Euro 2020 – wielowalutowy portfel kibica. Euro 2020 to mecze w 11 państwach, w których płaci się 7 różnymi walutami. Dla kibica wyruszającego w podróż na mecze swojej drużyny oznacza to duże wyzwanie logistyczne i sporo okazji do przeliczania. Jak nie pogubić się w kursach walutowych i na co zwracać uwagę w kwestiach finansowych?
W dobie przygasającej pandemii fani futbolu mogą przemieszczać się pomiędzy miastami-gospodarzami rozsianymi po całym Starym Kontynencie, a wybierający się do Baku znajdą się nawet już poza granicami Europy – w Azji. Mnóstwo wrażeń sportowych, monumentalne stadiony, metropolie pełne atrakcji, zwiedzanie, odmienne kultury i kuchnie, ale też płacenie w różnych jednostkach monetarnych.
Popularne euro i egzotyczny manat
Biało-Czerwoni rozgrywają mecze grupowe w Sankt Petersburgu (wczorajsza porażka 1:2 ze Słowacją), w Sewilli (19 czerwca z Hiszpanią- remisują 1:1). Ponownie w Sankt Petersburgu (23 czerwca ze Szwecją). Turniejowe areny są jednak także w Kopenhadze, Amsterdamie, Bukareszcie, Budapeszcie, Glasgow, Monachium, Baku, Rzymie i Londynie. W sumie w 11 państwach, w których obowiązuje 7 walut (aż 21 możliwych par i jednocześnie 42 wariacje wymiany – tzw. crossy walutowe). Należą do nich bardzo popularne euro (EUR) czy funt (GBP), ale też walutowi reprezentanci naszego regionu gospodarczego, czyli w żargonie ekonomicznym tak zwanego koszyka: rubel (RUB), lej rumuński (RON) i forint węgierski (HUF).
Zdecydowanie najbardziej egzotyczną walutą turnieju wydaje się azerski manat (AZN). Nie taki jednak diabeł straszny, jak go malują. Po pierwsze, w Baku, gdzie mecze rozgrywają drużyny z grupy i odbędzie się tam jeden z ćwierćfinałów, powszechnym uznaniem cieszy się dolar (USD). Dlatego na piłkarskie Mistrzostwa Europy warto wyposażyć się w m.in. amerykańską walutę. Po drugie, manat nie należy do grona walut, których kursy swobodnie się zmieniają (w przeciwieństwie do np. złotego czy korony czeskiej). Jego wartość jest stała względem właśnie USD, a za jednego dolara kupimy 1,70 manata.
Podobnie mają się sprawy kolejnej waluty turnieju, czyli korony duńskiej (DKK). Gospodarka Danii jest bardzo silnie powiązana ze strefą euro, trwały związek łączy również obie waluty. Ostatnio kurs EUR/DKK kształtuje się na poziomie 7,44. Oznacza to, że jedno euro jest warte niespełna 7,50 korony duńskiej. A w odwrotnym ujęciu: za jedną koronę duńską zapłacimy mniej więcej 13,5 eurocenta.
Forma jednych walut stabilna, innych się waha
W turniejowym gronie znajdziemy jednak także wyjątkowo zmienne waluty, czyli takie, których wahania do złotego mogą sprawić nie lada niespodziankę. Może być ona miła – w przypadku osłabienia zwiększającego naszą siłę nabywczą. Może być także nieprzyjemna – w sytuacji wzrostu kursu, ponieważ wzrost wartości danej waluty z punktu widzenia Polaka oznacza, że rachunek w pubie lub koszt zakwaterowania automatycznie się zwiększa.
Taka sytuacja dotyczy szczególnie rubla (RUB), czyli m.in. wyprawy kibiców do Sankt Petersburga. Warto zatem wiedzieć, że kurs rosyjskiej waluty w tym roku jest ponad dwa razy bardziej zmienny niż euro! Z kolei notowania wspólnej europejskiej waluty w relacji ze złotym (tu kłania się m.in. mecz Polaków w Sewilli) należą do stabilnych. W maju br. kurs euro tylko dwa razy zmienił się jednego dnia o więcej niż 0,5 proc.
