Ubezpieczenie niskiego wkładu własnego w kredytach frankowych z założenia miało być narzędziem, które pozwoli kredytobiorcy na zaciągniecie kredytu, jeżeli nie ma on wystarczających środków na pokrycie wkładu własnego. Zawarcie tego rodzaju umowy banki traktowały różnie – jako prowizję, opłatę manipulacyjną czy też standardowo, jako ubezpieczenie. Wiedząc, jak zawiłe zapisy umowy mogą wpłynąć na decyzje konsumentów, przybliżamy temat i zachęcamy do przeczytania opinii eksperta w tej sprawie.
Ubezpieczenie niskiego wkładu polecane jest tym kredytobiorcom, którzy nie posiadają własnego wkładu, tj. których w danym momencie nie stać na zaciągnięcie kredytu we wnioskowanej wysokości. Bank z kolei, dzięki temu instrumentowi miał być dodatkowo ubezpieczony ze względu na większe ryzyko finansowe. Wielu konsumentów decydowało się na zaciągnięcie takich zobowiązań. W praktyce jednak, okazały się one nie do końca zgodne z prawem.
W tym artykule chcemy omówić abuzywność postanowień umownych dotyczących ubezpieczenia niskiego wkładu własnego, a tym samym przekonać do tego, że kredytobiorca może żądać zwrotu korzyści nienależnie pobranych przez bank. Roszczenie to przedawnia się na zasadach ogólnych: po 10 latach w odniesieniu do każdej pobranej kwoty (w praktyce można więc żądać nienależnie pobranych przez bank świadczeń do 10 lat wstecz).
Jak działa mechanizm ubezpieczenia niskiego wkładu własnego w kredytach frankowych?
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy eksperta z firmy VOTUM S.A. specjalizującej się w dochodzeniu roszczeń na rzecz Frankowiczów. Kacper Jankowski, Dyrektor Departamentu Spraw Bankowych na co dzień zajmujący się tematem kredytów powiązanych z walutą obcą i reprezentacją Frankowiczów w walce z bankami, uważa, że klient z powodu niekorzystnych warunków umowy może sporo stracić. Warto zastanowić się więc nad pomocą pełnomocnika, który odzyska nadpłacone należności.
– Pojęcie Ubezpieczenia Niskiego Wkładu Własnego występuje w umowach pod różnymi nazwami: ubezpieczenie, prowizja, opłata manipulacyjna – w zależności od banku udzielającego kredytu. Co do zasady, było odnawiane na okres kolejnych 3 do 5 lat przez bank, w zależności od umowy kredytowej. Z założenia ubezpieczenie miało być instytucją przynoszącą korzyść obu stronom, zarówno kredytobiorcy, jak i bankowi, jednak w praktyce okazało się, że bank jest jedyną stroną, która czerpie korzyści z tytułu zawarcia takiej umowy – uważa Kacper Jankowski z VOTUM S.A i specjalistycznego portalu DlaFrankowiczow.pl
Ekspert uważa także, że już sam mechanizm zawarcia umowy ubezpieczenia niskiego wkładu własnego budzi wątpliwości: bank zabezpiecza własny interes tj. ryzyko związane z udzieleniem kredytu osobie o mniejszym od wymaganego zasobie środków własnych, natomiast koszty tego ryzyka ponosi wyłącznie kredytobiorca.
Za tym idą kolejne wnioski. Zazwyczaj w chwili zawierania umowy kredytowej, kredytobiorca nie miał możliwości indywidualnego uzgodnienia treści postanowień dotyczących ubezpieczenia niskiego wkładu własnego. Ponadto bank pobierając składki z tytułu ubezpieczenia, przeliczał kwoty po własnym kursie ustalanym przez instrumenty finansowe nieznane kredytobiorcy.
– Taka swoboda w kształtowaniu wysokości składek w zasadzie uniemożliwiała klientowi określenie, ile ostatecznie wyniesie go składka.W związku z powyższym kredytobiorca nie miał możliwości wybrać innej formy ubezpieczenia, a także nie miał wpływu na czas obowiązywania przedmiotowego ubezpieczenia czy też wysokość składek. Tym samym, bank odgórnie narzucał kredytobiorcy ubezpieczenie, które w teorii powinno być ubezpieczeniem dobrowolnym. Kredytobiorca, nieświadomy swoich praw pozostawał w przekonaniu, iż zawarcie umowy ubezpieczenia niskiego wkładu własnego jest warunkiem koniecznym do zawarcia umowy kredytowej – uważa ekspert VOTUM S.A.
