W ostatnich dniach rząd oficjalnie potwierdził swoją inicjatywę dotyczącą wprowadzenia jednolitego podatku, łączącego PIT oraz składki na ZUS i NFZ. Pomysł, który wcześniej został zaprezentowany przez Platformę Obywatelską i skrytykowany przez obecną partię rządzącą, najprawdopodobniej zostanie wprowadzony w życie wraz z początkiem 2018 roku. Sama idea na pierwszy rzut oka wydaje się słuszna. Jednak projekt nie rozwiązuje kilku zasadniczych kwestii, a jego realizacja może przynieść efekty odwrotne do haseł postulowanych przez ich autorów.

Zaproponowane zmiany zakładają, że jednolity podatek będzie podzielony na dwie części: podatkową i składkową. Zabieg ten ma na celu przede wszystkim uprościć system oraz zlikwidować jego niebezpośrednią degresywność. Co więcej, reforma zniesie także wymóg ubezpieczenia zdrowotnego, które do tej pory było obligatoryjne w przypadku umów o pracę, natomiast fakultatywne w odniesieniu do umów cywilnoprawnych. Ponadto, kwota wolna od podatku zostanie najprawdopodobniej zwiększona z obecnych 3091 zł do 8000 zł. Ta oczywiście będzie dotyczyć jedynie części podatkowej. Podobnie ulga na dzieci będzie odpisywana tylko i wyłącznie od PIT – u. Reforma nie wyklucza możliwości dotychczasowego wspólnego rozliczania przez małżonków. Wiele wskazuje na to, że zmianie ulegną również obecne progi podatkowe. Ich liczba może zostać zwiększona nawet do pięciu. Dodatkowo zmianie ulegną przepisy dotyczące maksymalnych składek na ubezpieczenia społeczne. Do tej pory nie mogły one przekroczyć trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy. Reforma zakłada, że nadwyżka ponad tę kwotę zwiększy podstawę opodatkowania.

W efekcie wszystkich wymienionych zmian, jednolity podatek z pewnością wpłynie na obniżenie kosztów podatkowych najmniejszych podmiotów. Powstałą dziurę w budżecie sfinansują natomiast Ci najzamożniejsi. Beneficjentami tej reformy będą mali przedsiębiorcy oraz społeczeństwo. Spadek kosztu zatrudnienia pracownika pozytywnie wpłynie na rynek pracy oraz na redukcję szarej strefy. W oczach większości Polaków nowa forma systemu podatkowego będzie znacznie mniej skomplikowana oraz bardziej sprawiedliwa. Oczywiście, odmienne zdanie będą miały osoby najzamożniejsze, które będą musiały płacić więcej.

Może się wydawać, że rząd musi bardzo ostrożnie i dokładnie opracować nowy plan, aby pękający w szwach budżet mógł udźwignąć efekty tej reformy. Legislatorzy podkreślają, że proponowane zmiany będą obojętne dla Skarbu Państwa. Paradoksalnie nie można odrzucić scenariusza, w którym to nowe rozwiązanie wpłynie na budżet pozytywnie. Obecnie zaledwie 2,7% Polaków przekracza drugi próg podatkowy. Zapłacone przez nich daniny odpowiadają za 25,5% przychodów budżetu państwa z tytułu PIT. To oznacza, że odpowiednio przygotowana reforma może wpłynąć na wzrost dochodów państwa. Tutaj pojawia się kluczowe pytanie zadawane od wielu lat. Czy Ci najbardziej przedsiębiorczy muszą płacić tak wiele w ,,nagrodę” za ich znaczący wkład w rozwój gospodarki?

Kwestia reorganizacji podatkowej pozostaje w ścisłej korelacji z przyszłym kształtem systemu emerytalnego. Póki co, autorzy nowego rozwiązania nie podają odpowiedzi na pytania dotyczące roli składek do OFE. Ponadto, mankamentem pozostają liczne ulgi podatkowe. Na pewno pozostanie ulga na dzieci oraz możliwość wspólnego rozliczania podatku przez małżonków, a co z resztą? Pomysł nadal wydaje się niedopracowany, dlatego z jednoznaczną oceną należy wstrzymać się do prezentacji kompleksowego projektu.

Oceniając pomysł nowego podatku można już teraz sformułować kilka wstępnych wniosków. Trzeba podkreślić, że system podatkowy nigdy nie będzie sprawiedliwy, dlatego ocena każdej jego reformy, pod tym względem zawsze będzie nieodpowiednia. Podatki powinny być proste i przejrzyste, i w tym kontekście można pozytywnie ocenić proponowane zmiany. Z drugiej strony, czy aby na pewno głównym zamierzeniem nowej ustawy nie jest zwiększenie dochodów budżetu państwa kosztem najzamożniejszej klasy społeczeństwa? Pozostała część konceptu wydaje się dobrym pomysłem, jednak w mojej ocenie należy się bardzo dokładnie zastanowić przed podjęciem decyzji o tak skokowym wzroście progresji podatkowej.

 

Lukasz Rozbicki_1Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI