Kontrakting – nowy sposób na elastyczność w zatrudnianiu. Intensywny rozwój technologii, zmieniające się potrzeby przedsiębiorstw skutkujące koniecznością czasowego zatrudnienia eksperta w wąskiej dziedzinie poskutkowały koniecznością utworzenia nowej formy współpracy z firmą. Tak powstał kontrakting, czyli wynajęcie na pewien czas specjalisty w danej dziedzinie.
Ktoś powie, że taka forma zatrudnienia już istnieje i jest to praca tymczasowa, ale to nie do końca prawda. Ten rodzaj stosunku pracy jest przeznaczony raczej dla pracowników niewykwalifikowanych. W kontraktingu chodzi o współpracę między firmą a wysoko wykwalifikowanym specjalistą z założeniem, że jest ona na określony czas i określony projekt. Przy jednoczesnym braku możliwości (albo chęci) zatrudnienia na dłużej. Założeniem przewodnim jest idea, że taki specjalista jest potrzebny tu i teraz do określonego zadania i nie jest to potrzeba stała. Tym też kontrakting różni się od klasycznej umowy o pracę.
Czy taki stosunek pracy może wpłynąć na redukcję strat związanych z kryzysem? Z pewnością może stanowić jedno z rozwiązań. W przypadku zamrożenia wakatów da szansę na ominięcie odgórnych zakazów, umożliwiając dalszą realizację celów, co pomoże firmie pod-nieść się szybciej. Może też pozwolić uniknąć redukcji etatów przez outsourcing pracowników, a zatem przekształcenie kosztów. Wymaga to jednak elastycznego podejścia – nie tylko przedsiębiorstw, ale także specjalistów. Ci drudzy, wbrew pozorom, mogą dużo skorzystać na tej formie. Począwszy do utrzymania pracy, przez możliwość szybkiego rozwoju, do uczestnictwa w innych projektach.
Pieniądze to nie wszystko
Zatrudniając specjalistę do określonego projektu, firma musi liczyć się z wyższym niż przeciętne wynagrodzeniem. Jest to rozsądne, bo otrzymuje pracownika, który cały swój czas poświęci temu jednemu zadaniu. Ww przeciwieństwie np. do sytuacji, gdy zlecimy tę pracę firmie zewnętrznej). Ponadto koszt utrzymania go nie będzie długoterminowy. Jest to też zabezpieczenie dla kontraktora, który przecież nie ma gwarancji udziału w kolejnym projekcie od razu po zakończeniu poprzedniego.
Jeśli zatrudnimy kontraktora, korzystając z firmy pośredniczącej, rozliczamy się za jego pracę fakturą. Może się początkowo wydawać, że taka forma jest droższa, ale jest wiele korzyści wynikających z rozliczenia pracy kontaktora jako usługi. Począwszy od rekrutacji zewnętrznej i wliczenia opłaty za nią w całość kontaktu, przez odliczenie VAT, brak wydatków związanych z zatrudnieniem aż po nieponoszenie kosztów, kiedy kontraktor nie pracuje.
Firmy pośredniczące gwarantują wiele zabezpieczeń i biorą część ryzyka na siebie, np. to związane z zastąpieniem jednego specjalisty innym. Mogą też nawiązywać dowolne umowy, co zwiększa szansę kandydatów, ponieważ jeśli polityka organizacji zakłada zatrudnia-nie tylko na umowę o pracę, a odpowiedni kandydat pracuje na B2B, zawarcie umowy przez pośrednika nie będzie naruszało polityki, a firma nie straci eksperta.
Ze specjalistami chcącymi pracować na własnej działalności jest także inny problem. W dużych spółkach musieliby przejść skomplikowaną procedurę wpisania na listę dostawców. W przypadku jednoosobowej działalności nie jest to łatwe, a czasem nawet niemożliwe, stąd współpraca z pośrednikami może być ratunkiem.
Kto już stosuje kontrakting
Pionierami były zdecydowanie firmy z sektora IT, głównie producenci oprogramowania, ale też korporacje finansowe i banki o zasięgu globalnym. Bardzo często one korzystają z firm pośredniczących, które w miarę rozwoju tej tendencji zaczęły tworzyć sobie „ławeczki” specjalistów. Nawiązując z nimi stałą współpracę i delegując do kolejnych projektów. Przemysł nie został w tyle, choć taka forma częściej stosowana jest tam, gdzie można zastosować projektowy charakter pracy. Najłatwiej bowiem zaprosić kontaktorów do udziału w inwestycjach, takich jak wdrożenia systemów, metodologii, budowy lub rozbudowy linii. Większe przedsiębiorstwa z branży motoryzacyjnej i lotniczej zatrudniają w ten sposób specjalistów średniego szczebla, których angażują w rozwijające projekty, nie mając ich jednocześnie na własnej liście płac. Jest to bezpieczniejsze niż etat, szczególnie w sytuacjach kryzysowych, np. nagłej utraty zamówień, bo nie wymaga redukcji pracowników wewnętrznych, pozwala też przenosić koszty zatrudnienia.
Zapraszamy do przeczytania całego artykułu TUTAJ