Obecna definicja obiektu budowlanego prowadzi do zwiększenia ryzyka podatkowego i powstawania dużych rozbieżności odnośnie kwalifikacji poszczególnych budowli. Jak oceniają eksperci, wadliwy charakter przepisów skutkuje niepotrzebnym skomplikowaniem zasad opodatkowania nieruchomości. Problem rozwiązać mogłaby zmiana przepisów, która polegałaby np. na wprowadzeniu nowej i bardziej precyzyjnej definicji.
Zgodnie z polskim prawem, podatek od nieruchomości dotyczy nieruchomości i obiektów budowlanych stanowiących grunty, budynki, części budynków oraz budowle i ich części, które związane są z prowadzeniem działalności gospodarczej. W ustawie o podatkach i opłatach lokalnych nie ma jednak dokładnego opisu takich obiektów – ustawodawcy odsyłają w tym przypadku do Prawa budowlanego.
Eksperci oceniają obecne rozwiązanie krytycznie. Kontrowersje wzbudza głównie nowe – obowiązujące od 28 czerwca 2015 r. – ujęcie definicji obiektu budowlanego. Aktualne prawo mówi, że obiekt budowlany to budynek, budowla lub obiekt małej architektury, wliczając w to instalacje zapewniające możliwość użytkowania danego obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem, powstały z użyciem wyrobów budowlanych.
Problemy budzi bardzo duża rozbieżność odnośnie kwalifikacji poszczególnych urządzeń technicznych jako budowli. Jak tłumaczy Rafał Kufieta, prawnik z Kancelarii Prawnej Rafał Kufieta, kłopoty dotyczą interpretacji definicji w kontekście podatku od nieruchomości.
„Obecna konstrukcja wygenerowała nowe wątpliwości. Mowa przykładowo o wykreśleniu z definicji urządzeń technicznych. Brakuje równocześnie odniesienia do związku takich urządzeń z budowlą. Jaki jest efekt? Pojawiły się wątpliwości dotyczące kwalifikacji poszczególnych urządzeń i tego, czy dane urządzenie powinno być w takim przypadku wyłączone z opodatkowania podatkiem od nieruchomości. Podobnie jest również m.in. ze sprawą dokładnej interpretacji sytuacji, gdy dany obiekt nie został wzniesiony, lecz powstał poza tzw. procesem budowlanym. Wprowadzone w czerwcu zmiany skutkują większym skomplikowaniem prawa, chociaż trzeba też przyznać, że kłopoty dotyczyły także poprzedniego brzmienia przepisów. Rzeczywiste konsekwencje wadliwego zdefiniowania obiektu poznamy prawdopodobnie w 2016 r.” – mówi Rafał Kufieta.
Kwestia wadliwej definicji obiektu budowlanego znalazła się ponadto na opublikowanej niedawno „Czarnej Liście Barier 2015”, w której Konfederacja Lewiatan wylicza bariery ograniczające rozwój biznesu w Polsce.
Definicja obiektu budowlanego do naprawy?
Eksperci i środowiska biznesowe apelują o naprawę regulacji już od kilku miesięcy. Problem był także poruszany w poselskich interpelacjach, które kierowano do Ministerstwa Finansów.
„Przepisy trzeba doprecyzować, by stały się jednoznaczne i proste w interpretacji. Aktualne brzmienie skutkuje bowiem zwiększeniem niepewności dla polskich podatników. Jest kilka możliwości. Można np. bezpośrednio w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych określić definicje dotyczące obiektów budowlanych, czyli bez odsyłania do Prawa budowlanego. Interesującym rozwiązaniem mogłoby być też odesłanie do odpowiednich zapisów Klasyfikacji Środków Trwałych, co także powinno przynieść pozytywne rezultaty. Co istotne, odesłanie do KŚT było już rozważane w poprzednich latach, ale ostatecznie wycofano się z tego pomysłu” – wyjaśnia Rafał Kufieta.
Rozwiązanie problemu przewidywano we wstępnej wersji rządowego projektu nowelizacji ustawy o samorządzie oraz niektórych innych ustaw. W finalnej wersji noweli takiej zmiany zabrakło. W drugiej połowie 2015 r. resort finansów prowadził konsultacje dotyczące czterech różnych propozycji nowego uregulowania definicji obiektu budowlanego – do tej pory nie powstał jednak żaden projekt takiej zmiany przepisów.
Jak ocenia Rafał Kufieta, obecne przepisy dotyczące zdefiniowania obiektu budowlanego dla celów podatkowych powinny zostać jak najszybciej naprawione i skonstruowane w ten sposób, aby nie rodziły żadnych niepotrzebnych wątpliwości interpretacyjnych.