Na miano krajowego wydarzenia tygodnia zasłużyła sobie informacja, dotycząca powstania nowej spółki, której pierwotnym zadaniem miało być przywrócenie blasku rodzimemu przemysłowi motoryzacyjnemu. Największe polskie spółki energetyczne (PGE, Tauron, Energa i Enea) łączą swoje siły i tworzą nowy podmiot – ElektroMobilityPoland.
Początkowo na kartach wniosku do UOKiK – u można było przeczytać, że celem spółki będzie opracowanie prototypu oraz masowa produkcja osobowych samochodów elektrycznych. Tymczasem, po kilku godzinach media poinformowały, że wyżej wymienione fragmenty dokumentu zostały wykreślone. W efekcie, oficjalnym celem nowego podmiotu będzie stworzenie podstaw ekonomiczno – organizacyjnych, technologicznych i naukowych do kreacji i rozwoju elektromobilności w Polsce.
ElektroMobilityPoland będzie najprawdopodobniej spółką odpowiedzialną za realizację jednego z postulatów planu premiera Morawieckiego: milion aut elektrycznych za 10 lat. Nie da się ukryć, że pierwotne (błędne) zadanie powierzone polskim spółkom energetycznym nie należało do najłatwiejszych. Nowy podmiot musiałby niemal od zera stworzyć własną technologię i markę. W końcu, produkcji pojazdu Melex w czasach PRL – u nie można porównywać do konstruowania osobowych samochodów elektrycznych. Co więcej, istotnym utrudnieniem jest również brak rodzimego przemysłu motoryzacyjnego, który mógłby wesprzeć niedoświadczone w tej branży spółki energetyczne. Potem zapewne pojawiłoby się kolejne wyzwanie w postaci komercjalizacji polskiego samochodu elektrycznego. To wymagałoby bardzo ciężkiej pracy, gdyż na rynku jest już kilku mocnych graczy (są to motoryzacyjni giganci).
Musimy pamiętać, że elektryfikacja polskich dróg wymaga ich odpowiedniego przygotowania i stworzenia sieci punktów ładowania, których obecnie w Polsce jest bardzo niewiele. Jeszcze większym problemem jest stan polskiej energetyki. Możemy niebawem permanentnie odczuwać deficyt energii. Dlatego też konieczne są znaczące inwestycje strukturalne, które zapewnią bezpieczeństwo energetyczne w perspektywie długookresowej. Na razie trudno dostrzec znaczący postęp w tym obszarze. Skutek jest taki, że cena energii elektrycznej w Polsce jest bardzo wysoka. Trzeba sobie zadać pytanie: czy Polacy będą chcieli korzystać z elektrycznych samochodów, których ceny jak na razie są raczej wysokie? Nie można też pominąć faktu, że Polacy zdecydowanie wolą kupować samochody używane, znacznie tańsze i zazwyczaj sprowadzone z zagranicy, co wynika m.in. ze stanu ich zamożności.
To trudne zadanie może przypominać wielu osobom historię FSO – historię polskiej myśli technologicznej, która po wielu lepszych i gorszych latach zakończyła się bolesną porażką. Wiele wskazuje na to, że wspomnienia nadal głęboko tkwią w głowach polityków, którzy nie zdecydowali się na rozwój lub wskrzeszenie rodzimego przemysłu motoryzacyjnego. Nie wiadomo tak naprawdę, jakie praktyczne zadanie stoi przed ElektroMobilityPoland. Wydaje się, że jej działalność przygotuje grunt pod zachodni kapitał i technologię. Motoryzacyjne koncerny, dodatkowo skuszone licznymi udogodnieniami ze strony rządu, chętnie wejdą na polski rynek. Taki sposób realizacji idei elektryfikacji polskich dróg z całą pewnością jest prostszy, szybszy i mniej ryzykowny niż konstruowanie nowego samochodu elektrycznego. Z drugiej strony, taka decyzja może oznaczać odrzucenie możliwości rozwoju polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Pamiętać warto, że polskie firmy niejednokrotnie udowodniły, że ,,Polak potrafi”, np. Newag, Pesa, czy też Solaris.
Jeżeli za 10 lat po polskich drogach będzie jeździć milion elektrycznych samochodów, to będzie to najprawdopodobniej zasługa zachodnich koncernów motoryzacyjnych, a nie rodzimej myśli technologicznej. Osiągnięcie tak szczytnego celu nie wymaga jedynie wejścia na rynek zagranicznych podmiotów. Polska koniecznie musi uporać się ze swoimi wewnętrznymi problemami energetycznymi. Ponadto, nasze drogi muszą zostać przystosowane do skoku technologicznego. Działaniom tym powinien towarzyszyć proces wzrostu zamożności Polaków, bo obecnie nie wydaje się, by byli oni skłonni zamienić silniki spalinowe na ich elektryczne odpowiedniki. Sen o polskim samochodzie elektrycznym był bardzo krótki, wręcz kilkugodzinny. Natomiast wizja zelektryfikowanych polskich dróg wydaje się naprawdę odległa, niewykluczone, że jej spełnienie zajmie więcej niż 10 lat.
Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI