W ostatni weekend osiągnięto światowe porozumienie klimatyczne, którego celem jest zatrzymanie wzrostu globalnych temperatur na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza ponad poziom przedindustrialny. Według firmy doradczej Deloitte, Polska, realizując ten cel, powinna m.in. skupić się na działaniach zmniejszających energochłonność naszej gospodarki, co zmniejszy emisje gazów cieplarnianych i skażenie środowiska naturalnego oraz bezpośrednio przełoży się na oszczędności przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Co więcej, poprawa efektywności energetycznej może zwiększyć nasz wzrost gospodarczy i konkurencyjność międzynarodową.
Walka z globalnym ociepleniem będzie przede wszystkim wiązać się z realizacją przyjętej przez Unię Europejską polityki klimatycznej do 2030 r., która zakłada 40-proc. cel redukcji emisji CO2 oraz wzrost udziału OZE w miksie energetycznym UE do co najmniej 27 proc. Kluczowa będzie również poprawa efektywności energetycznej o co najmniej 27 proc. Choć Polska już teraz może pochwalić się zmniejszeniem zużycia energii w przemyśle o niemal 30 proc. w porównaniu do 1995 r., to nadal mamy duży potencjał do poprawy. Zmniejszenie energochłonności polskiego przemysłu, rolnictwa i gospodarki odpadami może dać nam po uwzględnieniu kosztów oszczędności w wysokości 0,5 mld EUR w 2030 r. i 2,3 mld EUR w 2050 r. oraz zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych o 6,6 proc. w 2030 r. i o ponad 10 proc. w 2050 r. ogólnej ilości gazów cieplarnianych wydalanych do atmosfery w tych latach.
„Poprawa efektywności energetycznej pozytywnie wpłynie na rachunek ekonomiczny zarówno przedsiębiorstw, jak i gospodarstw domowych. Oszczędności energetyczne bezpośrednio przełożą się na oszczędności pieniężne, które uwolnią fundusze na dalsze inwestycje, rozwój produkcji i umożliwią zwiększenie liczby miejsc pracy. Z wyliczeń WISE wynika, że dzięki działaniom na rzecz poprawy efektywności energetycznej polskiej gospodarki nasz PKB mógłby wzrosnąć o 1,5 proc. w 2050 r. Dlatego przeniesienie na polski grunt regulacji wynikających z unijnej dyrektywy ds. efektywności energetycznej będzie stanowiło dobry punkt odniesienia dla firm, które uzależniają swoją aktywność na tym polu od zobowiązań legislacyjnych i ewentualnych zachęt finansowych.” – mówi Irena Pichola, Partner, Lider zespołu ds. zrównoważonego rozwoju w Polsce i w Europie Środkowej Deloitte.
Utrzymanie wzrostu globalnych średnich temperatur na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza nie zlikwiduje jednak postępujących zmian klimatycznych, a jedynie je ograniczy. Dlatego istotnym elementem światowego porozumienia są działania adaptacyjne, które polegają na dostosowaniu się do zmian klimatu i ich skutków takich jak np. powodzie, ulewne deszcze, fale upałów i susze. Dużą rolę do odegrania na tym polu mają miasta. Swoimi przemyślanymi decyzjami są w stanie dać istotny impuls do niskoemisyjnego rozwoju, a wdrażając strategie adaptacyjne, zarządzić kluczowymi ryzykami z perspektywy polityki miejskiej czy życia mieszkańców. Adaptacją powinny się też zainteresować sektory najbardziej narażone na negatywne skutki zmian klimatycznych, czyli rolnictwo, energetyka i energochłonne branże gospodarki oraz turystyka.
„Zmiany klimatu stanowią długoterminowe wyzwanie dla biznesu, co pokazały tegoroczne upały i susza, w skutek których m.in. duże energochłonne przedsiębiorstwa doświadczyły ograniczeń w dostawie energii elektrycznej i musiały ograniczyć produkcję. Należy się spodziewać, że takie sytuacje będą się powtarzać czy też wręcz nasilać w przyszłości. Wg Ministerstwa Środowiska w latach 2001-2010 w wyniku zdarzeń przypisanych zmianom klimatycznym państwo polskie poniosło 54 mld zł strat. Brak działań adaptacyjnych powiększy straty do 86 mld zł w okresie 2011-2020 i 119 mld zł w 2021-2030. Dlatego firmy powinny już teraz zastanowić się nad rodzajem i skalą wpływu, jaki będą miały zmieniające się uwarunkowania środowiskowe na rozwój ich biznesu i podjąć odpowiednie działania adaptacyjne” – podkreśla Magdalena Dembińska, menedżer w zespole ds. zrównoważonego rozwoju w Polsce i w Europie Środkowej Deloitte.
Walka z globalnym ociepleniem i nadmiernymi emisjami to także walka o poprawę stanu zdrowia ludności, co obecnie ma kluczowe znaczenie dla Polski w kontekście smogu wywołanego tzw. niską emisją, czyli zanieczyszczeniami wydobywającymi się z instalacji na wysokości poniżej 40 m, emitowanymi przez indywidualne piece domowe, niewielkie kotłownie i transport. Niska emisja jest groźna ze względu na brak kontroli zanieczyszczeń, ich składu i stężeń. Choć Polska konsekwentnie obniża poziom emisji CO2, to do tej pory nie uporała się z problemem m.in. emisji pyłów zawieszonych oraz zanieczyszczenia powietrza rakotwórczym benzo(a)pirenem. Wg NIK w okresie 2010–2013 przekroczenia poziomów normatywnych pyłu PM10 w skali kraju występowały w ponad 75 proc. wszystkich stref, w których dokonuje się oceny jakości powietrza, a w przypadku benzo(a)pirenu w około 90 proc. stref.
„Najlepszym sposobem ograniczenia niskiej emisji będzie przejście indywidualnych odbiorców na ciepło sieciowe lub zastosowanie przez nich nowoczesnych niskoemisyjnych kotłów węglowych. Skłonić ich do tego mogą samorządy, inwestując w rozwój infrastruktury ciepłowniczej, tworząc system zachęt do wymiany wysokoemisyjnych kotłów oraz wprowadzając normy emisyjne dla kotłów, które będą skutecznie przestrzegane. Włodarze miast powinni też promować komunikację zbiorową oraz rozważyć wprowadzenie stref ograniczonej emisji komunikacyjnej w najbardziej zanieczyszczonych częściach miast. W ten sposób mogą doprowadzić nie tylko do odkorkowania miast, ale przede wszystkim polepszyć jakość powietrza i pozytywnie wpłynąć na stan zdrowia mieszkańców” – mówi Irena Pichola.