Zmiana władzy w Polsce stała się faktem, ale złoty nie reaguje dramatycznie, gdyż z jednej strony większość obaw został już wyceniona w kursie, a po drugie działaniem na wyrost jest ekstrapolowanie obietnic wyborczych na faktyczną politykę gospodarcza. Słabość złotego nie powinna się długo utrzymywać.

Wyniki „late poll” wskazują na skromny spadek poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości (37,7 proc.), ale dalej sugerowana liczba mandatów poselskich daje bezwzględną większość w parlamencie (238). Państwowa Komisja Wyborcza poda wstępne wyniki dziś ok. 18., a oficjalne wyniki pojawią się we wtorek. To daje kilka godzin nerwowości na rynku złotego. Wśród powodów do niepokojów wymienia się nadmierne zadłużenie państwa przy realizacji obietnic wyborczych, obciążenie banków wysokim podatkiem i wymiana składu RPP na bardziej gołębią z perspektywą dalszych obniżek stóp procentowych. Jednak jeśli historia czegoś uczy, to obietnice wyborcze nigdy nie są w pełni wypełniane. Rynek powinien wkrótce przypomnieć sobie casus Zyty Gilowskiej na stanowisku ministra finansów za czasów poprzednich rządów PiS, kiedy polityka finansowa była bardziej rozważna niż wynikałoby to z zapowiedzi przedwyborczych.

Oczekujemy, że PiS podtrzyma dyscyplinę fiskalną i będzie respektować limity zawarte w przepisach krajowych i traktacie z Maastricht. Zwiększenie ekspansji monetarnej RPP pozostanie ryzykiem na dłużej, jednakże co najmniej jedna obniżka stóp procentowych już od lipca jest wyceniana przez rynek, więc trudno po tej stronie oczekiwać wzmożonej presji na złotym. Ponadto złoty i polskie obligacje mogą ponownie stać się beneficjentem odpływu kapitału ze strefy euro, kiedy ECB szykuje się do dodatkowej stymulacji monetarnej.

Posiadanie krótkiej pozycji w EUR wydaje się rozsądnym zagraniem nie tylko w relacji do PLN, ale w szerszym kontekście. Po tym, jak w zeszłym tygodniu prezes ECB Mario Draghi odhaczył wszystkie punkty w podręczniku dotyczącym gołębiości wystąpień, sprzedaż euro stała się najpewniejszym pomysłem na rynku walutowym. Biorąc pod uwagę, że ekspozycja inwestorów spekulacyjnych w krótkich pozycjach an EUR/USD jest prawie trzykrotnie mniejsza niż kiedy ECB startowało z QE na początku tego roku, euro ma spory potencjał do kontynuacji spadków. Sądzimy, że zarówno EUR/USD i EUR/GBP są atrakcyjnymi pozycjami do sprzedaży do korekcyjnych odreagowaniach. Dziś w kalendarium mamy niemiecki indeks Ifo oraz sprzedaż nowych domów z USA. Przy indeksie nastrojów niemieckich przedsiębiorców ryzyko leży po stronie głębszego spadku (prog. 107,8), biorąc pod uwagę obawy o Chiny, gorsze dane z handlu zagranicznego i skandal z VW, choć z drugiej strony opublikowane w piątek PMI rysują bardziej optymistyczny obraz. Sprzedaż domów to drugorzędna pozycja a spodziewany jest skromny spadek o 0,4 proc. m/m we wrześniu.

Reszta rynku prezentuje mieszany obraz, gdyż nie widać przekonania, że zapowiedź luzowania ECB i cięcie stóp procentowych w Chinach miały budować silny apetyt na ryzyko. Indeksy giełdowe miały solidny finisz tygodnia, ale po surowcach i walutach ryzykownych już tego nie było widać. W tym tygodniu dodatkowe zamieszanie będą generować Fed i Bank Japonii. Są niewielkie oczekiwania względem Fed, a spore na luzowanie BoJ. Naszym bazowym scenariuszem pozostaje podtrzymanie nadziei na podwyżkę Fed w grudniu i brak zmian w polityce BoJ.

Sporządził: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.