Przez Grecję przetacza się fala protestów. Ludzie obawiają się redukcji przywilejów i wyższych podatków. Nie pomaga bardzo trudna sytuacja gospodarczą kraju i spodziewany konflikt z wierzycielami. Czy to oznacza, że wraca ryzyko opuszczenia przez Grecję strefy euro?
Uzgodniony latem 2015 r. pakiet pomocy dla Grecji był związany z szerokim planem reform. W zamian za 86 mld euro rząd zobowiązał się naprawić system podatkowy, rozwiązać problemy administracji centralnej, a także przeprowadzić szeroki program prywatyzacji i liberalizacji rynku. Ważnym punktem ustaleń były też konieczne ograniczenia wydatków emerytalnych.
Z całej kwoty Grecja natychmiast dostała 13 mld euro. Zdecydowana większość z tych pieniędzy została przeznaczona na spłatę zobowiązań w stosunku do wierzycieli. Do końca ub. r. w stosunku do EBC i MFW zostało zrealizowanych prawie 11 mld euro zaległych i bieżących płatności.
Jak idzie Grekom wprowadzanie zmian?
Do tej pory w ramach reform zostały podniesione obciążenia VAT dla wysp i zredukowane zwolnienia podatkowe dla rolników. Stosunkowo wolno, ale realizowany jest także program prywatyzacji. Trudno jednak wyobrazić sobie, by z tytułu prywatyzacji kiedykolwiek został spełniony plan zdobycia 50 mld euro. Połowa tych pieniędzy miała zostać zwrócona wierzycielom, którzy dokapitalizowali banki. Kolejne 25 proc. na spłatę zadłużenia, a pozostała część na specjalny fundusz finansujący inwestycje publiczne.
Według informacji funduszu zajmującego się sprzedażą państwowego majątku HRADF, Grecy uzgodnili kontrakt na koncesję 14 regionalnych portów lotniczych. Ma on przynieść natychmiastowy przychód w wysokości 1.23 mld euro oraz 22.9 mln euro rocznie przez kolejne 40 lat. Dodatkowo 20 stycznia 2016 r. została podpisana umowa na sprzedaż 67 proc. udziałów w Porcie Pireus. Wartość tej transakcji to 368 mln euro. Warto jednak zauważyć, że powyższe transakcje były planowane już przed ubiegłorocznym porozumieniem z wierzycielami.
W pierwszym programie pomocowym z 2010 r. także założono, że w ciągu 10 lat Grecja sprywatyzuje majątek o wartości 50 mld euro. W maju 2014 r. Reuters pisał, że plan prywatyzacji na lata 2010-2020 został zrewidowany do 22.4 mld euro, a przez pierwsze cztery lata zrealizowano sprzedaż na poziomie 4.9 mld euro, mimo że pierwotnie zakładano, że od 2010 do 2013 r. przychody z prywatyzacji wyniosą 22 mld euro.
Emerytury kością niezgody
Jednym z podstawowych warunków otrzymania pomocy dla Grecji była obietnica reformy systemu emerytalnego. To zobowiązanie budzi najwięcej kontrowersji. Nadal jednak nie została przeprowadzona reforma emerytur. Brytyjski think tank CPS na podstawie danych greckiego urzędu statystycznego (ELSTAT) za lipiec 2015 r. zauważa, że na świadczenia emerytalne dla 2 mln obywateli wydawane jest niespełna 2 mld euro miesięcznie. Z prostej kalkulacji wynika, że średnia emerytura wynosi ok. 1 tys. euro.
Według najnowszych danych Eurostatu (dostępne za 2012 r.), Grecja wydaje aż 14 proc. PKB na świadczenia emerytalne, czyli najwięcej w całej Unii Europejskiej. W Polsce jest to około 8 proc. Dodatkowo, wg danych Eurostatu z 2014 r., w tym kraju jedynie 34 proc. osób w wieku 55-64 lat pracuje. Po części jest to oczywiście spowodowane wysokim bezrobociem, choć w Hiszpanii, która w 2014 r. również borykała się z podobną do greckiej stopą bezrobocia, ten stosunek wynosił 44.3 proc.
