Mieszkania w Polsce powstają jak grzyby po deszczu. Ostatni lockdown nie zatrzymał deweloperów. Nawet wprowadzone w marcu i kwietniu obostrzenia nie spowodowały spadku aktywności deweloperów. Z grubsza udało się już nadrobić ubiegłoroczne zaległości.
W ostatnich miesiącach dane na temat dokonań deweloperów są co najmniej dobre, jeśli nie rekordowe. Podobnie jest z informacjami na temat tego jak Polacy budują własne domy. Spowolnienie na tym rynku było widoczne tylko przez co najwyżej kilka pierwszych miesięcy epidemii. Koniunktura wróciła bardzo szybko i wszyscy przystąpili do nadrabiania zaległości z pierwszego zamknięcia gospodarki. Wszystko wskazuje na to, że w ciągu roku już się to udało. W pełni uzupełniona została już wyrwa spowodowana wstrzymaniem nowych inwestycji w kwietniu, maju czy czerwcu 2020 roku.
Dobra koniunktura okraszona problemami sprzed roku
Najnowsze dane GUS na temat mieszkania w Polsce i całego budownictwa mieszkaniowego są na pierwszy rzut oka szokująco wręcz dobre. Oczywiście jest to wynikiem tego, że dziś zarówno deweloperzy, jak i Polacy budujący własne domy rozpoczynają nowe inwestycje na potęgę. Ale to nie wszystko. Dokładnie rok temu mieliśmy bowiem bardzo słabe wyniki w sektorze budownictwa mieszkaniowego. Częściowo wynikało to ze wstrzymania nowych projektów, ale też z problemów administracyjnych – związanych z wydawaniem decyzji czy faktem, że urzędy zamknęły się na petentów, a urzędnicy przeszli na pracę zdalną.
To właśnie splot tych czynników stoi za tajemnicą wzrostu liczby rozpoczynanych budów przez deweloperów o 144%. Najnowsze dane – za kwiecień 2021 roku – mówią o rozpoczęciu budowy w ciągu tego miesiąca prawie 15,1 tys. nowych mieszkań. To całkiem solidny wynik i najlepszy kwiecień w historii. Baza jest za to niska. Rok wcześniej deweloperzy zaczęli bowiem budować niecałe 6,2 tys. mieszkań, co wtedy było najgorszym wynikiem od prawie 4 lat.
Bardzo duży wzrost zanotowaliśmy też w przypadku wydanych pozwoleń na budowę. Tylko dzięki decyzjom wydanym w kwietniu br. deweloperzy mogą zacząć budować kolejnych 16,9 tysięcy mieszkań. Tu także mamy do czynienia z najlepszym kwietniowym wynikiem w historii. Dla porównania w czwartym miesiącu 2020 roku – w związku z problemami wywołanymi przez COVID deweloperom udało się uzyskać pozwolenia na budowę tylko 9,6 tys. mieszkań.
Epidemia nie zatrzymała oddawania nowych kluczy
Na pierwszy rzut oka z tych potężnych wzrostów wyłamują się informacje na temat mieszkań oddawanych do użytkowania. Tu deweloperzy zanotowali w kwietniu br. wynik na poziomie prawie 11,5 tys. To „tylko” o 10% więcej niż rok wcześniej. Mamy też do czynienia z drugim najlepszym kwietniowym wynikiem w historii. W żadnym więc wypadku nie można powiedzieć, że dokonania są skromne.
Warto ponadto przypomnieć, że w pierwszych miesiącach epidemii deweloperzy przenieśli akcenty z rozpoczynania nowych inwestycji na jak najszybsze dokończenie prowadzonych wtedy projektów. To dlatego rok temu nie doszło do załamania liczby mieszkań oddawanych do użytkowania. Nie mamy więc jak w przypadku pozwoleń czy liczby rozpoczynanych inwestycji efektu niskiej bazy – stąd relatywnie niższa dynamika wzrostu w ujęciu rok do roku.
Polacy chwycili za kielnie
Słowo komentarza należy się też domom budowanym przez inwestorów indywidualnych. W każdym obszarze badanym przez GUS mamy tu bardzo solidne wzrosty w porównaniu do sytuacji sprzed roku. Tak samo jak w przypadku deweloperów, tak i tu jest to po części efekt dobrej koniunktury, a po części wynik słabszych danych sprzed roku. Na szczególną uwagę zasługują dane na temat liczby rozpoczynanych inwestycji. Tak samo jak w marcu, tak i w kwietniu Polacy zaczęli budować ponad 10 tysięcy nowych domów na własne potrzeby. Są to jedne z najlepszych wyników w historii, które potwierdzają większą skłonność do budowania nowych domów. Wciąż nie sposób jednak ocenić czy są to domy, które mają się stać głównym miejscem zamieszkania czy jedynie domy wakacyjne i weekendowe.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments