Pomysł Ministerstwa Finansów, aby informacje o zaległościach podatkowych i innych daninach publicznych dostępne były dla uczestników rynku, z punktu widzenia bezpieczeństwa obrotu jest słuszny. Udostępnianie tego rodzaju informacji powinno się jednak odbywać w ściśle określonych ramach prawnych, zapewniających obywatelom niezbędne gwarancje, tak aby chronić ich prawo do prywatności – uważa Konfederacja Lewiatan.
Ministerstwo Finansów opublikowało projekt założeń projektu ustawy o zmianie ustawy o postepowaniu egzekucyjnym w administracji oraz niektórych innych ustaw. Głównym założeniem projektu jest utworzenie rejestru dłużników należności publicznoprawnych (rejestr), w którym ujawniani mają być dłużnicy mający zaległości publicznoprawne, czyli podatkowe, celne czy wynikające z kodeksu karnego skarbowego. Ujawnienie dłużnika następować będzie jeżeli należność pieniężna nie niższa niż 500 zł nie zostanie uiszczona w ciągi 30 dni od doręczenia dłużnikowi upomnienia, które obejmować będzie zawiadomienie o zagrożeniu wpisem do rejestru.
Już obecnie przedsiębiorcy bardzo często żądają od kontrahentów zaświadczenia o braku zaległości podatkowych oraz składek na ubezpieczenie społeczne. Wiedza o braku zaległości zwiększa prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z rzetelnym i niezadłużonym kontrahentem. Obecnie jest to również z tego powodu bardzo istotne, że zgodnie z przepisami prawa upadłościowego i naprawczego, wierzyciele którzy nie zabezpieczyli swoich wierzytelności zaspokajani są dopiero po zaspokojeniu należności Skarbu Państwa i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zatem w przypadku ogłoszenia upadłości kontrahenta, który miał duże zaległości podatkowe, szansa na odzyskanie pieniędzy bardzo maleje. Co prawda, nowe prawo restrukturyzacyjne przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości w dużym stopniu ma ograniczyć przywileje Skarbu Państwa, lecz nie zmienia to faktu, że informacja o ewentualnych zaległościach podatkowych potencjalnego kontrahenta również w przyszłości będzie miała istotne znaczenie przy ocenie ryzyka kontraktu (ocenie wiarygodności płatniczej kontrahenta).
Tym niemniej dostęp do tego rodzaju informacji powinien być zrównoważony poprzez zapewnienie realnej ochrony interesów osób, których informacje dotyczą. W tym kontekście zastrzeżenia budzi pomysł, aby rejestr prowadzony był w formie elektronicznej (on-line) i każdy miał do niego nieograniczony dostęp – a wydaje się taki jest właśnie cel projektu. Taki model udostępniania informacji rodziłby jednak ryzyka nie tylko dla obywateli, ale również dla przedsiębiorców.
Dla porównania: wymagania prawne i ograniczenia w udostępnianiu informacji gospodarczych przez biura informacji gospodarczej funkcjonujące dziś na rynku są znacznie dalej idące. Po pierwsze, w przypadku konsumenta udostępnienie informacji możliwe jest tylko i wyłącznie jeżeli osoba pytająca posiada upoważnienie tegoż konsumenta by taką informację uzyskać. Upoważnienie to jest ważne nie dłużej niż 30 dni od jego udzielenia, a osoba pytająca musi mieć zawartą umowę z biurem. Co więcej biura prowadzą tzw. rejestry zapytań, które umożliwiają każdemu (zarówno obywatelom jak i przedsiębiorcom) uzyskanie informacji, kiedy, komu i jakie informacje biuro przekazało na jego temat w okresie ostatnich 12 miesięcy. Z kolei podmiot, który otrzymał informacje od biura, obowiązany jest je usunąć w terminie 90 dni od dnia ich otrzymania. Dodatkowo, wierzyciele przekazujący informacje o zaległościach do BIG-ów jak również same BIG-i ponoszą odpowiedzialność cywilnoprawną i karną (grzywna do 30 000 zł) za ujawnienie nieprawdziwych lub nieaktualnych danych.
Dlatego też, rejestr dłużników należności publicznoprawnych, jeżeli miałby powstać w proponowanym kształcie, powinien zapewniać co najmniej taki poziom gwarancji jak obecnie biura informacji gospodarczej, tak aby informacje o dłużnikach nie były wykorzystywane dla niezgodnych z prawem celów.
Komentarz Bartosza Wyżykowskiego, Konfederacja Lewiatan