Konieczność przeprowadzenia zmian w systemie emerytalnym widzi również premier Tsipras. Podczas obrad parlamentu (26 stycznia 2016 r.) ostrzegał, że bez reform grecki system upadnie. Jego rząd zakłada jednak, że reforma będzie polegała przede wszystkim na zwiększeniu składek płaconych przez pracodawców i pracowników. Wierzyciele, a zwłaszcza MFW, który ma być włączony do wypłaty kolejnych transz pomocy, chcą natomiast również redukcji wydatków. To oznaczałoby m.in. zmniejszenie świadczeń dla obecnych i przyszłych emerytów.
Sytuację komplikuje również niepewna sytuacja polityczna w Grecji. Od czasu wrześniowych wyborów parlamentarna większość Syrizy i eurosceptycznej partii ANEL stopniała do trzech głosów. Dodatkowo, wg przeprowadzonych w styczniu br. sondaży cytowanych przez agencję Bloomberg, opozycyjna Nowa Demokracja ma 3-4 proc. przewagi nad Syrizą. To istotna zmiana. W wyborach cztery miesiące temu partia Tsiprasa miała przecież 7 proc. przewagi nad główną siłą opozycyjną.
Od początku stycznia przez kraj przetaczają się protesty wielu grup społecznych. Grecy obawiają się redukcji świadczeń i wyższych podatków. W połączeniu z wciąż bardzo trudną sytuacją gospodarczą państwa i spodziewanym konfliktem z wierzycielami można przypuszczać, że ryzyko opuszczenia przez Grecję strefy euro znowu będzie przedmiotem dyskusji na rynku finansowym. Natomiast sytuacja w Atenach w ciągu najbliższych kilku tygodni ponownie wróci na nagłówki światowej prasy.
Co działo się w Grecji w ostatnich miesiącach?
W styczniu ub. r. rządy w Grecji objęła Syriza, czyli Koalicja Radykalnej Lewicy pod przewodnictwem Alexisa Tsiprasa. Jego wyborców przekonały głównie narzucone Grecji przez wierzycieli obietnice zakończenia polityki oszczędności. Aby uzyskać większość konieczną do sprawowania władzy, Syriza połączyła siły z niewielką, eurosceptyczną partią ANEL.
Od tego momentu rozpoczęła się walka pomiędzy Grecją a jej wierzycielami o złagodzenie polityki oszczędności. Trojka, czyli przedstawiciele Komisji Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Europejskiego Banku Centralnego, nie chcieli zgodzić się ani na redukcję zadłużenia, ani na złagodzenie polityki „zaciskania pasa”. Premier Tsipras wykorzystał przeciągające się negocjacje z wierzycielami jako pretekst do ogłoszenia ogólnokrajowego referendum. W głosowaniu 5 lipca ponad 60 proc. Greków odrzuciło w referendum politykę cięć wydatków, co praktycznie spowodowało paraliż państwa. Ludzie w obawie przed rychłym wyjściem kraju ze strefy euro oraz osłabieniem przyszłej waluty masowo wypłacali pieniądze z kont. W konsekwencji Europejski Bank Centralny wprowadził kontrolę przepływu kapitału i limit dziennych transakcji gotówkowych. Efekt? Poważne ograniczenie działalności gospodarczej i kolejki przed bankomatami. System utrzymała awaryjna płynność z EBC w wysokości ok. 90 mld euro. Po historycznych, siedemnastogodzinnych negocjacjach, 12 lipca, Grecja doszła do wstępnego porozumienia z wierzycielami. Kiedy miesiąc później Komisja Europejska opublikowała tekst oficjalnego porozumienia, świat dowiedział się, że w związku z pogorszeniem sytuacji gospodarczej Grecji, program oszczędności będzie jeszcze bardziej wymagający niż wcześniejsze propozycje.