Ostatni kwartał 2019 roku to więcej ofert pracy w Polsce południowo-zachodniej i południowej – w tych regionach firmy będą poszukiwać najwięcej nowych pracowników i tam czeka na nie największa rywalizacja o kadry. Duże chęci do powiększania swoich zespołów zgłaszają też przedsiębiorstwa ze wschodniej i północno-zachodniej części kraju. W których regionach Polski będzie łatwiej lub trudniej o nową pracę i gdzie firmy będą najbardziej odczuwać niedobór talentów? Zobacz więcej w analizie przygotowanej przez ManpowerGroup.
Od października do grudnia największe chęci na powiększanie swoich zespołów zgłaszają firmy zlokalizowane w województwach Polski południowo-zachodniej. Prognoza netto zatrudnienia wskazywana przez tutejszych pracodawców (różnica pomiędzy odsetkiem firm deklarujących wzrost a spadek zatrudnienia) wynosi +17% i jest to najwyższy wynik od blisko trzech lat (źródło: raport „Barometr ManpowerGroup Perspektyw Zatrudnienia”). Optymistyczne plany zatrudnienia deklarują też przedsiębiorstwa z Południa (+14%). – To właśnie na te regiony powinny zwrócić uwagę osoby rozważające zmianę zawodową, ponieważ tam w końcówce roku o nową pracę będzie najłatwiej. Nie są to jednak dobre wieści dla pracodawców, szczególnie tych, którzy na czwarty kwartał roku zaplanowali więcej aktywności rekrutacyjnych. Dla nich pozyskanie nowego pracownika może być nawet trudniejsze niż w roku ubiegłym. Tak duża konkurencja w walce o nowego pracownika może być też zapowiedzią zwiększonej rotacji w firmach i zwiększonych kosztów prowadzenia biznesu – mówi Dominik Malec, dyrektor z agencji rekrutacyjnej Manpower.
Warunki sprzyjające znalezieniu nowego zatrudnienia będą też w województwach Polski wschodniej (+9%) i północno-zachodniej (+8%). Nieco mniej optymistyczni są pracodawcy z północnej (+3%) i centralnej (+4%) części kraju. Choć większość firm planuje powiększać niż redukować swoje zespoły, to końcówka roku nie będzie aż tak korzystna dla kandydatów. Dla Północy to wynik najsłabszy od ponad dwóch lat, dla Centrum od ponad trzech.
– Kandydaci, którzy mają kompetencje aktualnie poszukiwane na rynku, będą mogli liczyć na wybór w ofertach pracy, nawet w tych regionach, gdzie firmy prognozują mniejsze potrzeby personalne. Do tej grupy możemy zaliczyć specjalistów, inżynierów oraz informatyków, a także pracowników niewykwalifikowanych oraz wykwalifikowanych pracowników fizycznych na takie stanowiska jak operator maszyn, operator wózka widłowego, technik i spawacz – tłumaczy ekspert. – Różnice w prognozach firm wynikają między innymi z przewag innego rodzaju biznesów alokowanych w określonych miejscach. W Polsce południowo-zachodniej i południowej mamy największe natężenie firm produkcyjnych, które właśnie w końcówce roku z reguły wchodzą w okres największych potrzeb produkcyjnych i dlatego wciąż będą potrzebować pracowników. Również w tych częściach kraju mamy duże skupienie firm e-commerce, które w czwartym kwartale roku odnotowują największą sprzedaż, a co za tym idzie będą potrzebować dużej liczby nowych pracowników. Słabsze prognozy w pozostałych regionach świadczą o delikatnej stagnacji, stabilizacji związanej z gospodarką nie tylko krajową, ale również niepewnościami wynikającymi z sytuacji w Europie Zachodniej – dodaje Dominik Malec.
Porównując najnowsze dane z tymi z czwartego kwartału 2018 roku, to optymizm rekrutacyjny polskich firm jest wyraźnie słabszy niż przed rokiem, a plany pracodawców pogorszyły się w 4 z 6 regionów. Największa zmiana na minus, o 12 punktów procentowych nastąpiła w regionie północno-zachodnim. Osoby poszukujące nowej pracy lub rozważające zmianę pracodawcy mogą spodziewać się zdecydowanie mniejszej liczby ofert zatrudnienia w najbliższym kwartale. W stosunku do ubiegłego kwartału plany rekrutacyjne firm pozostają na zbliżonym poziomie. Zielonym punktem na mapie kraju pozostaje jedynie część południowo-zachodnia, gdzie w stosunku do poprzedniego roku odnotowano wzrost o 6 punktów procentowych.
Przeczytaj także:
– Pracodawcy obserwując dynamiczną sytuację na rynku pracy, borykając się od 3 lat z brakiem kandydatów i ciągłą presją na wzrost wynagrodzeń po prostu zaczęli realnie dopasowywać potrzeby biznesowe do warunków rynku. Stąd już bardziej ostrożne i stabilne prognozy, bo nie sposób jest założyć wzrostów, jeśli nie ma kim ich wykonać. Część z przedsiębiorstw zaspokoiła już swoje potrzeby kadrowe, inne z kolei bacznie przyglądają się kondycji niemieckiej gospodarki i decyzjom brytyjskiego rządu dotyczącym Brexitu rozważnie szacują swoje plany rekrutacyjne. Jednocześnie w Polsce nadal brakuje rozwiązań systemowych dotyczących chociażby prostej, szybkiej legalizacji pobytu i pracy obcokrajowców, które mogłyby pomóc firmom szybko reagować na ich bieżące potrzeby personalne. – podsumowuje ekspert.
Źródło: ManpowerGroup