Frankowiczu bądź czujny – narzędzie może mieć wady
Doświadczenie VOTUM S.A. pokazuje, że bank narzucając kredytobiorcy ubezpieczenie niskiego wkładu własnego zapewniał sobie dodatkowe zabezpieczenie – poza innymi występującymi w umowie kredytowej tj. zabezpieczeniem w postaci hipoteki kaucyjnej, ubezpieczeniem nieruchomości od ognia i innych zdarzeń losowych, ubezpieczeniem od utraty pracy przez kredytobiorcę itd.
– O owym dodatkowym zabezpieczeniu mowa dlatego, że banki minimalizowały wówczas ryzyko związane z zawarciem umowy, jednocześnie przerzucając to ryzyko na kredytobiorcę. W ten sposób bank eliminował ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej, gdyż przerzucał ciężar jej prowadzenia na kredytobiorców poprzez refinansowanie składki, która de facto zabezpieczała tylko bank – tłumaczy dla portalu BiznesTuba.pl, ekspert VOTUM S.A. Kacper Jankowski, dodając, że kredytobiorca wówczas był przekonany, iż ubezpieczenie niskiego wkładu własnego jest rozwiązaniem dla niego korzystnym. W praktyce jednak takie przedmiotowe ubezpieczenie jest po prostu kolejnym abuzywnym postanowieniem zawartym w umowie kredytowej, które w rażący sposób narusza interesy kredytobiorcy będącego konsumentem.
Orzecznictwo dotyczące ubezpieczenia niskiego wkładu własnego
Potwierdzeniem opinii eksperta VOTUM S.A. może być wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie z dnia 18 marca 2015 roku (sygn. akt I C 2432/14): Zdaniem Sądu, skoro konsument nie jest stroną ani też uposażonym z umowy ubezpieczenia to powstaje sytuacja, w której nie odnosi on żadnych korzyści z tej umowy, zabezpieczającej wyłącznie interesy Banku, ponosząc jednocześnie odpowiedzialność regresową z tego tytułu i w efekcie pozwany przerzuca na konsumentów ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej.
Innym potwierdzeniem, które warto w tym miejscu przytoczyć jest wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie z dnia 17 grudnia 2014 r. w sprawie o sygnaturze akt VI C 1098/14 stanowiący, iż „zapis umowy ubezpieczenia, który nakłada na kredytobiorcę znaczącą opłatę, która to opłata jest zastrzeżona na rzecz banku bez jakiegokolwiek ekwiwalentu na rzecz kredytobiorcy spełnia przesłankę uznania go za klauzulę abuzywną, bowiem kształtuje prawa i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy. Ochrona ubezpieczeniowa powinna polegać na tym, że w zamian za opłacenie składki kredytobiorca uzyska częściową spłatę kredytu od ubezpieczyciela. W przypadku ubezpieczenia niskiego wkładu kredytobiorca miał obowiązek opłacać składki, a w zamian nic nie uzyskiwał. Bank otrzymywał od ubezpieczyciela odszkodowanie, a ubezpieczyciel zastrzegał sobie prawo regresu wobec kredytobiorcy w razie wypłaty odszkodowania”.
Natomiast, w ślad za wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie – V Wydział Cywilny z dnia 2 października 2014 r. sygnatura akt V CA 2187/14 uznać należy, iż „bank działa w obrocie, mając na względzie wypracowanie zysku, i z tego zysku powinien pokrywać ewentualne koszty umowy ubezpieczenia zabezpieczającej jego interesy. Bank nie powinien przerzucać na konsumentów ryzyka prowadzenia swojej działalności gospodarczej”.
Materiał został przygotowany ze wsparciem merytorycznym ekspertów prawnych firmy VOTUM S.A., zajmującej się sprawami Frankowiczów.
Więcej o odzyskaniu nadpłaconych rat i dochodzeniu roszczeń z tytułu abuzywnych klauzul w umowach kredytów walutowych przeczytasz tutaj: