17,3 mld złotych – za taką kwotę Polacy kupili w 2019 roku detaliczne obligacje skarbowe. To rekord. Szczególną atencją cieszyły się obligacje indeksowane inflacją, w których Polacy upatrują jednego ze sposobów na utrzymanie wartości posiadanego majątku.
Minister Finansów pobił kolejny rekord sprzedaży obligacji skarbowych. Zgodnie z prognozami HRE Investments rządowi udało się sprzedać Polakom detaliczne papiery o wartości bez mała 17,3 mld złotych. To kolejny z rzędu historyczny rekord: o prawie 4,6 mld złotych wyższy niż ubiegłoroczny.
Inwestujemy na 4 lata
W 2019 roku najwięcej sprzedało się papierów indeksowanych inflacją. Ich popularność rosła wraz z przyspieszającym wzrostem cen w sklepach i punktach usługowych. Popyt skupił się na papierach 4-letnich. Tylko ten typ obligacji Polacy kupili w ubiegłym roku za kwotę prawie 6,2 mld złotych.
Zaletą tych papierów jest to, że po pierwszym roku oszczędzania z oprocentowaniem na poziomie 2,4% można dzięki nim zarobić 1,25 pkt. proc. ponad inflację. Realnie papiery te chronią więc wartość nabywczą oszczędności póki inflacja nie przekroczy poziomu 5,33% – wynika z szacunków HRE Investments. Chodzi o to, że w skrajnym przypadku – przy 5,33-proc. inflacji – oprocentowanie czteroletnich papierów wyniosłoby 6,58%. Dlatego odliczając podatek (19%) zostaje nam „na rękę” około 5,33%, czyli siła nabywcza naszych oszczędności zostaje zachowana. Jeśli więc inflacja jest niższa niż 5,33%, to na czteroletnich papierach realnie zarabiamy, a przy wyższym wzroście cen dóbr i usług realnie tracimy na inwestycji w „czterolatki”.
Podobny mechanizm indeksowania inflacją, dzięki któremu obligacje dają zarobić więcej przy szybszym wzroście cen, działa w przypadku obligacji sześcio-, dziesięcio- i dwunastoletnich. Nie należy mieć przy tym złudzeń – to właśnie inflacja w połączeniu z najniższym w historii oprocentowaniem lokat bankowych każe Polakom poszukiwać inwestycji, które uchronią posiadany kapitał przed utratą siły nabywczej. Zyskują na tym obligacje skarbowe, ale też np. rynek nieruchomości, dystrybutorzy złota inwestycyjnego czy emitenci obligacji.
Inflacja sprzyja rekordom
A jak to będzie w 2020 roku? Już dziś można spodziewać się, że przynajmniej początek bieżącego roku będzie dla Ministra Finansów bardzo udany. Wszystko przez spodziewany wzrost inflacji. Ta w pierwszym kwartale może osiągnąć taki poziom, że będzie pochłaniała siłę nabywczą oszczędności Polaków nawet 4-5 razy szybciej niż banki będą dopisywać odsetki do deponowanych u nich środków.
Przeczytaj także:
Minister pomoże w wyborze
Skala sprzedaży obligacji skarbowych może też zyskać na rozważanym przez ministerstwo pomyśle sprzedaży obligacji zerokuponowych czy loteryjnych. Chodzi o takie papiery, które mają być zupełnie nieoprocentowane, ale w zamian ich posiadacze będą mieli możliwość wygrania w loterii okrągłej sumy (np. miliona złotych). Bez wątpienia papiery takie cieszyłyby się sporą popularnością szczególnie, że łatwo można je skonstruować w taki sposób, aby prawdopodobieństwo zgarnięcia głównej wygranej było znacznie wyższe niż w popularnym lotto.
Trzeba mieć świadomość, że renesans obligacji skarbowych jest mocno skorelowany z prowadzeniem przez RPP łagodnej polityki pieniężnej. Wraz ze spadkiem stóp procentowych malało bowiem oprocentowanie lokat. To powodowało, że więcej osób skłonnych było kupić detaliczne papiery skarbowe. Nie bez znaczenia była też poprawiająca się sytuacja finansowa gospodarstw domowych. W efekcie coraz więcej Polaków ma oszczędności i może je gdzieś ulokować na przykład kupując papiery skarbowe. Jak już wspomniano, w ostatnim czasie oliwy do ognia dodał wzrost inflacji, przed którą część obligacji potrafi chronić.
Źródło: Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments