Praca na czarno, przepisywanie majątku, czyli moralność finansowa Polaków. Praca na czarno, płacenie gotówką bez rachunku, aby uniknąć VAT oraz przepisywanie majątku na rodzinę, aby uciec przed wierzycielami. To częste zachowania, które na rynku finansowym spotykają się z największym społecznym przyzwoleniem. Takie wnioski płynął z szóstej edycji badania Związku Przedsiębiorstw Finansowych pt. „Moralność Finansowa Polaków 2021”.
Każde odstępstwo od zapewnienia normalnego obiegu pieniądza w gospodarce wpływa negatywnie na szereg powiązanych czynników, w tym choćby na transfery socjalne. Im szybciej zdamy sobie sprawę, że gospodarka to sieć naczyń połączonych i jej prawidłowe funkcjonowania poprawia sytuację całego społeczeństwa, tym lepiej.
Wyniki najnowszej edycji badania Moralność Finansowa Polaków 2021 wskazują na utrzymującą się dużą skłonność Polaków do nadużyć w obszarze finansów. Na fali pandemii, w zeszłym roku wartość Indeksu Akceptacji Nieetycznych Zachowań Finansowych wzrosła znacząco z 41 do ponad 46 proc. W tym roku nieco obniżyła się do poziomu 45,3 proc.
Poziom indeksu nadal jest niepokojąco wysoki
Oznacza to, że Polacy są gotowi usprawiedliwiać odstępstwa od zasad w blisko połowie badanych sytuacji. Na wynik składają się odpowiedzi na 9 pytań, w których badani deklarują, czy są w stanie zrozumieć i zaakceptować, dla bieżących korzyści finansowych, łamanie nie tylko zasad etycznych, ale czasami również prawa.
Stawiane wymagania moralne, dotyczące kwestii finansowych, rosną wraz z wiekiem. Osoby starsze, szczególnie w wieku emerytalnym, znacznie rzadziej są skłonne usprawiedliwiać konsumenckie nadużycia niż osoby młodsze. Wyższy poziom moralności finansowej niezmiennie przejawiają też kobiety.
Praca na czarno i podpisywanie umów bez czytania
Praca na czarno, aby uniknąć ściągania długów z pensji, kolejny rok z rzędu spotyka się z największym przyzwoleniem społecznym. Akceptację dla tego typu nadużycia wyraża ponad 63 proc. Polaków. Prawie trzy piąte badanych jest skłonnych usprawiedliwić płacenie gotówką bez rachunku, aby uniknąć VAT. To nieco więcej niż przed rokiem, gdy pogląd taki wyrażało 54 proc. uczestników badania. Natomiast 55 proc. respondentów uważa, że można zaakceptować przepisywanie majątku na rodzinę, aby uciec przed wierzycielami.
Ponad połowa uczestników badania gotowa jest też usprawiedliwić zatajanie informacji uniemożliwiających uzyskanie kredytu. Wciąż bardzo wysoki jest również poziom przyzwolenia społecznego dla zaciągania kredytów bez zapoznania się z warunkami ich spłaty. Dla tego niebezpiecznego zjawiska akceptację w najnowszej edycji raportu wyraża ok. 48 proc. badanych. Najbardziej rygorystycznie odnosimy się natomiast do wyłudzania kredytów za pomocą fałszywych dokumentów. Usprawiedliwia je co dziesiąty z nas, co i tak jest bardzo niepokojącym wynikiem.
Ankietowani co rok pytani są również w badaniu o podejście do oddawania długów, czy jest to ich zdaniem obowiązek moralny? Zdecydowana większość uważa, że tak – tym razem 92 proc. respondentów. Jedynie 2 proc. uznało, że nie. Można jednak zaobserwować, że od wybuchu pandemii w 2020 r. przybyło negatywnych odpowiedzi, więcej jest też osób, które mają co do tego wątpliwości.
BIG przypomni o konieczności oddania długów
Instytucja ta jest coraz powszechniej znane Polakom. Z ostatniej fali badania wynika, że o BIG-ach słyszało ponad cztery piąte (84,2 proc.) polskich konsumentów. Co więcej, ponad dwie piąte respondentów ocenia je pozytywnie. Znajomość biur informacji gospodarczej rośnie wraz z wiekiem i wykształceniem badanych. Bardziej znane są również wśród osób, które sięgają po pożyczki czy kredyty.
Badani mają też sporą świadomość mechanizmu działania Biur Informacji Gospodarczej na regulowanie zobowiązań finansowych. Stąd też zapewne dość powszechna deklaracja szybkiej spłaty długu z myślą o wykreśleniu z rejestru. Przede wszystkim po to, by wpis o długu nie stanął na przeszkodzie realizacji planów. Jednak co znamienne, w okresie przedłużającej się pandemii, reakcja ta straciła nieco na popularności. Obecnie 72 proc. badanych mówi, że spłaciłoby dług, aby zostać wykreślonym z rejestru dłużników. Podczas gdy przed rokiem takiej odpowiedzi udzieliło 77 proc. badanych, a dwa lata temu 79 proc. Przybywa natomiast osób, które uregulowałyby zobowiązanie dopiero w momencie, gdyby wpis utrudniał im życie (19 proc. wobec 18 proc. przed rokiem i 15 proc. w edycji badania z 2019 r.).
Badanie pokazuje również, że pandemia wpłynęła na sytuację życiową, możliwości spłaty, jak i samo podejście do regulowania zobowiązań. Szczególnie tam, gdzie kondycja materialna nie jest najlepsza. Wśród respondentów, którzy zaciągnęli kredyt lub pożyczkę i mają problemy z regulowaniem rat, obecnie 37 proc. od razu zwróciłoby dług, aby zostać wykreślonym z rejestru. Natomiast blisko połowa spłaciłaby go dopiero wtedy, gdy wpis utrudniałby im życie. To duża zmiana w porównaniu do ubiegłego roku, kiedy to przeważał udział osób gotowych spłacić zaległość natychmiast.
Źródło: BIG InfoMonitor