Prostytucja: hobby czy zawód. Potężne podwyżki wszystkiego, wysoka inflacja i wprowadzenie Nowego Ładu daje się we znaki wszystkim. Póki, co trudno znaleźć zadowolonych, którzy odnajdują w portfelach większą kwotę, uzyskaną dzięki wprowadzeniu zapowiadanych zmian i ulg podatkowych. Znacznie łatwiej znaleźć tych, którzy głośno mówią, że zmian nie widać, a jeżeli już, to te na gorsze. Zdesperowani zapowiadają, że jak tak dalej będzie, pójdą zarabiać na ulicę. I właśnie tym ostatnim dedykuję ten tekst, ku przestrodze, bo pracując na ulicy, wcale nie jest kolorowo.
Autor: Marek Chrzanowski
Prostytucja w Polsce, prawnie nie jest zabroniona, a jej uprawianie nie jest karalne. Przyjmuje się, że „Cór Koryntu” w Polsce jest od 6 do 8 tys. (to stała wielkość) płyną pozostaje jedynie ilość cudzoziemek. Na przestrzeni lat, zasadniczo zmienia się miejsce wykonywania „zawodu”. Prostytucja uliczna, zastępowana jest tą droższą formą w agencjach towarzyskich. Przyjmuje się, iż w miesiąc każda z Pań ma około 30 kontaktów za stawkę (w zależności od regionu) około 300 zł za godz. w nieco rzadziej pobierając za noc ponad 2 tys. zł.
Zgodnie z naszym prawem, świadczenie usług seksualnych za pieniądze nie jest czynem zabronionym. A tego typu działalność nie jest w żaden sposób karana. Wydawać by się mogło, że nic nie stoi na przeszkodzie, by można było legalnie prowadzić tego typu działalność i co najważniejsze godnie z niej żyć, czerpiąc nie małe zyski.
Jednak osoby parające się tym zajęciem nie mogą zarejestrować tej działalności, wystawiać rachunków czy podpisywać umów z klientami. Zatem problem jest i to od dawna, bo w katolickim, europejskim kraju, od lat nie da się tej sprawy ucywilizować. Szkoda, bo walczyć byłoby o co, gdyż zakłada się, iż prostytucja w Polsce przyniosłaby budżetowi około 60 milionów złotych do budżetu.
PIT od nierządu
Skoro prostytucja jest u nas legalna, to dlatego dochody z niej zaliczane są do szarej strefy. Ponadto łączone są z innymi dochodami z pracy nierejestrowanej. Przepisy podatkowe nie nakładają na kurtyzany obowiązku rozliczania się z fiskusem.
Zgodnie z Ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych, zyski osiągane w ten sposób są wyłączone z podstawy opodatkowania. I nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy. Dochody uzyskiwane z prostytucji podlegają organom skarbowym państwa (artykuł 2 ust. 1 pkt. 4 ustawy o podatku dochodowych od osób fizycznych). Ustawodawca przyjął, że za same czynności seksualne nie można dochodzić zapłaty podatku, a seksualność nie może być przedmiotem umowy cywilnoprawnej. Nie mniej jednak chcąc uniknąć kłopotów ów dochód należy udowodnić. W innym przypadku wydatkowanie środków uzyskanych z uprawiania nierządu może skutkować zastosowaniem 75 proc. stawki podatku. Co więcej jednak niekiedy u prostytutki może pojawić się obowiązek rozliczenia VAT.
Prostytucja: dom za sex?
Prostytucja, nie może być przedmiotem umowy prawnej, dochodu z tego tytułu nie wykazuje się w zeznaniu PIT. Jest jednak pewna grupa pań, które wiedząc cień szansy na oszukanie fiskusa, deklaruje ze zajmuje się najstarszą profesją.
Przed kilku laty przed sądem toczyła się sprawa prostytutki, zamierzającej kupić mieszkanie za pieniądze zgromadzone ze świadczenia usług seksualnych. Nim doszło do transakcji Pani zapytała miejscowy Urząd Skarbowy, czy dochód uzyskiwany z prostytucji, podlegać będzie opodatkowaniu? Czy też będzie traktowane to jako nieujawnione źródła przychodu i obciążone stawką 75 proc?
Trwające kilka lat postępowanie, (kobieta musiała udowodnić, że rzeczywiście zamieszczała anonse na portalach usług towarzyskich, przedstawiła bilingi telefoniczne, rachunki opłat za hotele i najem hoteli czy mieszkań, gdzie spotyka się z klientami, wykazała, że prostytucja była jedynym źródłem jej dochodu), zakończyło się jednoznacznym wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego, zgodnie z 2 ust. 1 pkt 4 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT), iż środki z tej działalności nie mogą być opodatkowane.
Kto kogo wykiwa
Pamiętać należy, że jeśli polska prostytutka prowadzi działalność za granicą, musi stosować się do prawa obowiązującego w danym kraju i odprowadzać podatek. Zazwyczaj w Europie, tego typu procedury są jasno i przejrzyście opisane. Polska na ich tle wypada dość blado i mało wyraźnie, bo niby sam proces jest legalny, to reszta pozostaje dwuznaczna.
Nasze sądy niechętnie dają wiarę kobietom deklarującym, że wykonują najstarszy zawód świata, bardziej starają się udowodnić, że to absurdalny, ale legalny sposób unikania podatku lub co gorsza próba oszukania fiskusa, oczekując od strony – prostytutki, mocnych dowodów na to, czym się zajmują. A zatem należy udowodnić fiskusowi, że jest się prostytutką, bo sama deklaracja uprawiania nierządu za pieniądze nie wystarcza.
Zawód jak zawód
Jak widać, opisany stan prawny powoduje, iż zjawisko prostytucji w naszym kraju pozostaje całkowicie poza kontrolą organów (z wyjątkiem obszaru służby zdrowia). Prostytutki zarabiają zgodnie z prawem, chociaż nie odprowadzają składek emerytalnych i chorobowych oraz podatków, a działalność ta, pozostaje nierejestrowana. W Niemczech nierząd jest regulowany i obłożony daniną. Może czas pomyśleć nad podobnymi rozwiązaniami, bo póki, co sprzedawanie własnego ciała jest nie tylko legalne, ale i nieopodatkowane. I nie zanosi się, aby to się zmieniło. Jak wiadomo ulica najszybciej zapełnia się w biedzie, a ta nas nie opuszcza.