W minionym tygodniu wskazywałem, że rynek powinien zmierzyć się z przedwyborczym przystankiem i od tamtego czasu rzeczywiście zwyżki ustały, a aktywność handlu uległa zmniejszeniu. Widać to szczególnie w segmencie spółek największych, gdzie zarówno popyt jak i podaż przyjęły postawę wyczekującą. Korelacja z najważniejszymi europejskimi parkietami uległa zmniejszeniu, a na zaznaczeniu zyskały nasze wewnętrzne aspekty polityczne. Słabszy złoty wskazuje, że inwestorzy przygotowują się na zwycięstwo głównej partii opozycyjnej, ale nie to jest teraz najważniejsze.

Nie wiadomo bowiem, czy potrzebna będzie koalicja, jak ona mogłaby wyglądać oraz w jakim stopniu zmieni się powyborcza retoryka, której aktualne tony grają miejscami na niebezpiecznych strunach. Warto w tym miejscu wspomnieć, że z początkiem miesiąca na parkiecie pojawił się nowy zagraniczny kapitał, który wciąż jest na nim obecny. Jeżeli się on wystraszy powyborczego krajobrazu politycznego, to jego ewakuacja wyrządzi sporo szkód, włącznie z zaprzepaszczeniem perspektyw na lepszą końcówkę roku. Nie jest to jednak scenariusz bazowy, gdyż ten cały czas zakłada pewną racjonalność w postępowaniu polityków, którzy wraz z końcem kampanii wyborczej zejdą na ziemię. Tym samym uwzględniając pojawiające się już napływy środków do funduszy akcji rynków wschodzących, dalej poprawiać się powinien sentyment wokół giełdowych parkietów. Lokalnie oprócz polityki ważny będzie ruszający sezon wynikowy.

Poprzedni kwartał pokazał, że poprawa wciąż jest widoczna, ale nie jest tak powszechna, jak można zakładać. Ponadto klarownych pozytywnych zaskoczeń wcale nie było tak dużo i można było czuć niedosyt, szczególnie w kontekście zdecydowanie lepiej odebranych wyników za I kw. Aktualnie martwić nieco mogą pojawiające się już zapowiedzi gorszych raportów, które wciąż uznawać można za „wypadek przy pracy”, tym niemniej spotykają się one z uzasadnioną negatywną reakcją. Z drugiej strony wspomnieć trzeba o pojawiających się również wezwaniach na akcje, które może szczególną powszechnością nie grzeszą, ale sygnalizują, że duzi inwestorzy aktualne wyceny uznają za atrakcyjne z długoterminowego punktu widzenia. W tym kontekście do wzrostów aż tak wiele nie potrzeba. Uspokoić się musi nabrzmiały ostatnio wątek polityczny, a publikowane wyniki potwierdzić powinny wciąż trwający wzrost gospodarczy. Faworytami cały czas pozostają małe i średnie spółki, dla których bilans ryzyk i szans wciąż jest korzystniejszy niż w przypadku blue chipów.

 

Lukasz_Bautor: Łukasz Bugaj, CFA, Analityk, Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska SA