Dziś upływa termin płatności pożyczki opiewającej na 1,5 mld euro. Grecy nie mają zamiaru oddać tych pieniędzy Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. Wiadomo to jednak już od czasu, gdy w weekend zerwany zostały rozmowy. Kluczowe w tym tygodniu będą sondażowe dane, które napływać będą z Grecji.
Warto przypomnieć, że brak spłaty pożyczki w MFW nie jest zdarzeniem kredytowym i nie oznacza bankructwa Grecji, więc jak na razie ryzyko jest ograniczone. Ważne będzie to jak w niedzielę zagłosują Grecy. Mają oni odpowiedzieć na pytanie „Czy jesteś za przyjęciem programu pomocowego i reform, które proponowane są przez wierzycieli?”. Europejscy liderzy rozpoczęli już kampanię referendalną, która ma zachęcić obywateli Grecji do głosowania na „tak”. Na przeciwnym biegunie znajduje się grecki rząd, na czele z premierem Tsiprasem, który nawoływał wczoraj w wywiadzie telewizyjnym do głosowania na „nie”. Zaznaczył także, że pozostanie premierem tak długo, jak długo będzie cieszył się poparciem. Wynika z tego, że w przypadku głosu na „tak” ustąpi on ze stanowiska.
Mało intuicyjny EUR/USD
Nieco zaskakujące mogą być wczorajsze wzrosty kursu EUR/USD. Około 150 pipsowa luka została domknięta. Dzienne minimum ukształtowało się w okolicach 1,0950, a maksimum 1,1280. Trzeba przyznać, że są to bardzo pokaźne wzrosty, jak na pierwszy dzień handlu po zerwaniu rozmów, które doprowadzić miały do porozumienia Grecji i jej wierzycieli. Być może eurodolar dyskontuje już pozytywny wynik zaplanowanego na niedzielę referendum. Drugą z przyczyn mogą być spekulacje o odroczeniu pierwszej podwyżki stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną, co jednoznacznie negatywnie wpływa na siłę dolara. Naszym zdaniem dobre dane z rynku pracy (wyjątkowo publikowane w czwartek) powinny rozwiać te wątpliwości, a dolar powróci na wzrostową ścieżkę. Jeszcze rano dolar amerykański zyskiwał do wszystkich pozostałych walut G-10, by zakończyć dzień ze stratą do aż 6 walut z tego grona. Dziś EUR/USD znosi cześć wczorajszych zwyżek i zniżkuje w okolice 1,1160.
Fundusze emerytalne podsycą bańkę w Chinach
Chińskie władze w związku z 20 proc. przeceną na tamtejszej giełdzie postanowiły, że lekarstwem na spadki będzie umożliwienie funduszom emerytalnym inwestowania w akcje (maksymalnie 30 proc. zarządzonych pieniędzy). Ostateczna decyzja zapadnie 15 lipca, jednak jest już dyskontowana przez rynek. Indeks Shanghai Composite w pierwszych godzinach handlu zniżkował o blisko 5 proc., by zakończyć dzień na ponad 5,5 proc. plusie. Jak na razie plan chińskich władz działa, pytanie tylko czy w przypadku tąpnięcia na giełdzie Chińczycy otrzymają swoje emerytury?