W sprawach kredytów walutowych sądy do tej pory skupiały się w większości na kwestiach abuzywności postanowień odsyłających do tabel kursowych banków. Nowością w tych sprawach jest to, że coraz częściej mówi się o nierównomiernym rozłożeniu ryzyka walutowego pomiędzy kredytobiorcę a bank, zaś sądy dopuszczają dowody z opinii biegłych w tym zakresie.
Konsekwencją uznania, że umowa nierównomiernie rozkłada ryzyko walutowe przerzucając je w całości na kredytobiorcę, przy braku rzetelnej informacji o tym ryzyku, może być stwierdzenie nieważności umowy kredytu jako sprzecznej z zasadami współżycia społecznego i to niezależnie od stosowania przez bank własnych tabel kursowych.
A jak było naprawdę? Czy banki wystawiły kredytobiorców na jednostronne ryzyko zmian kursowych?
„Po uruchomieniu kredytów powiązanych z walutą, banki sprzedawały na rynku międzybankowym walutę szwajcarską w ilości odpowiadającej mniej więcej wartości uruchomionych kredytów. W ten sposób pozbywały się ryzyka walutowego z własnych ksiąg rachunkowych i zamykały swoją pozycję walutową. Z drugiej strony banki zapisywały w sowich księgach rachunkowych, że kredytobiorca ma im oddać kredyt w walucie frank szwajcarski, czyli to ryzyko niejako przenosiły na kredytobiorcę. Otwierały mu ogromną pozycję w walucie szwajcarskiej – czyli wystawiały na ryzyko, którego jednocześnie same się pozbywały” – komentuje mec. Barbara Garlacz prowadząca tego typu sprawy, w ramach których sądy zarządziły już odpowiednie dowody z opinii biegłych.
Banki w przeważającej mierze informowały przy tym kredytobiorców, że frank jest walutą stabilną, a jednocześnie nie informowały, że mimo tej stabilności bank nie bierze na siebie ryzyka, które sprzedaje kredytobiorcy w ramach kredytu powiązanego z walutą. W większości też przypadków banki ograniczały się do wskazania możliwego wpływu wahań kursu na ratę kredytu ale nie na jego saldo – czyli ekonomicznie rzecz ujmując na otwartą pozycję walutową kredytobiorcy.
„Takiej wybrakowanej informacji o ryzyku nie sposób oczywiście uznać za rzetelną. Gdyby bowiem kredytobiorca wiedział, że kupuje ryzyko, którego profesjonalna instytucja nigdy by na siebie nie przyjęła – to z pewnością takiego kredytu też by nie wziął. Wymóg rzetelnej informacji o ryzyku wynika chociażby z orzeczenia TSUE w sprawie C-186/16” – dodaje mec. Barbara Garlacz.
Brak równowagi kontraktowej podstawą nieważności
Fakt, że po zamknięciu pozycji walutowej bank jest neutralny na ryzyko walutowe – czyli ani nie traci ani nie zyskuje na wzroście kursu, a klient w razie wzrostu kursu ponosi stratę, gdyż nie jest zabezpieczony przed tym wzrostem – świadczy o nierównomiernym rozłożeniu ryzyka walutowego w umowie kredytu i zabezpieczeniu przez nią wyłącznie interesów banków. W podobnej sprawie dotyczącej transakcji na instrumencie pochodnym Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 15 marca 2018 roku (AGa 758/18) uznał, że taki nierównomierny rozkład ryzyka walutowego w umowie z domknięciem pozycji walutowej po stronie banku i bez zabezpieczenia drugiej strony kontraktu prowadzi do nieważności umowy. Ten sam argument mogą wykorzystać tzw.frankowicze walczący w sądach.
Autor: Barbara Garlacz – radca prawny, radca prawny prowadzący spory dot. umów kredytów powiązanych z walutą oraz instrumentów pochodnych