Hotelarze idą z torbami. Zalegają 300 mln zł. Pomimo udanych wakacji, przedsiębiorcy nie spodziewają się, żeby szybko udało się odrobić straty powstałe w wyniku pandemii. Widmo kolejnych obostrzeń i braki kadrowe, z którymi mierzy się branża nie napawa optymizmem. Łączna kwota zadłużenia firm z branży HoReCa w bazie Krajowego Rejestru Długów wynosi ponad 303,2 mln zł. Rekordzistą jest jednak spółka komandytowa z Dolnego Śląska, która ma zaległości w wysokości blisko 4,3 mln zł.
Najwięcej do oddania mają JDG-i. Średnio każde przedsiębiorstwo ma zaległości w wysokości prawie 29 tys. zł. Zdecydowana większość to niezapłacone zobowiązania mikrofirm, które mają do oddania ponad 240 mln zł. Największym wierzycielem branży hotelarskiej są banki, które czekają na spłatę 112 mln zł. 72 mln zł to kwota należności wtórnych wierzycieli a 28,4 mln zł to suma zaległości wobec branży handlowej. Na swoje pieniądze czekają również firmy leasingowe (18,6 mln zł) i telekomunikacyjne (11,2 mln zł).
Hotelarze po wakacjach nadal liczą długi
Tegoroczne wakacje były dla branży okazją do odbicia. Pomimo nałożonych ograniczeń (zgoda na udostępnienie dla klientów maksymalnie 75 proc. miejsc w lokalu lub obiekcie wypoczynkowym), pierwszy raz od dawna hotele i restauracje mogły funkcjonować przez dłuższy czas. Pomogło również to, że Polacy chętniej niż w kiedykolwiek decydowali się na wypoczynek w kraju. Jak donosi Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego, wśród wakacyjnych kierunków podróży dominowały miejscowości nadmorskie.
Równocześnie, jak zaznaczają eksperci IGHP, hotelarze i restauratorzy nie mogli spać spokojnie. Powodów zmartwień należy dopatrywać w zagrożeniu powrotem pandemii oraz braku długofalowej polityki rządu związanej z obostrzeniami. Te obawy udzielały się także turystom, którzy często w ostatniej chwili rezerwowali nocleg. Odwiedzający narzekali również na wysokie ceny.
Jak informuje ZUS, wykorzystanie bonu turystycznego znacznie się zwiększyło podczas tegorocznych wakacji. Łącznie skorzystało z niego prawie 3 mln Polaków, którzy aktywowali bony na około 2,6 mld zł. Można je wykorzystać do końca marca 2022 r.
Pilnie zatrudnię pracownika
Długi okres zamknięcia branży spowodował, że dotychczas zatrudnieni pracownicy musieli zmienić profesję, żeby mieć z czego się utrzymać. Część osób musieli zwolnić menedżerowie, którzy szukali w ten sposób oszczędności. Swoje zrobiła też specyficzna struktura zatrudnienia branży i fakt, że do tej pory pracę w niej znajdowali w dużej mierze ludzie młodzi, często studenci, którzy w momencie wprowadzenia nauczania zdalnego wracali często do swoich domów. Ich jesienny powrót na uczelnię to dobry sygnał dla całego sektora. Jednak biorąc pod uwagę to, że pracowników brakuje w całej gospodarce, to konieczne będzie podniesienie wynagrodzenia, co z kolei przełoży się na wzrost cen lokalach.
Odrabianie strat utrudniają problemy kadrowe, z którymi od początku pandemii borykają się restauratorzy i hotelarze. Według danych GUS, pod koniec ubiegłego roku branża ta zatrudniała ok. 230 – 240 tys. osób, co oznacza że zatrudnienie w 2020 r. spadło o około 1/5.
Regiony o największym zadłużeniu
Jak podaje KRD największymi dłużnikami są firmy z województwa mazowieckiego, których łączne zadłużenie wynosi prawie 60 mln zł (58,9 mln zł). Tuz za nimi znalazł się Śląsk z zaległościami na poziomie ponad 40 mln zł. Niechlubne podium zamyka województwo dolnośląskie. Przedsiębiorcy z tego regionu muszą uregulować rachunki w wysokości ponad 31 mln zł. Na drugim biegunie znajdują się przedsiębiorcy z województwa opolskiego (3,7 mln zł), podlaskiego (5,5 mln zł) i lubuskiego (5,6 mln zł).
Nieco inaczej wygląda sytuacja, jeśli pod weźmie się pod uwagę średnie zadłużenie. I tak najwięcej do oddania ma przeciętny przedsiębiorca z województwa świętokrzyskiego, prawie 40 tys. zł (39,8 tys. zł). Zaraz za nim znajdują się firmy z województw łódzkiego (35,6 tys. zł) oraz podlaskiego (34 tys. zł).
Źródło: KRD