Zmianą kursów nie warto się też przejmować, wybierając się do Budapesztu, na mecze grupy F i jedno spotkanie 1/8 finału. Powiedzenie „Polak, Węgier dwa bratanki” można też sparafrazować: „złoty, forint dwa bratanki”. Losy obu walut są zazwyczaj bardzo podobne. Dzieje się tak ze względu na zbliżoną charakterystykę obu gospodarek, zwłaszcza z punktu widzenia światowych centrów finansowych.
Gdy mistrzostwa nabierają tempa, świat zwalnia
Skoro o centrach finansowych i „białych kołnierzykach” z Frankfurtu, Paryża czy Londynu mowa, warto zauważyć, że pracownik sektora finansowego to też człowiek. I nie zawsze dystansuje się od futbolowej gorączki. Opracowanie Europejskiego Banku Centralnego „The Pitch Rather than the Pit: Investor Inattention During FIFA World Cup Matches” pokazało, że podczas wielkich turniejów piłkarskich notowania instrumentów finansowych przebiegały jakby w zwolnionym tempie. Ponadto liczba transakcji na giełdach była znacznie mniejsza. Gdy np. w trakcie Mistrzostw Świata w RPA narodowa drużyna wybiegała na boisko, to liczba akcji zmieniających właściciela w tym kraju była o 45 proc. niższa niż zazwyczaj. Aktywność spadała dodatkowo w kluczowych momentach gry, zwłaszcza gdy padały gole. W tym świetle dość prawdopodobne wydaje się stwierdzenie, że rynek walutowy nie będzie w najbliższym miesiącu areną burzliwych przetasowań.
Na Euro 2020 rządzi… euro. Podium dzieli z funtem i rublem
Nie powinno dziwić, że na turnieju rozgrywanym pod szyldem Euro dominuje waluta o tej samej nazwie. Spośród 51 mistrzowskich spotkań 16 odbywa się tam, gdzie obowiązuje wspólna europejska waluta: po 4 grupowe mecze mają: Rzym, Monachium, Amsterdam oraz Sewilla.
Funt jest „gospodarzem” 12 meczów – 8 w Londynie i 4 w Glasgow. Przy czym wagę brytyjskiej waluty na Euro 2020 podbija stawka spotkań. Na Wembley piłkarze zagrają o wszystko, co najważniejsze – odbędą się tam bowiem oba półfinały oraz finał.
Walutowe podium Euro 2020 zamyka rubel z 7 spotkaniami. Pozostałe strefy walutowe po równo dzielą między siebie 16 piłkarskich konfrontacji.
Jeśli Biało-Czerwoni dotrą na Wembley
W jakich walutach zapłacą polscy kibice podróżujący za naszą narodową drużyną? Na fazę grupową w Sankt Petersburgu i w Sewilli przydadzą się ruble oraz euro. Kolejne destynacje zależą od wyników i miejsca w tabeli.
Jeżeli kadra Paulo Sousy przejdzie do 1/8 turnieju, biało-czerwony koszyk walut może, ale nie musi, rozszerzyć się o kolejną walutę. Prześledźmy możliwe scenariusze. Po awansie z 1. miejsca w tabeli grupy E, co dziś wydaje się już mało realne, byłby to funt przydatny na mecz w Glasgow. Zaś po zajęciu 2. lokaty – korona duńska na wyprawę do Kopenhagi. W przypadku opcjonalnego awansu z 3. miejsca możliwy jest powrót do Hiszpanii albo konieczność kupowania forintów ze względu na potencjalny mecz 1/8 finału w Budapeszcie.
Wygrana i awans Biało-Czerwonych do ćwierćfinału może otworzyć drogę np. do Baku. Co wiązałoby się z uzupełnieniem portfela o manaty lub dolary. Kolejne zwycięskie starcie to już prosta droga do Londynu i wydatki w funtach szterlingach.
Podsumujmy: jeśli reprezentacji Polski udałoby się dojść do strefy medalowej, zagrałaby po drodze w miastach, gdzie obowiązuje od 3 walut obcych (w przypadku wygranej w grupie), aż do 5. Gdy ścieżka na magiczny dla Anglików stadion wieść będzie przez Węgry i Azerbejdżan.
Źródło: Cinkciarz