Jak zareaguje rynek na kolejną podwyżkę stóp procentowych. Działająca w coraz bardziej skomplikowanym środowisku rodzimej gospodarki Rada Polityki Pieniężnej, podniosła już po raz dziesiąty z rzędu stopy procentowe NBP. Tym razem prognozy obstawiały szerszy zakres ruchu w granicach 50-100 pb. Ostatecznie główna stopa poszybowała o 50 pb. do poziomu 6,5 proc.
RPP decydując o kolejnym poziomie procesu windowania kosztu rodzimego pieniądza, tym razem działała pod szczególną presją. Wynika to z wciąż nieubłaganie szybującej inflacji CPI. Dodatkowo z sytuacji załamania złotego w okolicznościach dołującego PMI dla polskiej gospodarki. I to prawdopodobnie ten ostatni czynnik zadecydował o relatywnie umiarkowanej podwyżce, niestety najprawdopodobniej nie ostatniej w tym cyklu.
Jak wzrosną raty kredytu po podwyżce stóp procentowych?
Przy obecnej wartości stopy referencyjnej, zakładając wzrost stawki WIBOR 3M do 7,6 proc. do końca lipca br., dynamika rat kredytów mieszkaniowych w stosunku do okresu sprzed podwyżek przekracza już na dobre 100 proc. od jesieni ub. roku. Rata kredytu o wartości 300 tys. zł zaciągniętego na 30 lat z marżą równą 2 proc. wzrośnie już licząc od początku października ub. roku z poziomu 1141 zł do 2544 zł. Natomiast miesięczna spłata analogicznego zobowiązania w wysokości 600 tys. zł pójdzie w górę z 2281 zł do 5090 zł. Innymi słowy już o 123 proc., a nominalnie ponad 2,8 tys. zł. Tego typu relacje sygnalizują już teraz osiągnięcie poziomów krytycznych, które grożą istotnym pogorszeniem statystyk spłacalności hipotek złotowych.
Tymczasem zgodnie z zasadą „nieszczęść chodzących parami”, załamanie kursu złotego silnie uderza w budżety 600 tys. mieszkaniowych kredytobiorców walutowych. Ich sytuacja w porównaniu do zadłużonych w złotym jeszcze do niedawna wydawała się relatywnie stabilna. Tymczasem po pierwszej od lat podwyżce stóp przez SNB i prognozach ich dalszego ruchu w górę, już w bezpośredniej perspektywie, w połączeniu z przyśpieszeniem zwyżki CHF/PLN sytuacja tzw. frankowiczów zaczyna się bardzo poważnie komplikować. Bynajmniej nie poprawi jej umiarkowany tym razem ruch RPP, który spowodował dalszą deprecjację rodzimej waluty.
Deweloperzy z pesymizmem patrzą na kolejna podwyżkę stop procentowych
Najbardziej efektownym skutkiem marszu stóp procentowych w górę jest koniunkturalna zapaść statystyk kredytów mieszkaniowych. Indeks BIK popytu na kredyty mieszkaniowe w czerwcu uległ tąpnięciu o 59,9 proc. w relacji rok do roku. Natomiast spadek wnioskujących o kredyt zniżkował o 60 proc. do zaledwie 19,5 tys. Innymi słowy absolutnie najniższej w monitorowanej przez BIG od 2007 roku historii. Co gorsza jednak, sytuacja pomimo dość tragicznej wymowy wciąż nieubłaganie pogarsza się z miesiąca na miesiąc. W tym stanie rzeczy prognozy spadku wartości kredytów mieszkaniowych o 20 – 30 proc. w roku bieżącym wydają się i tak dość optymistyczne.
Taka sytuacja coraz dotkliwiej uderza w sprzedaż mieszkań deweloperskich. Ostatni raport BIG DATA RynekPierwotny.pl. informuje o czerwcowym wyniku sprzedaży nowych mieszkań w liczbie zaledwie 2129 lokali na siedmiu największych rynkach kraju. Oznacza to spadek miesiąc do miesiąca o 13 proc. i rok do roku aż o 40 proc.
Lokaty bankowe konkurencją dla inwestycji w mieszkania
Charakterystycznym elementem hamowania koniunktury sprzedażowej na pierwotnym rynku mieszkaniowym jest wyraźne spowolnienie wzrostów stawek mkw. nowych lokali na głównych rynkach kraju. Na podstawie danych za czerwiec można z grubsza przyjąć, że ceny w relacji miesiąc do miesiąca nie uległy zmianom mającym znaczenie statystyczne. Być może już za miesiąc – dwa okaże się, że w sytuacji rekordowo wysokich stóp NBP, stymulujących spadkową tendencję deweloperskich kontraktacji, pojawi się pierwsza od lat szansa na impuls korekcyjny w deweloperskich cennikach.
Jak zauważa portal RynekPierwotny.pl, w dalszym ciągu deweloperzy mieszkaniowi komunikują rekordową – rzędu 60 – 70 proc. udziału – przewagę transakcji gotówkowych nad kredytowymi w procesie topniejącej z miesiąca na miesiąc sprzedaży nowych lokali. Tymczasem coraz większą konkurencją dla inwestycji w mieszkania stają się rosnące, wraz ze stopami NBP, oprocentowania lokat bankowych oraz rentowności innych instrumentów finansowych niskiego ryzyka z gwarancją ochrony kapitału. A być może już niebawem spełnią się oczekiwania likwidacji kuriozalnego, w obecnych warunkach rynkowych, podatku Belki.
Dynamika zmian na rynku deweloperskim
Sytuacja ta coraz bardziej zaczyna przypominać tę z okresu globalnego kryzysu finansowego zapoczątkowanego upadkiem Lehman Brothers w 2008 roku. Właśnie wtedy pieniądze trzymane przez Kowalskiego w rodzimym banku dawały przez kilka lat z rzędu znacznie większe profity niż zainwestowane w mieszkaniówce.
W tej sytuacji najgorszym z możliwych scenariuszy dla branży deweloperskiej byłby wiarygodny sygnał początku korekty cenowej nowych mieszkań. Co mogłoby wywołać u inwestorów detalicznych awersję do gotówkowych inwestycji mieszkaniowych na bliżej nieokreślony okres czasu. W tej chwili wydaje się to bardzo mało prawdopodobne z racji rekordowo wysokiej inflacji i rosnących kosztów inwestycji deweloperskich. Sęk w tym, że na rynku nie ma rzeczy niemożliwych. Ceny mieszkań zależą nie tylko od jednego, ale od całego szeregu czynników, w tym przede wszystkim takich, których nie sposób przewidzieć.
Źródło: RynekPierwotny.pl