Łatwość pobierania „L4” osiągnęła w naszym kraju nowy, niebotyczny do tej pory poziom. W 2022 roku zarejestrowano w całym kraju aż 27 mln zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy, co stanowi wzrost o 6,7 % rok do roku – wynika z danych ZUS. Jednym z czynników mających wpływ na taki stan rzeczy jest z pewnością upowszechnienie teleporad. Jak się okazuje, obecnie zwolnienie możemy kupić przez internet, podobnie jak żywność, środki higieny czy sprzęt RTV.
Zastosowanie koszyka internetowego jest dobrze znane konsumentom nie od dziś i polega na tym samym, co zwykłego koszyka na zakupy. Klient przeglądający ofertę sklepu wybiera produkty, a następnie w prosty sposób dokonuje płatności online. Okazuje się, że od pewnego czasu korzystając z tego narzędzia Polacy mogą pobierać również zwolnienia lekarskie. Jak to możliwie?
„L4” od ręki – jak to działa?
Jak szacuje Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes Conperio obecnie usługi tego typu w sieci świadczy kilkadziesiąt podmiotów medycznych. Po przejściu na stronę jednego z serwisów otrzymujemy do wypełnienia krótki formularz. Należy uzupełnić numer NIP pracodawcy, wpisać rodzaj choroby, na przykład przeziębienie oraz datę zachorowania. Maksymalny czas trwania „L4” wynosi 7 dni, z opcją przedłużenia o kolejne 7 podczas następnej płatności. Cena podana w formularzu to 95 zł. Klikamy opcję dodaj do koszyka i gotowe, całość nie zajęła więcej niż 5 minut.
Założyciele serwisu paramedycznego chwalą się na swoim portalu m.in. „wychodzeniem naprzeciw nowym technologiom”, a także „troską o zdrowie pacjentów oraz ich wygodę”. Ponadto, okresowo pacjenci mogą liczyć tu na rabaty i zakupić zwolnienie lekarskie na przykład z 10% zniżką. W przytoczonych na stronie opiniach możemy przeczytać, że kuracjusze chwalą sobie „niebywałą szybkość usługi” oraz „brak potrzeby wstawania z kanapy”.
Zwolnienie przez internet – efekt uboczny pandemii
Jest to niestety jeden z efektów ubocznych pandemii i popularnych teleporad. Odpowiedzialna opieka medyczna polega na badaniu pacjenta. Portale, które określają się nowoczesnymi podmiotami medycznymi w rzeczywistości po prostu handlują „L4”. To ogromne pole do nadużyć. Z przykrością stwierdzamy, że w procederze bardzo często udział biorą sami lekarze.
Dziwi opieszałość i brak interwencji ze strony choćby Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W obecnych, trudnych czasach, państwowa jednostka oraz przedsiębiorcy powinni zadać sobie pytanie, czy stać ich na absencję chorobową lub jak długo jeszcze będzie ich na nią stać?
Źródło: Conperio