Obecnie wykonawcy nie mogą odgonić się od zleceń. To powoduje, że teraz to firmy dyktują warunki. Ceny poszybowały w górę. Ma to bezpośredni wpływ na plany inwestycyjne w gminach.
Przetargi po trzy razy
W Pabianicach pod Łodzią drożyzna sprawiła, że magistrat musiał zrezygnować z budowy dróg rowerowych wokół stawów na MOSiRze. Oferty wykonawców dwukrotnie przebiły zaplanowany budżet. W 2018 roku urząd planuje podejść do przetargu jeszcze raz, tym razem z bardziej aktualnym kosztorysem. Mieszkańcy nie będą się też cieszyć ze zmodernizowanych bulwarów nad rzeką Dobrzynką. Urzędnicy wyliczyli koszt robót na 1,5 mln złotych. Wpłynęła jedna oferta opiewająca na 3,5 mln. Inwestycję odłożono na półkę. W związku z sytuacją władze miasta podjęły decyzję, by jak najwięcej przetargów drogowych ogłosić jeszcze w styczniu, kiedy wykonawcy nie mają zamkniętego portfela zamówień i można wynegocjować lepsze ceny. Do tej pory przetargi w Pabianicach ogłaszane były wiosną.
Lepiej sytuacja wygląda w Piotrkowie Trybunalskim. – W przetargach osiągamy ceny niższe od kosztorysów, ale wyższe niż w zaplanowanych budżetach – mówi Jarosław Bąkowicz z magistratu. – Termomodernizacja urzędu miejskiego znacznie przekroczyła zaplanowany budżet, dlatego na najbliższej sesji będziemy dokładać środków do tej inwestycji.
Urzędników zaskoczyła też cena za przebudowę pętli autobusowej na Wierzejach – Jeziornej wraz z remontem ulicy. Zaplanowano na nią kwotę 1 milion 800 tysięcy złotych. W przetargu najlepsza oferta opiewała na kwotę dwóch milionów 200 tysięcy. Władze miasta zdecydowały, że budżet dołoży brakujące 400 tysięcy złotych.
– Przetargi musimy rozpisywać po trzy razy, by osiągnąć odpowiednie ceny. Nie mamy wątpliwości, że zamiast rynku inwestora mamy dziś rynek wykonawcy. Wracamy do sytuacji sprzed 8- 10 lat – podsumowuje Jarosław Bąkowicz.
Wykonawcy nie nadążają z zamówieniami
W Garwolinie na Mazowszu władze miasta musiały odpuścić część zaplanowanych inwestycji.
– Ceny wykonawców są 20 procent wyższe od cen z kosztorysów, jakie przygotowaliśmy. Zrezygnowaliśmy m.in. z modernizacji chodników wzdłuż głównego ciągu w Garwolinie, czyli starej drogi nr 17 – mówi Maria Perek, zastępca burmistrza miasta.
Przetargi trzeba powtarzać po trzy razy. Tak było z ulicą Hłaski w Garwolinie. Ostatecznie włodarze gminy zdecydowali się zrealizować cały zakres planowanego remontu, ale roboty rozłożyli na dwa lata.Za to zakres remontu i odwodnienia ulicy Bocznej został znacznie okrojony.
Drożej wyszły remonty dróg dojazdowych do gruntów rolnych. Na te inwestycje gmina dostała 50 procent dofinansowania z Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych. Problem w tym, że dotacja przyznawana była na podstawie starych założeń kosztorysowych. Po rozstrzygnięciu przetargów okazało się, że ceny poszły w górę. Ale nie wpłynęło to już na wcześniej ustaloną wysokość dofinansowania. Różnicę gmina musiała pokryć z budżetu miasta.
Część inwestycji trzeba było przenieść do planu wieloletniego.