Chiński rynek akcji nie przekazuje pozytywnych wibracji i inwestorzy na całym świecie pozostają w podwyższonym napięciu. Dobry raport z rynku pracy USA w piątek podkreślił siłę gospodarki USA, ale optymizm zgasł szybciej niż się zapalił. Ubogi kalendarz w poniedziałek skazuje rynek na wahania pod dyktando chimerycznego sentymentu.
Wprawdzie w ubiegłym tygodniu chiński regulator wstrzymał mechanizm, przez który notowania na giełdzie były zawieszane przy spadkach o 5 proc. i zatrzymywane przy tąpnięciu o 7 proc., ale chęć do sprzedaży akcji nie zniknęła. Dziś Shanghai Composite stracił 5,3 proc. Decyzja banku centralnego o ustaleniu fixingu z silniejszym juanem (drugi dzień z rzędu) niewiele pomogła ostudzić obawy o gwałtowną dewaluację waluty i tylko wprowadza dodatkowe zamieszanie. Rynek po cichu liczył, że w weekend Ludowy Bank Chin obniży stopę rezerw obowiązkowych, ale nic takiego się nie stało i chyba dobrze, bo jeszcze bardziej stałoby to w sprzeczności z wyższym fixingiem juana. Chińskie władze zdają się nie mieć do końca pomysłu, jak zapanować na krajowym rynkiem finansowym. Dla reszty świata może to jednak coraz bardziej być mniej istotny czynnik.
Bez wątpienia na początku roku fundamenty nie liczą się wcale. Euro nie słabnie pomimo rozczarowujących odczytów inflacji, które zwiększają szanse na kolejne luzowanie ECB. USD i rentowności obligacji skarbowych USA nie rosną pomimo kolejnego bardzo dobrego raportu z rynku pracy i komentarz z Fed, że nawet 5 podwyżek w tym roku jest możliwe. Warto jednak pamiętać o tych czynnikach, gdyż to one będą „grane” w pierwszej kolejności, gdy opadnie kurz po chińskiej zawierusze. EUR/USD jest wciąż hamowny przed spadkami przed cofającego się DAXa (ujemna korelacja), ale z drugiej strony nie potrzebuje super-hossy we Frankfurcie, by schodzić poniżej 1,05.
Według opublikowanego w piątek raportu CFTC o pozycji spekulacyjnej w kontraktach terminowych na waluty (z USD jako drugą stroną) uczestników obrotu na Chicago Mercantile Exchange, pozycja w JPY przeszła z krótkiej netto na długą pierwszy raz od października 2012 r. Malejące oczekiwania na prędki ruch na polu ekspansji monetarnej ze strony Banku Japonii połączone ze skokiem awersji do ryzyka napędzają umocnienie jena i redukcje krótkich pozycji. Z drugiej strony zmiana układu sił w danych CFTC może sygnalizować punkt przegięcia, przy którym dalsze sapki USD/JPY mogą być trudniejsze do wypracowania.
Na rynku złotego widzimy podtrzymanie negatywnej presji związanej z klimatem na rynkach zewnętrznych. Krajowe media żyją sporem politycznym polskiego rządu z unijnymi przedstawicielami, ale do strony rynków finansowych nie jest to pierwszorzędny czynnik. Przy kolejnej fali paniki rynkowej EUR/PLN nie uchroni się przed rajdem 2-3 grosze wyżej, ale z fundamentalnego powodu nie ma podstaw, by uważać, że słabość złotego utrzyma się dłużej.
Poniedziałkowy kalendarz nie ma za wiele do zaoferowania, zatem rynek walutowy będzie skazany na sygnały z rynku akcji, a tam Chiny nie wysyłają pozytywnych fluidów. Inflacja w Norwegii nie jest czymś, co martwi Norges Bank, a indeks Sentix z Eurolandu zwykle jest ignorowany. Dane z rynku budowlanego Kanady po południu mogą mieć największy wpływ na FX. Wieczorem przemawiać będzie dwóch przedstawicieli Fed (Lockhart, Kaplan), ale obaj są bez prawa głosu w tym roku, więc ich opinia jest drugorzędna.