47% polskich przedsiębiorców rezygnuje z części umów, ponieważ nie ma zaufania do potencjalnych kontrahentów, a 35% uważa, że wiele transakcji nie dochodzi do skutku, ponieważ jest traktowana przez innych przedsiębiorców jako firma „niesprawdzona”, a tym samym niewiarygodna. Efekt – 281 miliardów złotych utraconych korzyści. To równowartość 13% polskiego PKB. Takie są straty polskiej gospodarki wynikającej z tego, że Polacy są jednym z najbardziej nieufnych narodów w Europie.
Wzrostu gospodarczego nie można skutecznie pobudzać wyłącznie przez instrumenty czysto rynkowe takie, jak stopy procentowe, inflację, kurs walutowy, podatki i subsydia. Te wszystkie działania będą miały ograniczony skutek, jeśli w społeczeństwie nie będzie panowało przekonanie, że uczciwe prowadzenie biznesu jest możliwe i zwykle przynosi sukcesy. Wielu naukowców zauważyło, że istnieje silna korelacja pomiędzy poziomem kapitału społecznego, a dynamiką wzrostu gospodarczego. Narody charakteryzujące się wysokim poziomem kapitału społecznego mierzonego zaufaniem do obcych są zamożniejsze.
– To, że Polacy sobie nie ufają, nie jest niczym nowym – istnienie takiego zjawiska pokazywała m.in. Diagnoza społeczna prof. Janusza Czapińskiego. Jednak dotychczas nikt nie badał jaki jest poziom zaufania między przedsiębiorstwami, oraz w jaki sposób przekłada się to na gospodarkę. Z naszego doświadczenia wynikało, że jest on niski, postanowiliśmy więc to zmierzyć – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Tego pionierskiego w Polsce zadania podjął się zespół naukowców pod kierunkiem prof. Jana Fazlagicia z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu na zlecenie Krajowego Rejestru Długów i Rzetelnej Firmy.
Trzeba ciągle uważać, żeby nie zostać oszukanym
Badanie ankietowe przeprowadzone na przełomie 2014 i 2015 roku na reprezentatywnej próbie 1115 przedsiębiorstw ze wszystkich sektorów gospodarki potwierdziło niestety niski poziom zaufania w relacjach między firmami. 73,5% respondentów twierdzi, że prowadząc działalność gospodarczą musi ciągle uważać, aby nie zostać oszukanym. 53,2% utrzymuje, że „trzeba nieustannie gromadzić dowody swojej uczciwości – w przeciwnym razie partner będzie chciał udowodnić Twoje zaniedbania”, 52,5% z kolei jest przekonanych, że inni przedsiębiorcy wykorzystają lukę prawną w umowie, aby uzyskać dodatkowe korzyści z kontraktu kosztem drugiej strony. – Jeśli ktoś prowadzi działalność gospodarczą i chce rozwijać firmę nie może zamykać się na współpracy tylko z dotychczasowymi, sprawdzonymi kontrahentami. Ci zresztą też mogą zawieść. Konieczne jest stałe poszerzanie rynku zbytu, szukanie nowych partnerów handlowych. Kiedy przedsiębiorcy się tego boją, cierpi wymiana handlowa, a tym samym cała gospodarka. Przedsiębiorcy zrzeszeni w Programie Rzetelna Firma, a jest ich 50 tysięcy, bardzo często to podkreślają – komentuje Waldemar Sokołowski, prezes Rzetelnej Firmy.
A straty są olbrzymie. 47,1% przedsiębiorców deklaruje, że część transakcji nie dochodzi do skutku, ponieważ nie ma zaufania do potencjalnych kontrahentów. 27,1% idzie o krok dalej i w ogóle zamyka się na współpracę tylko ze sprawdzonymi klientami. 35,2% z kolei twierdzi, że wiele transakcji nie dochodzi do skutku ponieważ są traktowani przez innych jako niesprawdzeni, czy nierozpoznawalni.
Jak oszacował zespół prof. Jana Fazlagicia, jeśli odnieść te wskaźniki do wszystkich działających w Polsce firm, to wartość tych niezawartych transakcji waha się od 145 do 215 miliardów złotych, co stanowi równowartość 10% polskiego PKB z 2014 roku. Jednocześnie ankietowani zostali zapytani, czy gdyby podjęli dodatkowe działania podnoszące ich wiarygodność, to wtedy wpłynęłoby to na wzrost sprzedaży, poproszono ich też o oszacowanie jej wartości. Te transakcje zostały wyliczone na 66,3 miliarda złotych, czyli 3% PKB. Łącznie, w najbardziej pesymistycznym wariancie, w 2014 roku polska gospodarka straciła 281 miliardów złotych właśnie przez deficyt zaufania.
Jeśli nie zaczniemy ufać, pozostaniemy zacofani
– To olbrzymie kwoty, ale to nie jedyne straty, jakie ponosimy z powodu niskiego poziomu zaufania. Znacznie groźniejsze i bardziej długofalowe skutki ma wpływ braku zaufania w relacjach między firmami na innowacyjność gospodarki. Im niższy poziom zaufania, tym mniejsza skłonność go kooperacji. Bez tego małe i średnie firmy nie będą w stanie łączyć się, by finansować badania na tworzenie nowych produktów i usług. Tak działają klastry przemysłowe, które w USA i Europie Zachodniej są rozsadnikiem nowych pomysłów w biznesie. W Polsce to wciąż fikcja – mówi Adam Łącki.
Nasz wzrost gospodarczy to w sporej części zasługa taniej siły roboczej. Tym konkurujemy z Zachodem. To z tego powodu lokowane są w Polsce mniejsze i większe fabryki, które tak naprawdę spełniają rolę montowni. Ale ta przewaga cały czas się zmniejsza.
– Jak wynika z najnowszych danych Eurostatu w ciągu ostatniej dekady koszt siły roboczej w Polsce wzrósł o 75%, w 2042 roku ma osiągnąć średnią unijną. Inwestorzy wtedy przeniosą się tam, gdzie taniej. Jeśli do tego czasu nie stworzymy gospodarki opartej na wiedzy, to skończy się wzrost gospodarczy. Konieczne są skoordynowane działania podnoszące poziom zaufania w Polsce – komentuje Waldemar Sokołowski.
Kapitał społeczny powstaje na styku dwóch czynników: kultury i instytucji publicznych. Z jednej strony, ludzie mają lub nie, wpisaną w siebie pewną skłonność do obdarzania ludzi zaufaniem i życzliwością, z drugiej, chodzi o efektywność instytucji, które potrafią karać za naruszanie norm społecznych i prawnych. W przypadku instytucji to w pierwszej kolejności sprawne i efektywne sądownictwo, ale także wszelkie pozasądowe, lecz działające w oparciu o ustawy, formy nacisku na nierzetelnych kontrahentów, aby przestrzegali obowiązujących zasad. Niezmiernie ważne jest także wspieranie i angażowanie się we wszelkie inicjatywy pozarządowe promujące tych, którzy działają uczciwie.