Awersja do ryzyka pozostaje głównym tematem napędzającym rynki finansowe, dziś dodatkowo wzmocniona najsłabszym od 6 lat odczyt PMI z Chin. Spadki na giełdach i dołujące ceny surowców wywierają presję na ryzykowne waluty rynków wschodzących, a królują bezpieczne przystanie (JPY, CHF). Dla euro bardziej niż Grecja liczy się redukcja carry trade.
Ponury nastrój pogłębił dziś rano indeks PMI dla przemysłu Chin za sierpień, który spadł do najniższego poziomu do 77 miesięcy (47,1, prog. 48,2, poprz. 47,8). Szczegóły były niemal w całości bardzo słabe i potwierdzają, że chińska gospodarka wyraźnie spowalnia. Zeszłotygodniowa dewaluacja juana nie zmieni tutaj wiele i teraz kwestią zasadniczą jest, na ile chińskie władze są zdeterminowane wprowadzić nowe narzędzia dla pobudzenia gospodarki. Patrząc na historie reakcji Pekinu, niezapowiedziana obniżka stóp procentowych dziś, albo na weekendzie to pierwsza myśl, która przychodzi do głowy.
Na razie jednak inwestorzy wolą dmuchać na zimne (choć w przypadku rozgrzanych rynków finansowych to trochę nietrafiona metafora) i trzymać się z daleka od ryzykownych aktywów. Spadające ceny ropy ciągną za sobą inne surowce przemysłowe (złoto wraca do łask jako oaza bezpieczeństwa), przynosząc rzeź na waluty rynków wschodzących. Dewaluacja kazachskiego tenge o ponad 20 proc. wczoraj to najjaskrawszy przykład konsekwencji liberalizacji kursu chińskiego juana i taniejącej ropy i zapewne to jeszcze nie koniec burzy, jak przechodzi przez gospodarki rozwijające się. Awersja do ryzyka pcha inwestorów w obligacje skarbowe w USA, zbijając rentowności 10-latek do poziomów najniższych od kwietnia (dziś rano 2,06 proc.) i USD nie może pozostać temu obojętny. Po nieprzekonywującym protokole z FOMC trudno stwierdzić, ile w spadających rentownościach jest ucieczki od ryzyka, a ile spadku oczekiwań wrześniowej podwyżki stóp Fed? Rynek nie ma zamiaru się zastanawiać, przynajmniej do czasu, aż kurz opadnie, albo dane z USA przemówią za normalizacją polityki monetarnej. USD cierpi tam, gdzie zależność od rynku stopy procentowej i ekspozycja kapitału spekulacyjnego jest największa (USD/JPY, EUR/USD), ale trzyma się względem walut surowcowych (AUD, NZD i CAD).
Euro wspiera także redukowanie carry trade względem rynków wschodzących (finansowanie inwestycji w EM pożyczkami w tanim euro) oraz spadki indeksów w Europie. Pod tym kątem dzisiejsze odczyty wstępne indeksów PMI ze strefy euro, które prawdopodobnie wpiszą się w spadkowe tendencje rysowane przez wskazania z innych części świata (Chiny), wcale nie muszą osłabić unijnej waluty. Euro pozostanie także obojętne na doniesienia z Grecji, gdzie premier Tspiras zrezygnował ze stanowiska mi zapowiedział przyspieszone wybory parlamentarne 20 września. Biorąc pod uwagę, że Grecja już otrzymała pierwsza transze pomocy z trzeciego bailoutu, obawy rynku pozostaną stłumione. Mogą się obudzić na jesienie, gdyż wybory oznaczają zawieszenie wdrażania reform, od których zależy przyszłość programu i udział MFW w pomocy.
Europejski rynek akcji ma fatalne sygnały z Wall Street (S&P500 -2,1 proc.) oraz Azji (Szanghaj Composite -3 proc.), więc jeśli podłapie negatywny impuls z europejskich PMI, awersja do ryzyka pozostanie podtrzymana w kolejnych godzinach, co oznacza złe wieści dla walut rynków wschodzących (w tym złotego), ale wesprze euro i jena. USD znajdzie się w ryzykownym ogniu, będą pod presją tam, gdzie jest spora ekspozycja w długich pozycjach. PMI dla przemysłu z USA nie jest tak ważny, jak ISM, ale słaby wynik zostanie zauważony. Z innych danych mamy sprzedaż detaliczną i CPI z Kanady. Szczególnie ta druga figura może zaskoczyć in plus (jak miało to miejsce w Wielkiej Brytanii i USA), co na moment może pomóc CAD i odwrócić uwagę od relacji między loonie a ropą.
Sporządził: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.