Jak działa rower elektryczny? To pytanie zadaje sobie każdy miłośnik e-bike’a. Rowerów elektrycznych w Polsce jest coraz więcej, a boom na nie trwa także poza sezonem. Znajomość tego, jak działa taki rower i co jest w nim elektrycznego, nie tylko pozwoli pozbyć się nieporozumień i mitów na temat rowerów elektrycznych, ale też pomoże w podjęciu dobrych decyzji zakupowych.
Co odróżnia elektryczne rowery od elektrycznych skuterów i hulajnóg? W przypadku skuterów i hulajnóg możemy wsiąść lub wejść na pojazd i śmiało ruszać przekręcając manetkę gazu. W e-bike’u to nie wyjdzie: aby ruszyć i się poruszać trzeba pedałować, co czyni rowery elektryczne pojazdami hybrydowymi. Co zatem jest elektrycznego w rowerze elektrycznym?
Kontroler, czyli mózg e-bike’a
A właściwie cały układ nerwowy, bo odpowiada on za system elektrycznego wspomagania pedałowania i steruje pracą silnika. Czujniki kadencji powodują, że silnik pełni funkcję wspomagania po rozpoczęciu pedałowania i są wymagane prawnie. (Bez nich rower elektrycznu jest rowerem tylko z nazwy, a w praktyce jest skuterem, który jest objęty innymi przepisami prawa.) Czujniki temperatury z kolei wyłączają silnik, gdy jego temperatura jest za wysoka i może doprowadzić do uszkodzenia. To dzięki kontrolerowi wiemy też, jak bardzo naładowana – lub rozładowana – jest bateria czy z jaką prędkością jedziemy.
Kontroler pełni rolę komputera pokładowego, dlatego powinien być wysokiej jakości. Najnowsze kontrolery mają sterowanie zorientowane wektorowo. Mówiąc skomplikowanie: kontrolery wektorowe rozdzielają prąd na część generującą pole magnetyczne i na część generującą moment obrotowy co umożliwia sterowanie falą sinusoidalną. Mówiąc wprost, kontrolery wektorowe zapewniają płynniejszą jazdę, mniejsze zużycie energii i cichszą pracę silnika niż starsze modele kontrolerów bloczkowych. Płynniejsza jazda to bezpieczniejsza jazda, a mniejsze zużycie energii to dłuższy dystans przejechany na jednym ładowaniu.
To nie jedyna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę przy wyborze modelu roweru. Ważnym kryterium są również wtyczki. Te zwykłe, plastikowe, mogą ulec zalaniu podczas brzydkiej pogody i w efekcie rozłączać się, powodować zwarcia lub inne problemy. Dlatego w naszych rowerach stosujemy tylko wtyczki hermetyczne, które takich problemów nie powodują.
Silnik, czyli serce
Bez tego e-bike nie będzie e-bike’iem. Zgodnie z prawem silnik w rowerze elektrycznym może wspomagać pedałowanie do prędkości 25 kilometrów na godzinę. Po osiągnięciu takiej szybkości napęd wyłącza się samoistnie. Obecnie standardem są silniki bezszczotkowe, które tak są konstruowane, ani nie generować niepotrzebnego tarcia a przez to – nie nagrzewać się niepotrzebnie. Znaczenie ma również umiejscowienie silnika.
Niektórzy producenci umieszczają silnik centralnie, mniej więcej w osi roweru. Takie umiejscowienie przypomina napęd tradycyjny, ale powoduje zarazem, że pozostałe komponenty układu napędowego, czyli zębatki, łańcuch i korby muszą przenosić podwójne obciążenie (z naszych nóg i silnika). To powoduje, że może dojść do usterek. W rowerach np. TrybEco, silniki umieszczony jest w przedniej lub tylnej piaście, dzięki czemu napęd działa bezpośrednio na koło, bez konieczności przełożeń. Ważne jest też, żeby silnik spełniał normę EN 15194. Ona określa parametry silnika, w tym maksymalną dopuszczoną prawem moc (250 W) czy prędkość.
Wyświetlacz e-bike’a
Wyświetlacz to integralny element każdego kontrolera. Nie tylko informuje kierowcę e-bike’a o aktualnej prędkości, stanie naładowania baterii, jej temperaturze czy trybie jazdy, ale również pozwala na regulowanie niektórych parametrów. Coraz częściej wyświetlacze integrowane są z kierownicą, dzięki czemu nie rozpraszają uwagi. Warto zwrócić uwagę czy rower jest wyposażony w montowany przy kciuku pilot pozwalający na szybką zmianę parametrów. To nie tylko ułatwienie podczas jazdy, ale też kwestia bezpieczeństwa, bo nie trzeba odrywać ręki od kierownicy. Niektóre modele rowerów posiadają również gniazdo USB do ładowania telefonów czy innych urządzeń mobilnych.
Rower elektryczny: bateria i ładowarka
E-bike nie byłby e-bike’iem, gdyby nie napędzająca silnik bateria. Obecnie standardem są baterie litowo-jonowe. Stosowane w rowerach akumulatory pozwalają na jazdę na dystansie od 60 do 120 kilometrów na jednym ładowaniu i jeśli są prawidłowo użytkowane, to zachowują żywotność 900 cykli pełnego ładowania. To oznacza, że na jednym akumulatorze można przejechać co najmniej 50 tys. km., czyli objechać świat w kółko wokół równika i jeszcze trochę. Kluczem długiej żywotności baterii jest odpowiednie dbanie o nią. Przede wszystkim nie powinno się jej przeładowywać.
Dla komfortu jazdy znaczenie ma też umiejscowienie baterii – najlepiej umieścić ją w piaście. Dzięki temu środek ciężkości znajduje się niżej, co powoduje, że łatwiej utrzymać równowagę podczas wykonywania manewrów, niż w przypadku baterii umieszczonych za siodełkiem. Łatwiejsza też jest jazda bez wspomagania.
Źródło: TrybEco