Tylko do 30 kwietnia br. możemy rozliczyć się z fiskusem. Dotyczy to również tych z nas, którzy uzyskali dochody za granicą. Kto jednak powinien otrzymać nasze zeznanie: polski Urząd Skarbowy, czy może raczej niemiecki Finanzamt lub brytyjski Her Majesty Revenue & Customs?
Jeszcze kilkanaście lat temu rozliczanie podatku od dochodów uzyskanych za granicą dotyczyło niewielkiej grupy Polaków. Jeśli ktoś decydował się na emigrację, na ogół wiązał się z nowym miejscem życia na stałe, czego konsekwencją było również płacenie podatków za granicą. Prace sezonowe z kolei, często wykonywane były niestety nielegalnie, a tym samym – dochód często nie był wykazywany.
– Obecnie wielu Polaków utrzymuje się w mniejszym bądź większym stopniu dzięki pracy za granicą. Czasami są to wyjazdy zaledwie kilkutygodniowe- dotyczy to np. studentów pracujących w turystycznych kurortach podczas wakacji czy osób wykonujących sezonowe prace w rolnictwie. Z kolei w miejscowościach położonych blisko zachodniej granicy liczne są osoby, które w Polsce mieszkają, ale regularnie dojeżdżają do pracy w Niemczech. Pojawia się tu kwestia opodatkowania, a właściwie wyboru kraju, w którym zapłaci się podatek dochodowy – mówi Robert Smerkowski, Dyrektor Oddziału Tax Care w Warszawie.
Co się bardziej opłaca?
Jeśli pracowaliśmy za granicą i uzyskaliśmy z tego tytułu dochód, na pewno zastanawiamy się, co się bardziej opłaca – płacić podatek dochodowy w Polsce czy w kraju, w którym wykonujemy pracę?
– Jeżeli cały kontakt z ojczyzną to odwiedziny u rodziny kilka razy w roku albo dwutygodniowe wakacje nad naszym morzem, to sprawa jest prosta. Takie osoby w myśl polskich przepisów nie są rezydentami podatkowymi naszego kraju i w większości przypadków nie muszą w ogóle rozliczać się z podatków w Polsce – mówi Robert Smerkowski, Dyrektor Oddziału Tax Care. – W Polsce zapłacą podatek jedynie z tytułu zarobków lub majątku osiągniętego na jej terytorium, czyli np. z wynajmu mieszkania.
Znacznie bardziej złożona jest sprawa opodatkowania osób, które w mniej więcej równym stopniu dzielą swój czas i interesy pomiędzy dwa kraje. – Oczywiście kuszące byłoby płacenie podatków w tym kraju, w którym obowiązują niższe stawki. Niestety nie możemy o tym swobodnie decydować – zaznacza ekspert z Tax Care. Zgodnie z polskimi przepisami jesteśmy zobowiązani do płacenia podatków
w naszym kraju, o ile to tu jest nasze “centrum interesów osobistych lub gospodarczych”, czy tak zwany “ośrodek interesów życiowych”. Podatki zapłacimy w Polsce także wtedy, jeśli przebywamy w kraju dłużej niż 183 dni w danym roku podatkowym. Jeśli zatem ktoś ma w Polsce mieszkanie, dom nad jeziorem, konto w banku, lub studiuje zaocznie, a jego dziecko chodzi do polskiego przedszkola,
to można uznać, że swój “ośrodek interesów życiowych” ma w naszym kraju – nawet jeśli dochody tej osoby w całości bądź w większości pochodzą z zagranicy.
Dwie metody uniknięcia podwójnego opodatkowania
Ustalenie, w którym kraju jest faktyczne centrum interesów życiowych, nie zawsze jednak jest proste. Większe niż kiedyś są możliwości przemieszczania się, pojawiły się także technologie, które umożliwiają wykonywanie pracy zdalnie w dowolnym miejscu na świecie. Dlatego są osoby, które zarówno według polskich przepisów podatkowych, jak i przepisów innego kraju są uznawane za rezydentów podatkowych. Na szczęście nie muszą płacić podatków podwójnie – jest to możliwe dzięki międzynarodowym umowom o unikaniu podwójnego opodatkowania. Ich celem jest uniknięcie dwukrotnego opodatkowanie tych samych przychodów – zarówno w kraju zarobkowania (za granicą), jak i w kraju zamieszkania (czyli faktycznej rezydencji podatkowej).
W zawartych przez Polskę umowach występują dwie metody unikania podwójnego opodatkowania: metoda wyłączenia z progresją oraz metoda proporcjonalnego odliczenia. Pierwszą
z nich mogą zastosować ci, którzy pracują w Danii, Szwecji, Norwegii, Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Polega ona na tym, że dochody zagraniczne wpływają na stawkę podatku, jaką dana osoba będzie stosowała do osiągniętych w Polsce dochodów. Przykładowo, jeśli ktoś w kraju zarobił 30 tys. zł, a dzięki pracy za granicą uzyskał 40 tys. zł, to wylicza się wartość podatku od całej kwoty 70 000 zł. Następnie z otrzymanej kwoty wylicza się stopę opodatkowania – w tym przypadku stopa ta będzie wynosić 17,21proc – i otrzymany wskaźnik mnoży się wyłącznie kwotę dochodów uzyskanych w Polsce, czyli owe 30 tys. zł.
Metoda druga, obowiązuje Polaków pracujących w Belgii, Holandii czy Stanach jednoczonych i polega na konieczności opodatkowania całości dochodu danej osoby (osiągniętego zarówno w kraju, jak i za granicą) w Polsce z możliwością odliczenia podatku VAT zapłaconego zagranicą.
W przypadkach bardziej skomplikowanych najlepiej jest zwrócić się o wsparcie specjalistów zajmujących się doradztwem podatkowym. Pomoże to nie tylko w uniknięciu podatkowych pułapek. – Pamiętajmy, że mamy zarówno obowiązek zapłacenia podatków, jak i przywilej w postaci różnego rodzaju ulg i zwrotów. Warto chociażby uwzględnić oszczędności wynikające z rozliczenia kosztów podróży służbowych – tłumaczy Robert Smerkowski, Dyrektor Oddziału Tax Care w Warszawie. – To mogą być znaczne kwoty, gdyż niektóre systemy podatkowe są dla podatnika bardziej przyjazne niż polski fiskus. Może się zatem okazać, że dzięki znajomości odpowiednich przepisów kontakt z urzędem skarbowym może być bardzo korzystny.