Z urlopu rodzicielskiego, który trwa od sześciu do dwunastu miesięcy, korzysta blisko połowa rodziców, w tym siedem na dziesięć mam. Tylko siedem procent z młodych mam pozwala sobie na dłuższy, dwuletni urlop. Na rynku pracy panuje pogląd, że mama po urlopie „nie będzie miała lekko”, chcąc utrzymać stanowisko i konkurować z „młodymi wilkami”. Czy można zwiększyć swoje szanse na rynku pracy, będąc mamą? Uwierzcie, jeśli jesteście w stanie pogodzić kolki, karmienie, brak snu i kąpiele wijącego się malucha – możecie wszystko. Jak nie Wy, to kto?
Z raportu pracuj.pl [„Rodzice w pracy”, 2018] wynika, że kobiety przewidują niełatwy czas po urlopie macierzyńskim. Czy to słuszny lęk? 77 proc. badanych wskazało, że ich zdaniem młode matki mają utrudniony powrót do pracy. Z kolei według badania Work Service [2019] ponad 67 proc. ankietowanych sądzi, że kobiety wracające na rynek pracy po urlopie macierzyńskim mają większe trudności ze znalezieniem zatrudnienia niż jakakolwiek inna grupa kandydatów. Czego boją się młode mamy? Utraty pozycji zawodowej, utraty projektów oraz tego, że „wypadną z gry” i staną się mniej konkurencyjne wobec młodych specjalistów. Z drugiej strony, obawa wynika z tego, że dostęp do państwowych żłobków i przedszkoli nadal jest utrudniony, a prywatne placówki zapewnia zaledwie dziewięć proc. pracodawców. Młode mamy muszą zatem stąpać w labiryncie wyzwań. Jak zwiększyć swoje szanse na rynku pracy?
As z rękawa
O ile trudno jest wpłynąć szybko na sytuację polskich żłobków i przedszkoli oraz na ceny prywatnych niań, które nierzadko przyprawiają (a raczej rzadko-nie-przyprawiają) o zawrót głowy, o tyle możemy do naszego CV dodać „asy z rękawa”. Dzięki nim, wracając po dłuższej przerwie, wywołamy pozytywne WOW. Nic bardziej krzywdzącego, niż opinia, że mama „siedzi na macierzyńskim” i ma czas. Ten, kto tak twierdzi, prawdopodobnie nie jest rodzicem. Można jednak wykorzystać moment bez pracy zawodowej do tego, by wygospodarować czas dla siebie. Na co? Na szkolenia i uzyskanie certyfikatów potwierdzających kompetencje. W ten sposób – choć będzie to okupione pewnym trudem – będziemy mogły wrócić na rynek pracy śmiało… pewnie i na obcasach!
Lifelong learning – co to takiego?
To pojęcie – które w ostatnich latach zawładnęło Europą – oznacza, że możemy i powinniśmy uczyć się przez całe życie. Także podczas urlopu macierzyńskiego. Liczą się bowiem efekty. Nie ważne, czy uczysz się w domu, w pracy… czy podczas karmienia malucha. Ważne, że posiadasz dany zbiór kompetencji. Na rynku dostępnych jest wiele szkoleń oraz kursów. To dobrze. Korzystaj z nich śmiało, wybierając jednak takie, które dadzą Ci prawdziwą wiedzę. Unikaj „szkoleń-krzaków”, internetowych naciągaczy oraz coachów, za których usługi zapłacisz krocie, a następnie nie otrzymasz wiarygodnego certyfikatu. No właśnie, certyfikat.
Jeśli wiedza, to pełna, jeśli certyfikat – to konkretny
Konsekwencją idei lifelong learning jest powstanie Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji. Jest to system, który bez problemu znajdziecie w internecie. Dzięki niemu możliwe jest potwierdzenie umiejętności, jakie już macie certyfikatem, który posiada numer PRK. Nad certyfikacją czuwa odpowiednie ministerstwo. Dzięki numerowi PRK certyfikat jest porównywalny z analogicznymi w Unii Europejskiej. – System ZSK pomyślany został tak, by dawał młodym mamom realne korzyści. Po pierwsze, mogą podczas urlopu macierzyńskiego lub wychowawczego – uzyskać certyfikaty dotyczące różnych umiejętności i w ten sposób znacznie zwiększyć swoją konkurencyjność po powrocie do pracy. Po drugie, ZSK to pomysł dla osób, które, mając jeden zawód, chcą potwierdzić także inne kompetencje, czyli – przekwalifikować się. System to także odpowiedź dla osób, które chcą włączyć się do rynku pracy, a wcześniej nie były aktywne – powiedział Grzegorz Maryniec, rzecznik prasowy Instytutu Badań Edukacyjnych.
Nie pracowałam, nie mam szans? Nic bardziej mylnego
Jak wspomina Grzegorz Maryniec, potrzebne są także rozwiązania dla osób, które nigdy nie były aktywne zawodowo. Nie chodzi wyłącznie o kobiety, jednak młode mamy stanowią znaczący odsetek tej grupy. Jeśli nigdy nie pracowałaś zawodowo, a całe swoje życie poświęciłaś wychowywaniu dzieci – droga nie jest zamknięta. Po pierwsze, to nieprawda że nie pracowałaś! W efekcie zadań jakie wykonywałaś przez lata nie powstydziłby się najlepszy manager logistyki. Co więcej zarządzanie, opieka, prace manualne, sprzątanie… mama to praca na 10 etatów. Zatem wiele potrafisz. Może warto poszukać kwalifikacji, którą możesz potwierdzić już teraz? Jeśli nie znajdziesz tej „swojej”, nic straconego. Kwalifikacji w systemie ZSK wciąż przybywa.
Warto zauważyć że z badań pracuj.pl wynika, że 15 proc. mam bierze podczas urlopu macierzyńskiego udział w szkoleniach i kursach zawodowych, 10 proc. przebranżowiło się, ale już 31 proc. rozwijało pasje niezwiązane z zawodem. To niedużo? Biorąc pod uwagę, że rocznie rodzi się ok. 400 tys. dzieci – wcale niemało. Rynek pokazuje potencjał, a mamy – odwagę. Wciąż jednak jest wiele do zrobienia a rozwój osobisty w czasie opieki nad maluchem wymaga ogromnego wysiłku i dobrego planu. Szkolenia, kursy, spotkania i prelekcje są dostępne. W związku z tym pamiętajmy o dwóch rzeczach: o tym, że warto inwestować w siebie oraz o tym, że należy wybierać sprawdzoną drogę, która przyniesie max korzyści.