Frankowicze procesują się z bankami w całej Europie. Nie tylko Polacy ruszyli do sądów w sprawie nieuczciwych kredytów frankowych. Podobnie było we Francji, Hiszpanii czy na Węgrzech. Również i tam za pokrzywdzonymi musiał się ostatecznie ująć Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Kredyty we franku szwajcarskim modne były kilkanaście lat temu w całej Europie. Niskie raty, uchodząca za stabilną waluta, przyciągały pożyczkobiorców od zachodu po wschód naszego kontynentu. Bankom te kredyty się bardzo opłacały, sprzedawały je więc na przysłowiowe pęczki.
Jednak w latach 2008-2015 kurs franka wzrósł znacząco, co sprawiło, że ludzie zaczęli mieć problemy ze spłatą kredytów frankowych, a ich zadłużenie w bankach wzrosło na tyle, że w wielu przypadkach zaczęło przewyższać wartość nieruchomości będących zabezpieczeniem kredytu.
Frankowicze a Trybunał Sprawiedliwości UE
Procesy w sprawie frankowiczów z innych krajów pokazują w jaki sposób Trybunał Sprawiedliwości UE rozumie zapisy dyrektyw unijnych dotyczących ochrony konsumentów przed nieuczciwymi postanowieniami umownymi.
Ciekawe orzeczenia zapadły we Francji. Ustalono tam, że terminy przedawnienia, które są zawarte w prawie, nie mają zastosowania w przypadku nieuczciwego warunku zawartego w umowie kredytowej. Można z tym iść do sądu w momencie, kiedy się dowiedzieliśmy, że nasza umowa zawiera nieuczciwe warunki.
Jest to o tyle ważne, że w każdym prawie możliwość odwołania się do sądu jest limitowana czasem. Jednak tutaj, ze względu na nierówność stron umów frankowych zostało to zmienione. Z jednej strony mamy bowiem ogromny bank, który dysponuje wiedzą i kapitałem, a z drugiej zwykłego konsumenta. Taki człowiek może się dowiedzieć z orzeczenia w sprawie swojego kolegi, czy artykułu w prasie, że jego umowa zawiera nieuczciwe postanowienia, i zamiast cierpieć po ciuchu może w dowolnym momencie skierować sprawę do sądu.
Ryzyko kursowe franka
Kolejną kwestią, którą zajął się sąd europejski, była sprawa odpowiedniego poinformowania o ryzykach związanych z kredytem we franku szwajcarskim.
W przypadku ryzyka kursowego związanego z walutą, do której kredyt jest denominowany, konsument powinien otrzymać informację jasną i przejrzystą z punktu widzenia językowego, ale ta informacja powinna mu umożliwić zrozumienie ekonomicznych konsekwencji decyzji o zawarciu takiej umowy. I chodzi nie tylko o ryzyko przy podpisywaniu dokumentów, ale również przez cały czas jej obowiązywania.
Dobry przykład z Węgier
Sąd uznał, że podpisanie kartki papieru z tekstem „Jestem świadomy, że istnieje ryzyko kursowe” jest absolutnie niewystarczające. Konsument powinien wiedzieć, w jaki sposób różnice w wartości waluty będą miały wpływ na jego sytuację ekonomiczną, zobowiązania majątkowe w przyszłości.
Podobne wyroki zapadły także w przypadku hiszpańskich konsumentów. Teraz wiadomo, że bank musi wykazać, że odpowiednio poinformował konsumenta o konsekwencjach zawarcia umowy we franku.
Frankowicze kontra banki
Wyroki w sprawie kredytów frankowych z całej Europy dają więc nadzieję na wygranie spraw w sądzie także i polskim konsumentom. Co zatem należy zrobić? Po pierwsze skontaktować się z prawnikiem, który sprawdzi, czy umowa rzeczywiście zawiera niedozwolone postanowienia. Następnie z bankiem, prosząc go o rezygnację z nieuczciwego warunku lub zwrot nadpłaconych pieniędzy. Trzecią możliwością jest skierowanie sprawy do sądu, koniecznie pod okiem profesjonalnej kancelarii prawnej.
Źródło informacji: PAP MediaRoom