Pierwsze miesiące 2016 roku przyniosły zdecydowane pogorszenie sentymentu rynkowego. Świat finansów zaczął wieścić nadejście nowego kryzysu. W efekcie inwestorzy zaczęli szukać bezpiecznej przystani, którą po raz kolejny okazało się złoto. W ciągu dwóch miesięcy złoty kruszec podrożał o 20%, tym samym przerywając trwający od czterech lat trend spadkowy. Wielu analityków w tak istotnym odbiciu widzi początek nowego, długoterminowego trendu. Sprawa nie wydaje się jednak tak oczywista, na rynku istnieje wciąż wiele czynników, które mogą przynieść dalsze spadki cen złota.
Analizując rynek złota nie można bagatelizować dwóch historycznych zależności. Po pierwsze, złoto wraca do łask inwestorów w czasie kryzysu gospodarczego. Tak było w latach siedemdziesiątych po kryzysach naftowych, czy też po wybuchu bańki internetowej na początku XXI wieku. Co więcej, kryzys z 2007 roku doprowadził do dalszych wzrostów, aż do roku 2012. Ważna też jest ujemna korelacja między kursem dolara, a ceną złotego kruszcu. Jeżeli amerykańska waluta taniała lub drożała, to cena złota poruszała się w kierunku odwrotnym. W związku z tym, każde dynamiczne zmiany trendów ceny złota są odbierane przez rynki finansowe jako zapowiedź istotnych zmian gospodarczych.
Wielu analityków i legendarnych inwestorów zapowiada rozpoczęcie nowego trendu wzrostowego na rynku złota, jednak, po drugiej stronie znaleźli się przedstawiciele banku Goldman Sachs, którzy prognozują dalsze spadki cen tego kruszcu. Czynniki fundamentalne wskazują, że to prognozy tych drugich mogą okazać się bardziej trafne. Obawy dotyczące rychłego wybuchu światowego kryzysu najprawdopodobniej okażą się tylko i wyłącznie mrzonką oraz noworocznym marazmem. Już teraz obserwujemy uspokojenie i poprawę nastrojów na rynkach finansowych. Co więcej, słabe dane ekonomiczne z Europy, widmo Brexitu oraz zapowiedziane zwiększenie luzowania ilościowego przez ECB nie wskazują, aby dolar mógł osłabić się względem drugiej najważniejszej waluty na świecie. Ponadto Rezerwa Federalna zapowiedziała stopniowe podwyżki stóp procentowych. O ile już wiadomo, że najprawdopodobniej cztery zaplanowane na ten rok podwyżki nie nastąpią, o tyle Fed będzie chociaż w najmniejszym stopniu próbował wywiązać się ze swoich zapowiedzi. W związku z tym, amerykańska waluta powinna zostać mocna, co zgodnie z historyczną zależnością, zapowiada dalszą przecenę złotego kruszcu.
Z perspektywy analizy technicznej, cena złota istotnie przełamała linię oporu, która wyznaczała długoterminowy trend spadkowy. Niemniej jednak, oscylatory wskazują, że rynek jest mocno wyprzedany. W związku z tym w najbliższych czasie nie można wykluczyć korekty, w trakcie której spadki mogą sprowadzić cenę złota do poziomu 1180 dolarów za uncję. Natomiast, jeżeli kurs będzie próbował w dalszym ciągu poruszać się w kierunku północnym, na drodze stanie solidny opór, którym jest psychologiczna granica 1300 dolarów. Wydaje się jednak, że poprawiający się sentyment rynkowy oraz mocny dolar nie pozwolą na przebicie niniejszego oporu. Ewentualne przełamanie byłoby niezaprzeczalnym sygnałem, potwierdzającym rynek byka. Warto również podkreślić, że zarówno początek roku 2014, jak i 2015, przyniósł mocne wzrosty na rynku tego cennego kruszcu. Następnie kurs powracał do trendu spadkowego i ustanawiał kolejne dołki. Historia ta może się powtórzyć.
Jeżeli prognoza dotycząca kontynuacji trendu spadkowego się potwierdzi, może to oznaczać, że złoto straci swoją atrakcyjność? Można przedstawić szereg czynników, które świadczą o tym, że najcenniejszy kruszec powróci w łaski inwestorów. Przede wszystkim warto zastanowić się dokąd zmierza globalna gospodarka. Obecna ekonomia jest swego rodzaju fenomenem, eksperymentem. Efekt finalny nie jest znany największym autorytetom z tej dziedziny. Granicą deficytów budżetowych wydaje się nieskończoność, a polityka niskich stóp procentowych (nierzadko ujemnych) oraz szerokie programy luzowania ilościowego nie spełniają swoich zadań. Jedynym efektem są narastające bańki spekulacyjne. W perspektywie kilku następnych lat istnieje wysokie prawdopodobieństwo nadejścia nowego kryzysu. Inwestorzy wtedy znów zaczną inwestować w złoto. Po drugie, warto zaznaczyć, że w ubiegłym roku po raz pierwszy w historii spadło wydobycie złotego kruszcu. Według najnowszych danych zasoby złota są niewielkie. W związku z tym, w perspektywie długoterminowej malejąca podaż spowoduje wzrost wartości złota.
Warto jednak pamiętać, że można wyodrębnić kilka innych możliwości, które zasługują na miano bezpiecznych inwestycji. Do nich zaliczają się szeroko pojęte inwestycje alternatywne. Jeżeli obawiamy się kryzysu, dobrą inwestycją okażą się surowce, zwłaszcza inne metale szlachetne. Warto zauważyć, że obecnie rynek surowców jest mocno wyprzedany, co stanowi dobrą okazję inwestycyjną. Na popularności zyskują inwestycje w alkohol. Podczas analizy tego segmentu rynkowego wielu z nas będzie zaskoczonych skalą dochodowości tego rodzaju inwestycji. Nie można oczywiście zapomnieć o możliwości alokacji swoich środków w sztukę. Minusem tych inwestycji jest wymóg posiadania szerokiej wiedzy na temat rynku wina czy malarstwa. Do tego dochodzą wysokie koszty inwestycji. Niemniej jednak, powyższe opcje są relatywnie bezpieczne, długoterminowe i niezwykle dochodowe, zwłaszcza w czasach kryzysu.
Podsumowując, po burzliwym początku roku na rynkach finansowych, wydaje się, że sytuacja powoli się stabilizuje. Ponadto, obecna kondycja globalnej gospodarki najprawdopodobniej nie spowoduje osłabienia dolara. W związku z tym, podobnie jak w latach ubiegłych, po początkowych wzrostach, cena złota może powrócić do trendu spadkowego. Nie oznacza to jednak, że złoty kruszec stracił swoją atrakcyjność. W perspektywie długoterminowej nadal stanowi dochodową inwestycję.