Pustki na półkach i pod choinkami? Jak będą wyglądały tegoroczne święta? Brakuje węgla, zabraknie iPhone’ów, laptopów, kawy, papieru, zabawek, a nawet barwników do produkcji farb… To nie streszczenie fabuły postapokaliptycznego filmu, a rzeczywistość końca 2021 roku. Trwa walka z czasem. Pod wieloma choinkami może być w tym roku skromniej niż zwykle. Nie z powodu cen, a przez pustawe półki.
Gwałtowne rozprzestrzenianie się wirusa w 2020 roku spowodowało zamknięcie zakładów produkcyjnych na całym świecie. Pandemia pozostawiła po sobie skutki uboczne w postaci zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw. Wzrost cen towarów i surowców wynika również ze zwiększonego popytu na towary, których brakowało – tym samym wzrosły stawki frachtowe za transport z Chin na Zachód. Problem z cenami i dostawami zaostrzył się przez brak kierowców ciężarówek.
W wielu branżach gospodarcze efekty pandemii widać gołym okiem – przerwy w dostawach, braki komponentów, wyższe ceny. Kryzys wywołał też globalną inflację, wzrost bezrobocia i zamknięcie lub zawieszenie działania zakładów produkcyjnych na całym świecie. Stopniowe wyszczepianie coraz większego odsetka globalnej populacji daje nadzieję na przyszłość. Jednak już teraz widać, że skutki pandemii – zwłaszcza w kwestii zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw – pozostaną z nami na długo.
Święta skromniejsze niż zwykle
Tego, że tegoroczne święta bożonarodzeniowe mogą nie być tak obfite, jak wielu z nas do tego przywykło, nie kryją już nawet politycy. W październiku wysoki rangą urzędnik Białego Domu przyznał w rozmowie z Reutersem, że z całą pewnością „będą takie towary, których ludzie nie będą mogli dostać”. I chociaż w USA zabraknąć może niektórych zabawek czy markowych ubrań (zwłaszcza firm takich jak Nike, które szyły w fabrykach w Azji Południowo-Wschodniej), to problem dotyczy również produktów istotniejszych dla codziennego funkcjonowania: papieru toaletowego, butelkowanej wody, karmy dla zwierząt.
W pozostałej części świata można zauważyć głębsze problemy. Chińskie fabryki borykają się z wynikającą z podwyżek cen węgla koniecznością zmniejszenia zużycia energii. We wrześniu świat obiegła informacja, że z tego powodu stoi ponad 100 fabryk w całym kraju. A setki milionów ludzi odczują ten przestój na własnej skórze poprzez przerwy w dostawach prądu, ale też przez braki w sklepach.
W takiej sytuacji Chiny zmuszone są sięgać po węgiel z Rosji, przy okazji pozbawiając go nas. W październiku sytuacja była szczególnie trudna na Podhalu. Zaledwie w przeciągu kilku tygodni cena za tonę węgla wzrosła o kilkaset złotych do poziomu ok. 1500 zł. A nawet jeśli ktoś jest w stanie pozwolić sobie na droższy zakup, to nie ma pewności, że zakupi tyle, ile potrzebuje. Przez sytuację globalną surowca zwyczajnie brakuje. A zwiększone ceny węgla wkrótce odczujemy w Polsce wszyscy. Jesteśmy jednym z najbardziej uzależnionych od niego krajów na świecie. Prawie 70 proc. całej energii elektrycznej wytwarza się u nas w elektrowniach węglowych.
Tegoroczne święta bez mięsa, mleka i kawy?
Problemy pogłębia kryzys wynikający z ocieplenia klimatu – wiele krajów zmaga się bowiem z suszą. W Brazylii sytuacja jest pod tym względem najgorsza od prawie stu lat. Wynika to z faktu, że zbiory kawy są dalekie od satysfakcjonujących. Producenci są w trudnej sytuacji nie tylko z powodu niedoboru ziaren, ale też przez brak pojemników i rosnące koszty transportu. To również odbije się na kieszeniach konsumentów i właścicieli kawiarni.
Ze specyficznymi brakami borykają się dziesiątki krajów na całym świecie. W Holandii brakuje niebieskiego barwnika wykorzystywanego w produkcji farb. Nigeria ma problem z LPG – tym samym mieszkańcy tego kraju zwracają się ku tańszym i bardziej szkodliwym dla środowiska zamiennikom.
Ogromne problemy miała w ostatnich tygodniach Wielka Brytania. Przez Brexit zabrakło kierowców cystern, a to wywołało konieczność racjonowania paliwa. Nie lepiej jest w punktach handlowych. We wrześniu i w październiku świat obiegły zdjęcia „gołych” półek w brytyjskich sklepach. Zabrakło mięsa, mleka, czekolady, a także dużej części elektroniki. W tym nowych konsol PlayStation 5 – o nie trudno zresztą w dużej części świata, w tym także w Polsce i w… Japonii, z której urządzenie pochodzi.
To ostatnie to wina braku podzespołów i chipów, z powodu czego już dziś m.in. Toyota i Skoda zatrzymały produkcję. Z tej samej przyczyny w przyszłym roku może zabraknąć niektórych modeli komputerów osobistych i smartfonów. To może oznaczać, że konsumenci będą musieli zmienić przyzwyczajenia sprzed pandemii – sprzęt będzie musiał wystarczyć nam na dłużej.
Zamknięte koło
Pandemia stanowi swego rodzaju „zamknięte koło” – najpierw wywołała konieczność skupienia się na pracy zdalnej. Praca zdalna napędziła sprzedaż elektroniki – komputerów czy smartfonów – przy jednoczesnych przerwach w dostawach tychże. To z kolei sprawia, że ceny towarów i surowców wzrosły. Przekłada się to nie tylko na rynek konsumencki, ale i na inne branże, w tym na przemysł kosmiczny.
Z jednej strony coraz częściej widać ograniczoną dostępność towarów – szczególnie elektroniki i półprzewodników, a z drugiej z rosnącymi w zastraszającym tempie cenami. W większości przypadków w momencie pojawienia się problemu jedyne, co pozostaje, to kontakt z producentem, rozpoznanie na rynku części wtórnych oraz sprawdzenie dostępności akceptowalnych zamienników. Brak dostępności komponentów ma ogromne znaczenie, ponieważ terminy wylotu satelitów na orbitę są ustalane „na sztywno”. Nikogo nie będzie interesować, że satelita nie jest sprawny i gotowy na czas z powodu braku podzespołów.
Gdzie jest papier?
Kryzys nie ominął branży wydawniczej. Praktycznie wszystkie produkty papierowe – od zaproszeń ślubnych przez zeszyty po pudełka na płatki śniadaniowe – są obecnie pilnie poszukiwane. Wszystko z powodu braku pulpy papierowej, której nie są w stanie dostarczyć papiernie ze względu na niedobory pracowników. Oraz, co oczywiste, problemy z dostawami.
Pierwsze sygnały o tym, że zaczynają się problemy z niektórymi materiałami, zauważyć było można pod koniec zeszłego roku. Okazało się, że zaczyna brakować tektury, z której wykonywane są opakowania, w których nadajemy paczki. Z tego powodu zaopatrzenie na tegoroczny sezon sprzedażowy firmy musiały robić z aż kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Klienci z kolei nie mają takiej swobody wyboru drukarni i wyglądu książki, jaką mieli przed pandemią. Niektóre drukarnie w ogóle nie podejmują się tematu produkcji książki z powodu braku papieru. Przy planowaniu produktu trzeba więc dopasować się do możliwości produkcyjnych.