Niskie oprocentowanie lokat. Na inflacje nie ma mocnych. Cięcia oprocentowania lokat trwają już od lat. 4… 3… 2… 1… 0… – mniej więcej tak wyglądała ewolucja oprocentowania bankowych depozytów przez ostatnich 10 lat. Z tłumu lokat z oprocentowaniem na poziomie promili wybijają się te dające wciąż procenty.
Najnowsze dane NBP sugerują, że na przeciętnej rocznej lokacie można obecnie zarobić zaledwie 0,16%. Aż trudno uwierzyć, że dekadę temu przeciętna roczna lokata była oprocentowana na prawie 4,2%. To znaczy, że jeśli na przeciętnym depozycie zakładanym 10 lat temu mieliśmy kwotę 10 tysięcy złotych, to bank dawał nam obietnicę zarobienia 338,58 zł po opodatkowaniu. Dziś musimy zadowolić się odsetkami na poziomie zaledwie 12,96 zł.
2-3% to dziś maksimum
Oczywiście najlepsze dostępne na rynku oferty pozwalają zarobić więcej niż rynkowa średnia. Jednak wciąż są to często oferty, które delikatnie rzecz ujmując z nóg nie zwalają. Górną granicą oprocentowania bezpiecznych depozytów jest 2-3%. Problem w tym, że takie oprocentowanie jest zarezerwowane najczęściej dla nowych klientów banku. Jest limitowane czasowo i na takich warunkach można zainwestować do 10-20 tysięcy.
Większą swobodę mamy w przypadku depozytów z oprocentowaniem na poziomie od 0,5% do 1%. Nie jest tak, że możemy w nie inwestować bez limitu. Zdarzają się w tym gronie propozycje w ramach których możemy zaangażować nawet 50-400 tysięcy. Znacznie łatwiej znaleźć też rozwiązania, z których mogą skorzystać dotychczasowi, a nie tylko nowi klienci.
Oprocentowanie lokat może być jeszcze niższe
Najnowszy ranking najlepszych lokat i rachunków oszczędnościowych przyniósł nam cztery zmiany. W dwóch bankach (Nest Bank i Santander Consumer Bank) w górę poszło maksymalne oferowane oprocentowanie. W pierwszym przypadku do zgarnięcia jest 2,1%, w skali roku w ramach półrocznego depozytu o ile spełnimy dodatkowe wymagania (posiadanie konta i wpływy w wysokości 1 lub 6 tys. zł). Jest to jeden z najlepszych wyników. Niestety jest to rozwiązanie tylko dla nowych klientów i tylko do kwoty 10 tys. zł. W przypadku drugiej instytucji ograniczeń jest mniej (np. można zainwestować 400 tys. złotych), ale niestety skala podwyżki oprocentowania była symboliczna.
Na drugim biegunie mamy dwie instytucje, które oprocentowanie skorygowały w dół (mBank i Toyota Bank Polska). Jedyne pocieszenie w tym, że w obu przypadkach możemy mówić o symbolicznej zmianie warunków lokat (spadek o 0,1 pkt. proc.).
W naszym rankingu zbieramy co miesiąc informacje o najlepiej oprocentowanych lokatach i rachunkach oszczędnościowych. Skupiamy się na takich, w ramach których powierzamy pieniądze na maksymalnie 12 miesięcy. Kluczowe jest dla nas bezpieczeństwo, a więc lokata lub rachunek oszczędnościowy muszą podlegać pod gwarancję BFG (lub identycznej instytucji z innego kraju UE). I choć przyjmujemy oferty, w ramach których trzeba skorzystać z produktów dodatkowych (konta, karty, a nawet ubezpieczenia), to robimy to tylko wtedy, gdy można z nich zrezygnować lub uniknąć kosztów aktywnie korzystając z karty lub konta.
Nie ma mocnych na inflację
Nie zmienia to faktu, że nawet najbardziej wyśrubowana bankowa promocja nie daje nam szans na ochronę przed inflacją. Ta wg dość już starych (marcowych) prognoz NBP ma w drugim kwartale 2022 roku opiewać na około 3,1%. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że faktycznie ceny w sklepach będą wtedy rosły jednak szybciej. Niemniej nawet biorąc pod uwagę dość optymistyczną prognozę banku centralnego, to dziś należałoby założyć depozyt oprocentowany na ponad 3,8%. Po to, by po potrąceniu podatku od zysków kapitałowych zarobić na lokacie tyle o ile inflacja obniży siłę nabywczą posiadanego kapitału. Takich lokat nie ma.
Trudno się więc dziwić, że Polacy szukają innych rozwiązań dla swoich pieniędzy – z nieruchomościami i obligacjami skarbowymi na czele. Z drugiej strony w trakcie ostatnich 12 miesięcy z bankowych lokat wyparowała co trzecia złotówka. Za to coraz więcej pieniędzy trzymamy na rachunkach oszczędnościowych i zwykłych. Doceniając bezpieczeństwo i łatwy dostęp do środków zdeponowanych w bankach. Rodzime banki przez lata dowodziły, że można na nich polegać. To dlatego zaufanie do nich może być wyższe niż do instytucji np. na Cyprze czy w Grecji.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments