- Rządowym deklaracjom o dobrym stanie finansów publicznych towarzyszy intensywne szukanie dodatkowych pieniędzy w kieszeni podatnika, czego najnowszym przykładem są postępujące prace nad zniesieniem limitu 30-krotności składek ZUS. W efekcie proponowanych zmian już przy zarobkach ok. 6 tys. zł netto miesięcznie każda kolejna złotówka wypłacona przez pracodawcę będzie obłożona aż 52 groszami podatkówi składek, a tylko 48 groszy trafi do pracownika.
- Dalszy wzrost opodatkowania osób pracujących na etacie będzie tworzył silne bodźce do fikcyjnego samozatrudnienia, gdzie analogiczne opodatkowanie zamiast 52 groszy wynosi tylko 19 groszy. Związany z tym spadek dochodów państwa będzie prowokował kontrole w firmach i liczne spory między podatnikami a administracją.
- Tak ostre podnoszenie opodatkowania osób o wyższych kwalifikacjach i zarobkach stoi w sprzeczności z rządowymi deklaracjami o wspieraniu innowacyjności. Wysokie opodatkowanie już relatywnie niskich, na tle unijnego rynku pracy, wynagrodzeń sprawi, że praca w Polsce dla wysokiej klasy specjalistów stanie się jeszcze mniej opłacalna.
- Zniesienie limitu składek ZUS będzie oznaczało dodatkowy wzrost długu ukrytego o 5 mld zł rocznie, pomimo że już teraz wynosi on ponad 3250 mld zł. Rosnące koszty wypłaty emerytur oraz niska wysokość świadczeń (szczególnie kobiet po obniżeniu wieku emerytalnego) będą tworzyły w przyszłości presję, by ZUS ograniczył najwyższe emerytury. Dlatego pomimo wzrostu składek ZUS po zniesieniu limitu 30-krotności nie będzie towarzyszył proporcjonalny wzrost emerytur w przyszłości.
Źródło: FOR