Jeśli wczorajszy pogrom na rynkach finansowych choćby częściowo był związany z obawami o słabość danych z chińskiego przemysłu, obawy te okazały się słuszne. Indeks PMI spadł we wrześniu do najniższego poziomu od 2009 r., sugerując spowolnienie wzrostu w III kw. poniżej 7 proc. Na FX JPY i USD pozostają silne, najmocniej tracą AUD, NZD, pod presją są waluty rynków wschodzących.
PMI dla chińskiego przemysłu spadł do 47 z 47,3 w sierpniu i oczekiwanych 47,5. Szczegóły raportu nie pozostawiały wątpliwości: przyspieszyło kurczenie się produkcji, nowych zamówień i zatrudnienia. Dane dodają niepewności dla rynków finansowych, gdyż potwierdzają obawy podsycone w zeszłym tygodniu przez Janet Yellen. Rynek zareagował klasyczna ucieczką od ryzyka, co przejawia się w umocnieniu USD do walut rynków wschodzących, aprecjacji jena i wyprzedaży walut surowcowych i samych surowców. Ponieważ wysoce prawdopodobne jest, że publikowane w następnej kolejności indeksy PMI z Europy wpiszą się w ponury nastrój chińskiego odpowiednika, sesja na Starym Kontynencie upłynie pod znakiem awersji do ryzyka.
Chiny nie były jedynym powodem wtorkowej wyprzedaży, a wszyscy wrócili do śledzenia rynków akcji, które wczoraj wpadły w błędne koło z rynkiem surowców. Afera Volkswagena, który oszukiwał przy pomiarach emisji spalin, rozszerza wyprzedaż na akcje innych koncernów motoryzacyjnych, pesymizm przenosi się na rynek towarowy, a zły sentyment wraca na giełdy osłabiając akcje spółek wydobywczych, co pogłębia spadki indeksów. Dzisiejsze dane makro raczej nie powstrzymają tej spirali, biorąc pod uwagę, że surowce nie odbiją przy presji na rynki wschodzące wywołanej przez Chiny, a sektor motoryzacyjny odpowiada za jedno z siedmiu miejsc pracy w niemieckiej gospodarce.
Co jest odmiennego w ostatniej fali awersji do ryzyka, to niemrawa reakcja euro, które zwykło zyskiwać w takich sytuacjach (odwracanie carry trade, redukcja zabezpieczeń powiązanych z inwestowaniem na europejskim rynku akcji). Możliwe, że euro jest hamowane przez nasilające się oczekiwania na ruch ECB na polu ekspansji monetarnej. Decydenci z banku centralnego już kilkukrotnie dali do zrozumienia, że nie są zadowoleni z silnego euro, perspektywy odbicia inflacji są przez to osłabione a gotowość do rozszerzenia programu QE jest podtrzymana. Zacieśnianie warunków finansowych w postaci spadków indeksów giełdowych jest dodatkowym czynnikiem, który powinien skłaniać ECB do reakcji (z tego samego powodu Fed odroczył podwyżki, więc ECB chyba nie jest gorszy?). Z tego punktu widzenia w środowym kalendarium na pierwszy plan wysuwa się wystąpienie prezesa ECB Mario Draghiego w Parlamencie Europejskim. Tematem jest polityka monetarna i gospodarka, a sprawozdanie porównuje się do półrocznych wystąpień szefa Fed przed Kongresem. Biorąc pod uwagę słabość euro, poprzeczka do gołębich zaskoczeń jest ustawiona wysoko, ale z drugiej strony Draghi nie raz pokazał, jak potrafi pokierować rynki tam, gdzie chce.
Inne dane w kalendarium do sprzedaż detaliczna z Kanady (14:30) i PMI z USA (15:45). Publicznie wypowiadać się będą szef NBP M. Belka (9:10), B. Broadbent z Banku Anglii (18:00) i D. Lockhart z Fed z Atlanty (18:30).