Dobrze, że obchody Nowego Roku w Chinach nie wypadają na początek stycznia, gdyż chińskim inwestorom trudno by było się radować, kiedy rodzime indeksy giełdowe pikują o 7 proc. Mamy nerwowy start tygodnia przy jeszcze niepełnej płynności. Słabe dane z Chin i wzrost napięć geopolitycznych wspiera JPY oraz ropę naftową. Złoty jest słabszy.
Handel na rynkach finansowych wszedł w 2016 r. w oparciu o doniesienia o słabej kondycji chińskiej gospodarki i wzroście napięć geopolitycznych na Bliskim Wschodzie. W rezultacie indeksy giełdowe nurkują, a cena ropy naftowej idzie do góry. W drugim rzucie zyskuje JPY (bezpieczna przystań), a tracą metale przemysłowe, AUD i NZD (Chiny). Indeksy w Chinach sięgnęły ograniczeń wynikających z nowych przepisów (7 proc.) i zakończyły handel przed czasem.
Indeks PMI dla chińskiego przemysłu wbrew oczekiwaniom spadł w grudniu do 48,2 z 48,6 przy prognozie 48,9. Nie jest to tragiczny wynik, ale liczono na coś zdecydowanie lepszego, co pozwoli na poprawę nastrojów po świątecznej przerwie. Tymczasem obawy o spowolnienie Państwa Środka są dalej podsycane. Wykrwawienie się chińskiej giełdy nie pozostanie bez wpływu na nastroje inwestorów w Europie i USA i w rezultacie tamtejsze wskaźniki aktywności przemysłu będą mieć nikłe szanse na przyniesienie pozytywnych wiatrów. Właściwie ISM z USA niesie ze sobą ryzyko spotęgowania przeceny. W listopadzie indeks pierwszy raz od trzech lat spadł poniżej 50 pkt, a grudniowe odczyty wskaźników regionalnych w większości wskazują na pogorszenie koniunktury.
W krzyżowym ogniu jest ropa naftowa i waluty z nią powiązane. Z jednej strony spirala wyprzedaży między rynkiem towarowym (obawy o słabnący popyt z Chin) a akcyjnym (przecena spółek wydobywczych) będzie ciągnąć ceny ropy w dół. Z drugiej strony napięcia geopolityczne na Bliskim Wschodzie mogą dać sygnał do zwrotu. Na obecnym etapie zerwanie stosunków dyplomatycznych na linii Iran-Arabia Saudyjska nie oznacza zaburzeń w dostawach surowca a szanse na otwarty konflikt zbrojny są jeszcze bardzo małe. Jednak należy pamiętać, że po silnych spadkach cen ropy w grudniu, w ostatnich dniach rynek wytracił kierunek i w połączeniu z informacjami z Bliskiego Wschodu możemy być blisko sytuacji, w której rynek zacznie grać schemat odbicia od dołka. Pozycjonowanie krótkoterminowych inwestorów jest obecnie negatywne, co może potęgować odbicie, kiedy giełdy się nieco uspokoją.
Indeks PMI dla przemysłu Polski w grudniu utrzymał poziom z listopada (52,1), nieco słabiej od prognoz (52,3), ale odczyt nie ma większego wpływu na złotego. Bez wątpienia słabszy sentyment na rynkach zewnętrznych wywiera presję na złotego, nie zmienia to jednak fundamentalnej pozycji polskiej waluty w całym segmencie rynków wschodzących. Złoty w dalszym ciągu jest relatywnie tani, co będzie jego atutem, kiedy na rynki powróci apetyt na ryzyko. Ale to może jutro.