Październikowe dane z rynku pracy USA wyraźnie zatrzęsły rynkami finansowymi i oczekiwaniami odnośnie tego, co i kiedy zrobi Fed. USD niezaprzeczalnie jest zwycięzcą przedweekendowego handlu, ale kiedy wszyscy inwestorzy są co do czegoś zgodni, właśnie wtedy warto się zatrzymać i pomyśleć.
Piątkowy raport z rynku pracy pod wieloma względami był historyczny. Przyrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym w październiku sięgnął 271 tys., co było najwyższym odczytem od grudnia ubiegłego roku; stopa bezrobocia spadła do 5,0 proc. – najniżej od kwietnia 2008 r.; dynamika płacy godzinowej na poziomie 2,5 proc. r/r jest najwyższa od 2009 r. Dane wyraźnie wymazały rozczarowanie poprzednimi dwoma raportami i mocno podsyciły oczekiwania na start normalizacji polityki Fed w grudniu. Wycena przez rynek pieniężny pierwszej podwyżki stóp procentowych skoczyła do 90 proc. z 56 proc. przed odczytem.
USD zyskiwał na całej linii z EUR/USD pikującym do 1,0704. Jednak niedającym spokoju pytaniem teraz jest, co rynek zrobi z faktem, że na ponad 5 tygodni przed posiedzeniem FOMC (i na niespełna 4 przed posiedzeniem ECB) zdyskontowane prawie całkowicie podwyżkę w USA (i luzowanie w Europie). Tak długi czas jest równoznaczny ze sporą ilością danych makro, które mogą zachwiać pewnością inwestorów. Jeśli tak się nie stanie i USD pozostanie pod presją popytu, niemal pewne są interwencje werbalne członków Fed widzących zagrożenie dla normalizacji polityki w przesadnej aprecjacji waluty. Dobrą wiadomością dla dolarowych byków jest, że najbliższe kluczowe dane makro z USA są dopiero w piątek (sprzedaż detaliczna, indeks Michigan), a od strony członków Fed najgoręcej będzie w czwartek (Bullard, Yellen, Lacker, Evans, Dudley). Dziś mamy Rosengrena (18:00), ale on nie ma prawa głosu w tym roku.
Dane z handlu zagranicznego Chin za październik były słabsze od prognoz zarówno po stronie importu, jak i eksportu, ale wpływ na sentyment rynkowy pozostaje znikomy. Import spadł o 18,8 proc. r/r (prog. -15,2 proc.), a eksport o 6,9 proc. (prog. -3,2 proc.), choć nadwyżka handlowa wyniosła rekordowe 61,64 mld USD. Część importowa pokazuje kontynuowane problemy po stronie popytu, co powinno zapalać światło ostrzegawcze przy rozważaniu AUD i NZD. Pierwszy znajduje dziś lekkie wsparcie w doniesieniach z Brazylii, gdzie przerwanie tamy wodnej w piątek doprowadziło do zalania kopalni rudy żelaza, paraliżując tamtejsze wydobycie. AUD/USD pozostaje silnie skorelowany z notowaniami cen rudy żelaza, więc podbicie w tym drugim może hamować spadki na FX. NZD nie ma takich „wspomagaczy” i jeśli negatywny wpływ danych z Chin w końcu „przegryzie” się przez rynek, kiwi będzie dołować. Jutro z Chin poznamy odczyty inflacji, a w środę dane o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej, więc trzeba być czujnym.
W poniedziałek złoty odrabia straty, które poniósł w piątek trochę nie ze swojej winy. Perspektywa wcześniej podwyżki stóp procentowych jest problemem dla gospodarek wschodzących silniej uzależnionych od zewnętrznego finansowania deficytu handlowego, do których Polska się nie zalicza. Poranna prasa przynosi lekko pozytywny sygnał. Henryk Kowalczyk z PiS w wywiadzie dla Dziennika Gazeta Prawna wycofuje się z programu pożyczkowego NBP dla banków komercyjny stwierdzając, że nie ma potrzeby takiego wsparcia gospodarki. Z kolei członek RPP Adam Glapiński nie widzi powodu do cięcia stóp procentowych przynajmniej do marca, choć jego zdanie pole do obniżek wciąż istnieje. Widzimy wartość w długich pozycjach w PLN po obecnych poziomach.