Rozmowa z Robertem Burdachem, zarządzającym funduszami akcji Union Investment TFI, na temat kondycji polskich spółek, możliwych konsekwencjach zwiększenia limitu inwestycji zagranicznych OFE oraz prawdopodobnym wpływie Rosji na rynek akcji.
Nowy rok, nowe oczekiwania, ale i zagrożenia. Czy w kontekście podniesienia limitu na inwestycje zagraniczne OFE do 20% spodziewa się Pan zwiększonej podaży akcji na GPW?
RB: Tak. Patrząc na wyniki OFE w 2014 r., skłaniałbym się ku scenariuszowi, że zarządzający funduszami emerytalnymi prędzej czy później w pełni wykorzystają nowy limit. Po pierwsze, by zdywersyfikować portfel, po drugie, by zwiększyć jego potencjał do generowania wyższych stóp zwrotu. W praktyce oznacza to konieczność zrobienia miejsca na nowe aktywa, a w konsekwencji wyprzedawania polskich akcji.
Który segment ucierpi bardziej – małych czy dużych spółek?
RB: Sytuacja ta dotknie zarówno blue chipów, jak i maluchów, przy czym duże spółki na pewno poradzą sobie lepiej i przy sprzyjającym otoczeniu inwestorzy być może nawet nie odczują wycofywania się OFE z akcjonariatu. Bardziej mogą ucierpieć mniejsze firmy. Szczególnie te, które zawiodły inwestorów w zeszłym roku – nie tylko brakiem poprawy wyników finansowych, ale też niedotrzymaniem obietnic, np. podwyższeniem kapitału lub niewypłaceniem dywidendy pomimo wcześniejszych zapowiedzi. Oczywiście te misie, które radziły sobie dobrze w 2014 r., mają wszelkie warunki ku temu, by kontynuować wzrosty.
Zatem dobre spółki nie muszą się obawiać o popyt na akcje?
RB: Jeśli polska gospodarka będzie dynamicznie rosła (jak przewidują prognozy), a na globalnych rynkach będzie przeważał rynek byka, podaż akcji dużych spółek ze strony OFE mogą odebrać inwestorzy zagraniczni. W wypadku mniejszych firm z potencjałem nie powinno zabraknąć chętnych – ani wśród TFI, ani wśród inwestorów indywidualnych.
Czy inwestorów mogą przekonać zyski spółek?
RB: W kontekście wysokich prognoz wzrostu PKB szacowane zyski polskich spółek na ten rok są, delikatnie mówiąc, umiarkowane – oscylują na poziomie od -10% do + 10%. Poprzedni rok na warszawskiej giełdzie okazał się nie najlepszy, oczekiwania co do 2015r. też pozostają raczej umiarkowane. Warto jednak wziąć pod uwagę, że choć w skali bezwzględnej polski rynek nie prezentuje się może wybitnie, to na tle większości rynków europejskich wygląda więcej niż dobrze.
A co z Rosją? Czy sytuacja na Wschodzie nie będzie negatywnie rzutowała na Polskę?
RB: Miejmy nadzieję, że nie. Rosja ma swoje problemy – z inflacją, która zbliża się do 10%, czy widmem recesji na skutek niskich cen ropy naftowej. Również poparcie społeczne dla polityki Kremla, chodź w dalszym ciągu wysokie, na skutek spowolnienia gospodarczego może szybko spaść. Do „rosyjskiego Majdanu” droga daleka, jednak rozsądek podpowiada, że Władimir Putin zajmie się raczej sprawami wewnętrznymi Rosji, co daje nadzieję, że ten rok będzie spokojniejszy niż miniony. To z kolei powinno stanowić czynnik wspierający nie tylko dla polskiego, ale także dla europejskiego rynku akcji.
źródło: materiały prasowe Union Investment