeń, które teraz są zakazane. Oczywiście przestrzegamy wszelkich zasad bezpieczeństwa takich jak dezynfekcja rąk, pomieszczeń, sprzętów. Nosimy maseczki na twarzy i trzymamy odpowiedni dystans.

Czy ma Pan jakieś sugestie dla początkujących migranckich przedsiębiorców jak radzić sobie z przeszkodami, wyzwaniami?

Własny biznes to zawsze duże ryzyko i wiele obaw. Przede wszystkim to trzeba się odważyć. Nie bać się działać. W Polsce o wiele łatwiej i szybciej niż na Ukrainie można założyć własną firmę. Nawet ZUS i Urząd Skarbowy, na który tak narzekają Polacy, nie jest straszny dla migrantów. Ja mam same miłe doświadczenia z tymi instytucjami. Zawsze spotkałem się z miłą obsługa i pomocą ze strony urzędników. Na pewno łatwiej mi było ze względu na to, że znam język polski i zawsze mogłem jasno nakreślić sprawę. Uważam, że nie ma takich problemów, których nie da się rozwiązać. I, pomimo że to jest inny kraj, inna mentalność ludzi oraz całkiem różne podejście do wielu spraw to najważniejsza jest chęć do działania, szczególnie w trudnych sytuacjach.

Jaką ma Pan wizję rozwoju poradni za 5 lat?

Poradnia cały czas się rozwija i zmienia. Prowadzimy zajęcia dla dzieci indywidualne i w małych grupach. Obecnie mamy 12 różnych terapii. Nasi specjaliści pracują nad poradnikiem, który ma ułatwić polskim terapeutom diagnozę dzieci ukraińskich i rosyjskich, szczególnie w kwestii słów. Prowadzimy także zajęcia dla rodziców, podczas których uczymy, jak radzić sobie z wyzwaniami oraz jak ćwiczyć z chorymi dziećmi w domu. W najbliższych planach chcemy uruchomić zbiórkę środków na portalu internetowym zrzutka.pl na nowy pokój dla dzieci do integracji sensorycznej. Wyposażenie takiej sali to koszt 80 tys. złotych. Nie zwalniamy tempa. Coraz więcej osób przyjeżdża do Polski ze wschodu z powodu autyzmu w rodzinie. I my jesteśmy po to, aby im pomagać i ich wspierać.

Program Hello Entrepreneurship realizowany jest przez Ashokę w Polsce we współpracy z Citi Foundation. Partnerem merytorycznym programu jest Fundacja Citi Handlowy.

Ashoka, czyli Międzynarodowa Organizacja Innowatorów Społecznych na świecie działa od 1981 r. Identyfikuje i wspiera wiodących przedsiębiorców społecznych. Uczy się na podstawie ich innowacji i mobilizuje globalną społeczność, aby budować świat, w którym każdy może być twórcą zmian na lepsze. Od 25 lat Ashoka jest obecna również w Polsce. Wspiera innowatorki i wybitnych innowatorów społecznych, poprzez nagłaśnianie przedsiębiorczych inicjatyw migrantek i migrantów. Do tej pory przeprowadziła 11 programów akceleracyjnych oraz wsparła ponad 100 rozwiązań w 14 krajach Europy.

Citi Foundation od lat działa na rzecz promowania postępu gospodarczego i poprawy życia ludzi w społecznościach o niskich dochodach. Tylko w ostatnich 5 latach przeznaczyła na rozwój lokalnych inicjatyw społecznych w 85 krajach świata ponad 390 mln dolarów. Poprawiając tym samym jakość życia ponad 4 mln ludzi.  W marcu 2020 roku uruchomiła specjalny Fundusz w wysokości 15 000 000 USD na wsparcie działań humanitarnych związanych z walką ze skutkami rozprzestrzeniania się COVID – 19. W polskie projekty społeczne angażuje się już od 2005 r., wspierając takie inicjatywy jak Hello Entrepreneurship, Shesnnovation Academy, Biznes w Kobiecych Rękach.