Wizja sądu mobilizuje dłużników z branży budowlanej do spłaty. Zatory płatnicze w budowlance występują od lat. Moralność płatnicza jest tam niska, co odzwierciedlają dane o upadłościach i restrukturyzacjach. Równocześnie skomplikowane powiązania między inwestorami, generalnymi wykonawcami i podwykonawcami utrudniają polubowne odzyskanie pieniędzy od kontrahentów. Powszechną praktyką w branży jest podważanie zapisów umów. Przedsiębiorcy kierują więc faktury do windykacji sądowej, która często jest ostatnią deską ratunku, aby przywrócić płynność finansową.
Z analiz Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że w 2021 r. przeprowadzono 1888 postępowań restrukturyzacyjnych, z czego 160 dotyczyło firm z branży budowlanej. Zbankrutowało 51 przedsiębiorstw z tego sektora.
Jednocześnie na koniec 2021 r. w bazie danych Krajowego Rejestru Długów widniało 47 093 dłużników z branży budowlanej, którzy mieli 1,54 mld zł zaległości.
Rzekome usterki, wstrzymane przelewy
Branża budowlana to duży, ale hermetyczny sektor, zwłaszcza jeśli chodzi o przepływ pieniędzy. Wstrzymywanie płatności miesiącami albo niepłacenie w ogóle, odsyłanie faktur pod byle pretekstem, uzależnianie zapłaty od spełnienia dodatkowych warunków stanowi rynkowy standard w rozliczeniach między firmami. Małe i średnie firmy ponoszą największe ryzyko biznesowe w łańcuchu przedsiębiorstw obsługujących budowę.
Co ważne, mniejsi podwykonawcy powinni zostać zgłoszeni przez generalnego wykonawcę do inwestora. Co zapewni tym pierwszym otrzymanie pieniędzy po zakończeniu prac. Nie zawsze tak się jednak dzieje, więc nierzadko zostają bez zapłaty lub jest ona przesuwana w nieskończoność. Przedsiębiorstwa niechętnie sięgają po kredyty na bieżącą działalność, bo są one obudowane biurokracją i obwarowane licznymi kryteriami. Od października 2021 roku rosną też koszty kredytów, do czego przyczynia się podnoszenie stóp procentowych. Nie pomaga to w ich zaciąganiu. W efekcie wiele firm posiłkuje się pieniędzmi, które powinny zapłacić podwykonawcom, wyszukując braki w dokumentacji lub kwestionując jakość robót. W ten sposób powstają zatory płatnicze, które są bolączką całej branży.
Windykacja branży budowlanej
Wiele spółek inwestorskich powstaje wyłącznie na potrzeby konkretnej inwestycji – postawienia biurowca czy apartamentowca. Inwestor płaci generalnemu wykonawcy, a ten powinien rozliczyć się z mniejszymi podwykonawcami. Nierzadko są to jednoosobowe działalności gospodarcze, dla których otrzymanie pieniędzy na czas to „być albo nie być”. I tu zaczynają się schody. Jeśli generalny wykonawca dostaje dużą transzę zapłaty, a w międzyczasie okazuje się, że dany etap budowy kosztował więcej niż zakładała kalkulacja, pomniejsza kwotę dla podwykonawcy, wyszukując „sporne” zapisy w umowie lub rzekome usterki. W rezultacie ten nie ma z czego uregulować faktur wobec dostawców materiałów lub przewoźników.
Biorąc pod uwagę skomplikowane powiązania pomiędzy podmiotami z branży budowlanej, a także podważanie lub ignorowanie zapisów w umowach, obsługa zleceń windykacyjnych od wierzycieli tego sektora musi się opierać na kompleksowości. Oznacza to, że niezapłacona faktura najpierw trafia do windykacji polubownej. A gdy tu się nie uda odzyskać pieniędzy, wierzyciele mogą zdecydować się na skorzystanie z usług kancelarii prawnej współpracującej z firmą windykacyjną.
Dodatkowe koszty motywują kontrahentów
W ślad za umowami zawieranymi w branży budowlanej nie zawsze idzie sumienność płatnicza i poczucie odpowiedzialności za to, co zostało ustalone.
Część przedsiębiorców nie respektuje zapisów zawartych w dokumentach. Ponadto interpretuje je niezgodnie z pierwotnymi ustaleniami, szukając rozmaitych pretekstów do podważenia zasadności wystawienia faktury lub kwoty, na jaką opiewa. Na rynku funkcjonuje spora grupa firm, które wręcz specjalizują się w takich „rozliczeniach” z kontrahentami. W rozmowach z nimi trzeba dużej wiedzy prawniczej i doświadczenia w obsłudze tej branży. Część z nich próbuje zyskać ile się da, ale gdy pozew trafia do sądu i wizja procesu staje się realna, regulują dług. W znaczącej części przypadków konieczne jest jednak rozstrzygnięcie przez sąd i oddanie potem sprawy do komornika.
Wraz ze sporządzeniem pozwu kancelaria wysyła bowiem do dłużnika powiadomienie, że sprawa została skierowana do sądu. Równolegle kontaktuje się z nim mailowo i telefonicznie, aby przekonać do zawarcia ugody. To pozwoli zaoszczędzić czas i pieniądze.
Gorąco w budownictwie, a będzie trudniej
Eksperci rynku budowlanego oceniają, że z powodu rosnących kosztów wykonawcy już zaczęli dopłacać do umów zawartych w 2020 r. Brak przetargów kolejowych i samorządowych dodatkowo zaostrzy w najbliższym czasie walkę o kontrakty na budowę dróg. Problemem są drożejące materiały budowlane, kolejne podwyżki cen paliw i rozpędzająca się inflacja. Polski Związek Pracodawców Budownictwa oszacował, że w ciągu kilku miesięcy o kilkadziesiąt procent podrożało drewno, materiały izolacyjne, rury, kable i przewody. Nawet taniejąca od czerwca stal jest dwa razy droższa niż rok wcześniej. Efektem tych perturbacji może być dalszy wzrost zatorów płatniczych w branży.
Aby uniknąć problemów z płatnościami od kontrahentów, firmy powinny dobrze zabezpieczyć się już na początku. Na etapie zawierania umowy na wykonanie usługi czy dostarczenie towaru. Bolączką wielu MŚP są umowy zawierane „na słowo”, bądź bardzo ogólne, które nie odzwierciedlają szczegółów rzeczywistej transakcji. Przedsiębiorcy powinni zadbać o przejrzystość i jednoznaczność zapisów w dokumentach. Muszą one zawierać dokładnie to, do czego strony chcą się zobowiązać. Ponadto być na tyle precyzyjne, aby nie umożliwiały później jakiejkolwiek dodatkowej interpretacji. Chodzi o to, aby nie było potem konieczności przygotowywania szerokich stanowisk w pismach procesowych.
Źródło: KRD